Opozycja szumi o tym, żeby masowo robić testy na koronawirusa. Jest w tym jakaś myśl, żeby więcej ludzi gromadziło się razem i wzajemnie się zarażało. To mogłoby wywołać większą epidemię, zmusić rząd o wprowadzenia stanu klęski żywiołowej i … przełożenia terminu wyborów.

Czy o to chodzi? Czy to tylko zwykła głupota?

Jak podkreślił minister Szumowski, w Polsce wykonuje się 344 testy na 1milion mieszkańców, podczas gdy na przykład we Francji jest wykonywanych tylko 17 testów na taką samą liczbę ludności.

Czy opozycja nie czyta, nie zna danych?

Z kolei sam Donald Tusk źle się poczuł, miał gorączkę i nie miał zleconego wykonywania testu na obecność koronawirusa. Gdzież jest ta troska opozycji o zdrowie w końcu ich byłego premiera i nadal mentora?

Tusk w wywiadzie dla „GW” powiedział:

- Od 12 marca jestem w izolacji. Wcześniej miałem publiczne spotkania w Belgii, Niemczech, Rumunii, Luksemburgu. Po powrocie zacząłem kaszleć, ale gorączka na szczęście nie była duża. Pani doktor zdecydowała bez testu, że na minimum 14 dni muszę zostać w domu. Jestem z nią w telefonicznym kontakcie

Bardzo celnie skomentowała to senator PiS Maria Koc na swoim profilu na TT:

- Nie zrobili testu @donaldtusk, choć źle się czuje? Choć musi pozostać w izolacji? Ale przecież @Platforma_org twierdzi, że na Zachodzie wszystkim robią testy na koronowirusa? Podobno każdemu, kto ma ochotę i w każdym miejscu? No to jak to jest?#PartiaObłudy

 

mp/gw/twitter