Tomasz Wandas, Fronda.pl: 'Problem nie polega tylko na tym, że państwo PiS przyzwala na nienawiść. Problem polega na tym, że państwo PiS kampanie nienawiści organizuje.' - mówi pierwszy zastępca redaktora naczelnego 'Gazety Wyborczej' Jarosław Kurski. Jak powinniśmy popatrzeć na te słowa pana Kurskiego? Co oznacza tego typu opinia?

Jan Maria Jackowski, senator PiS: Po pierwsze trzeba przypomnieć, że określenie „mowa nienawiści” zastosował George Orwell, który użył je w powieści „Rok 1984”. Autor tej słynnej antyutopii przestrzegał ludzkość przed stosowaniem tego ideologicznego sformułowania służącego napiętnowaniu tych których lewica uznaje za wrogów na drodze tworzenia systemu totalitarnego. George Orwell pisał: „Im dalej społeczeństwo dryfuje od prawdy, tym bardziej nienawidzi tych, co ją głoszą. Prawda jest nową mową nienawiści. Mówienie prawdy w czasie zakłamania jest czynem rewolucyjnym”.  Zarzucanie PiS „mowy nienawiści” jest typowym przykładem uprawiana mowy nienawiści ze strony tych, którzy się stroją obłudnie i przewrotnie w szaty przeciwników "mowy nienawiści". Jest to element strategii politycznej i elementem socjotechnicznego manipulowania ludźmi wykorzystywanym po tragicznej śmierci śp. prezydenta Pawła Adamowicza i służy celom ideologicznym i politycznym. Tego typu wypowiedzi wpisują się w podsycanie konfliktów, agresji i nienawiści. Widzimy dzisiaj właśnie, że „mowa nienawiści” dotyczy wszystkich, którzy nie zgadzają się na wywrócenie wartości, na których opiera się nasza tożsamość, kultura i cywilizacja. Dzisiaj pojawiają się środowiska, które „wiedzą lepiej” i uzurpują sobie prawo o definiowania czym jest „mowa nienawiści”. Na przykład skandaliczny spektakl „Klątwa” zorganizowany w Warszawie w teatrze zarządzanym przez wywodzące się z Platformy Obywatelskiej władze miasta stołecznego Warszawy, to typowy przykład mowy nienawiści wobec ludzi wierzących i tego, co dla nich jest bardzo ważne. Jednak dla tak zwanych elit to przejaw „wolności słowa”.  

Nie tylko pan Kurski, ale i inni przedstawiciele "totalnej opozycji" czy sprzyjające jej media próbują za to co się wydarzyło trzynastego stycznia zrzucić winę na PiS. Tak jak Pan senator zauważa jest to element strategii, który wpisuje się w plan opozycji na rok wyborczy. Do czego może doprowadzić tego typu działanie? Czy przyniesie zamierzony przez opozycję skutek?

Niewątpliwie jest to strategia, która polega na instrumentalizacji ogromnego dramatu, który wydarzył się w Gdańsku trzynastego stycznia. Opozycja próbuje wokół tego dramatu zbudować polityczną kampanię nienawiści, która ma przebiegać pod dialektycznym hasłem rzekomej walki z mową nienawiści zbudowanej na zasadzie, że "jesteśmy przeciwko mowie nienawiści, natomiast pozwalamy na nienawidzenie tych, którzy rzekomo nienawidzą". W tym wypadku próbuje się obarczyć Prawo i Sprawiedliwość o to, że jest to środowisko polityczne, które uprawia mowę nienawiści.

O co tu chodzi?

Przede wszystkim chodzi tu o wzbudzenie negatywnych emocji społecznych, podwyższenie napięcia w kraju i radykalną polaryzację.

Nie da się nie zauważyć, że lewicowe media kreują rzeczywistość wmawiając społeczeństwu, że hejt, czy tak zwana "mowa nienawiści" dotyczy tylko jednej strony, konkretnie prawicy. Do czego może doprowadzić tego typu kreowanie rzeczywistości?

Słowa redaktora Kurskiego padły przed pogrzebem śp. Pawła Adamowicza - właśnie ten fakt pokazuje, kto tak naprawdę sieje nienawiść i traktuje ludzki dramat, śmierć jako element przetargowy w polityce. Jest takie ewangeliczne powiedzenie: "kto sieje wiatr, ten zbiera burzę" - w tym wypadku jestem przekonany, że w pewnym momencie zadziała (znany w socjotechnice) efekt "bumerangu". Polega on na tym, że nadawca komunikatu identyfikując swój instrumentalny, propagandowy przekaz, który ma ugodzić w kogoś kogo uważa za swojego przeciwnika ostatecznie uderzy w niego samego z jeszcze większą siłą. Krótko mówiąc: im bardziej będzie nachalna propaganda w stosunku do PiSu, tym większa będzie reakcja zwrotna ze strony znacznej części społeczeństwa.

A Prawo i Sprawiedliwość, czy nie stosuje podobnych metod?

Nasze środowisko nie stosuje tego typu metod. Prawo i Sprawiedliwość zdecydowanie potępia tę haniebną zbrodnię - jesteśmy przeciwko przemocy. Sami jako środowisko doświadczyliśmy do czego prowadzi tego rodzaju przemoc, choćby przy okazji zabójstwa śp. Marka Rosiaka, które miało miejsce przed wielu laty w Łodzi.

Pojawiły się głosy, że obecnie trzeba wprowadzić odgórnie polityczną poprawność”, aby wyeliminować „mowę nienawiści”

To przykład na to, jak próbuje się wykorzystać politycznie tę wielką tragedię, nie znając dokładnych okoliczności tego zdarzenia. Zadekretowanie politycznej poprawności byłoby rodzajem swoistej, nowej cenzury. Krytyka, debata i wymiana poglądów są fundamentem demokracji. Trzeba jednak pamiętać, że krytykując poglądy, polemizując z opiniami, nie można napiętnować osób. Inaczej mamy do czynienia z hejtem, który jest niedopuszczalny i narusza godność drugiego człowieka.

Co mogło być przyczyną tej tragedii?

Przyczyny tego co wydarzyło się w Gdańsku trzynastego stycznia nie są jeszcze do końca znane. Dziwię się wszystkim politykom i komentatorom, którzy już w tej chwili ferują wyroki, dokonują ocen, nie mając żadnych twardych danych w tej sprawie, ponieważ trwa dopiero prokuratorskie śledztwo. Ich działanie to albo próba interpretowania tej niewyobrażalnej tragedii zgodnie ze swoją linią polityczną, albo wręcz wykorzystywania tej tragedii do własnych celów politycznych. Natomiast, by odpowiednio ocenić sytuację trzeba poczekać na efekt końcowy prac prokuratury.

Dziękuję za rozmowę.