Prezydent Petro Poroszenko odwołał gubernatora obwodu Dnietropietrowskiego Igora Kołomojskiego (ZOBACZ TUTAJ) przy okazji "wyrażając przekonanie", że Kołomojski "pozostanie ukraińskim patriotą", czyli, jak rozumiem, mówiąc otwarcie to, co wywołuje obawy wielu.

Dzięki Igorowi Kołomojskiemu w Obwodzie Dnietropietrowskim nie doszło do wybuchu walk. Jak bardzo subtelnie napisał na swoim koncie na facebooku deputowany Wierchownej Rady i zarazem doradca ministra spraw wewnętrznych Anton Gerashchenko ludzie Kołomojskiego potencjalnych separatystów "wywozili do lasu na spacer, w czasie którego odbywali z nimi rozmowy wychowawcze jak należy kochać Ukrainę" ("ряд российских агентов, намеченных ГРУ на роль днепропетровских Губаревых, Болотовых и Безлеров, сразу после назначения Коломойского были вывезены на прогулку в лес, где с ними была проведена разъяснительная работа на предмет того, как надо любить Украину").

Kołomojski oczekiwał, iż w zamian za lojalność wobec Kijowa otrzyma konkretne dywidendy i tak się stało - jego majątek niezmiennie rósł. Tydzień temu Kołomojski pozwolił sobie jednak rzucić otwarte wyzwanie państwu ukraińskiemu (vide: TUTAJ).

Odwołując gubernatora - oligarchę prezydent Ukrainy poszedł na tak zdecydowany ruch, na który żaden chyba do tej pory ukraiński przywódca sobie nie pozwolił.

Zasadnicze pytanie, na które wkrótce uzyskamy odpowiedź brzmi czy reguły gry w istocie uległy zmianie.

Tymczasem cytowany już Gerashchenko stwierdza, że wysyłający Rosjan na wojnę Putin "narodził się" w wyniku zduszenia "Bierezowskiego, Chodorkowskiego i Gusinskiego". Innymi słowy wysyła prezydentowi sygnał - akceptujemy zwolnienie Kołomojskiego, ale nie akceptujemy nadmiernie silnej władzy centralnej.

Niektórzy komentatorzy zakładają, iż Kołomojski zemści się na Poroszence doprowadzając do wyborów. Inni widzą gorsze scenariusze. Od Majdanu do separatyzmu. Zwolennicy Kołomojskiego zapowiadają wiece poparcia dla zdymisjonowanego gubernatora. Jak wiadomo "separatyści" ujawniali się na Ukrainie przy okazji wieców. Kołomojski z jednej strony jest potężnym oligarchą, a cześć finansowanych przez niego batalionów ochotniczych stała się de facto jego prywatną armią. Z drugiej strony w tychże jednostkach służą po części również autentyczni patrioci i nie jest wcale pewne czy jednostki te byłyby skłonne do zdrady Ukrainy w imię interesów Kołomojskiego.

Co więc przeważy? Sądząc po minie Kołomojskiego na nagraniu ze spotkania z Poroszenką, musiał usłyszeć coś, co zrobiło na nim wrażenie. A co to było? Ostrzeżenie zza oceanu, którego nie zrozumiał Dmitro Firtasz? A może obietnica, że Kołomojski zachowa kontrolę nad UkrNaftą? Odpowiedź na to pytanie będzie zarazem odpowiedzią na pytanie, czy na Ukrainie w istocie rodzi się nowe państwo.

Witold Jurasz

www. "Moje Szyfrogramy"