(…)

Wreszcie nadszedł ten dzień. Wszyscy czekaliśmy podekscytowani na nowego judeopozytywnego frenda. Wreszcie rozległy się energiczne kroki, a następnie pojawił się ON – długo przez nas oczekiwany judeokolega. Nasza szansa na ekspiację za polskość.

– Cześć, cześć, witam wszystkich. Maciek jestem.

– Eeee – skomentował Fabian.

– Ale jak to: Maciek – zapytał w imieniu nas wszystkich kolega gej.

– No zwyczajnie, Maciek. A co, chcielibyście Szlomo albo Mojsze? – zapytał rozbawiony.

– Nieeee, nieee – zamruczeliśmy wszyscy chórem. Poczuliśmy wielki wstyd, zostaliśmy przyłapani na myśleniu stereotypami. Dlaczego judeopozytywny nie miałby mieć na imię Maciek?

Fabian przełamał impas we wzajemnych stosunkach. Jak przystało na supervisora, wziął na siebie odpowiedzialność i wystąpił przed szereg.

– W imieniu narodu polskiego przepraszamy za lata krzywd i cierpień. Przepraszamy za Jedwabne. Przepraszamy za próby zawłaszczania Muzeum Historii Żydów Polskich przez nacjonalistyczny polski dyskurs w postaci pomnika Polaków ratujących Żydów. Przepraszamy za sąsiadów. Przepraszamy za…

– Słucham? – zapytał Maciek z uprzejmym niezrozumieniem.

Fabian wyraźnie dał się zbić z tropu.

– No wiesz, jako przedstawiciele narodu sprawców chcielibyśmy…

– Pogięło cię, człowieku? Jakich sprawców? Wrzuć na luz, dobra? Gdzie mogę usiąść?

Popatrzyliśmy po sobie wzruszeni. Co za silna osobowość! Przyjął przeprosiny, nie okazując przy tym wyższości. A szkoda, bo mógłby. Poczulibyśmy się lepiej, gdybyśmy mogli przy nim poczuć się gorzej.

– Maciusiu, mam nadzieję, że niczym cię nie uraziliśmy? – zapytał koncyliacyjnie kolega gej. – Bo wiesz, my tu wszyscy naprawdę chcieliśmy przeprosić za te wszystkie krzywdy, które…

– Które co? Dajcie spokój, naprawdę. Możecie nie patrzeć na mnie jak na Żyda?

– Judeopozytywnego – poprawił Fabian.

– Jestem polskim Żydem – powiedział zmęczonym tonem Maciek. – Co to w ogóle jest judeopozytywny?

– To taki neutralny zwrot, który nie stygmatyzuje osoby jako Żyda – wyjaśniliśmy.

– Po prostu, tak po ludzku, głupio nam za te wszystkie polskie obozy, no wiesz – dodał Alex.

– Czy wy macie mnie za idiotę, czy nie uczyliście się historii?

– Nie uczyliśmy się – potwierdził dumnie Alex. – Historia to fashysm.

– Obozy założyli Niemcy. Na ziemiach polskich, fakt, ale przez nich okupowanych. Powinniście to wiedzieć.

– Zaraz powinniście – naburmuszył się Alex.

– Nieprawda – zaprotestował z kolei Fabian. – Niemcy nie brali udziału w wojnie. Obozy to wspólne dzieło nazistów i ich polskich sąsiadów, wychowanych w duchu tradycyjnego polskiego endeckiego antysemityzmu.

– Kto wam tak powiedział? – Maciek był wyraźnie wstrząśnięty. Smutno nam się zrobiło. Tyle lat musiał przeżyć w niewiedzy.

– Nasze rozliczne autorytety i zagraniczne media. Przecież musimy wiedzieć, co należy myśleć, prawda?

Cała ta sytuacja zaczęła nas przerastać. Nie wiedzieliśmy już, czy Maciek żartuje, czy naprawdę tego wszystkiego nie wie. Baliśmy się, że sami wychodzimy na wąsatych polskich sąsiadów.

– A macie świadomość, że to Polacy w czasie wojny ratowali Żydów? Moi dziadkowie przeżyli dzięki swoim sąsiadom.

– Nienienienie. Sąsiedzi byli źli. Mylisz się.

– Przeżyli dzięki sąsiadom. A potem, po sześćdziesiątym ósmym, musieli wyjechać do Izraela.

– Nie rozumiem – poskarżył się Alex. – Co się wydarzyło w tym sześćdziesiątym ósmym?

– Mówiąc w skrócie: czerwoni zrobili antysemickie czystki i pogonili z kraju wielu Polaków żydowskiego pochodzenia. Kazali im wyjechać z kraju. Wypędzili ich, łapiecie?

– Kolejny błąd – zauważył Fabian. – Polacy wypędzali Niemców po wojnie. Nawet jest taki Związek Wypędzonych. Czytałem w prasie.

Maciek zaczął tak jakby cofać się ku wyjściu.

– Wiecie, jesteście dość specyficzną grupą – zaczął ostrożnie.

– Wiemy. Kontakt z nami musi być dla ciebie szokiem.

– Jest – potwierdził judeofrend.

– Nic dziwnego, pewnie dotąd myślałeś, że w tym kraju są sami wąsaci antysemici. Na szczęście masz też nas. Jak chcesz, to możemy znowu cię przeprosić.

– Może innym razem? Wasza świadomość historyczna jest naprawdę niespotykana. Na pewno jeszcze kogoś zaskoczycie. No, jak na początek wystarczy. Póki co, muszę lecieć.

– Ale wrócisz, prawda? – zapytaliśmy zatrwożeni.

– Ta, na bank, spoko. Tak tylko na chwilkę wyskoczę i zaraz jestem z powrotem.

Maciek wyszedł. Cokolwiek pospiesznie, tak że nawet drzwi za sobą nie domknął.

– Chyba dobrze wypadliśmy, co? – zapytał Fabian. – Nie przeprosiłem za mało razy? Nie zapomniałem o czymś?

– Mogłeś coś dodać o antysemickim polskim klerze i fashyście Mackiewiczu, co nazywał judeopozytywnych „cymbalistami”. Poza tym to chyba OK.

– Ale wróci, prawda? Tylko na chwilę wyszedł – dopytywał wyraźnie zaniepokojony Fabian. W oczach coraz wyraźniej rosła mu panika.

– Wróci – zapewnił stanowczo Alex. – Ale dobrze, że nie było Nowego. Spotkałby tego fanatyka, to na pewno zraziłby się i więcej byśmy go nie zobaczyli.

– Faktycznie, fart. To może zróbmy listę, za co jeszcze możemy przeprosić? I trzeba zrobić research mediów. Powyciągajcie wszystkie kawałki o polskich obozach. Biedak nie może żyć w takiej nieświadomości.

– Może pożyczymy mu jakieś książki Grossa? – zaproponowaliśmy. – W końcu rzetelne źródła historyczne powinny go przekonać. Bo jeśli nie one, to już nie wiemy co.

– Też dobre. Nie możemy tak łatwo odpuścić. Dopóki nie zrozumie, że jesteśmy narodem sprawców, nie będzie tu zdrowej atmosfery, a my nie będziemy mogli porządnie się wstydzić. Do roboty!

*Fragment książki wydawnictwa Fronda Jerzy A. Krakowski
„Lemingi. Młodzi, wykształceni i z wielkich ośrodków”

**Książkę można kupić w Księgarni Ludzi Myślących (TUTAJ)