Francuzi znowu walczą z Panem Bogiem. Niedawno usunięto z przestrzeni publicznej pomnik św. Jana Pawła II w Ploermel; wówczas ateistom przeszkadzał fakt, że na pomniku stojącym na gruncie państwowym znajduje się duży krzyż. Musiano figurę przenieść na teren kościelny. Teraz walka toczy się przeciwko samemu św. Józefowi.

Sprawa wybuchła przy okazji remontu szkoły w miejscowości Aniche na północy kraju. Uczniów na czas prac przeniesiono do innego budynku - ale tam, o zgrozo, na fasadzie budynku znajduje się posąg świętego! Nic dziwnego, bo w przeszłości była to szkoła katolicka. Jednak to dla francuskich ateistów już zbyt wiele - uczniowie z państwowej placówki nie mogą przez dwa lata (bo tyle potrwa remont) oglądać w ramach państwowej aktywności szkolnej figury świętego. Mogliby od tego zwariować i zostać katolikami.

Uznano więc, że posąg św. Józefa trzeba usunąć. Niestety, okazało się, że zdemontować się go nie da, bo jest zbyt kruchy, a chociaż francuscy ateiści mają zasadniczo te same poglądy na kwestię chrześcijańską co Państwo Islamskie, to jednak wolą inne metody i niczego tak po prostu nie niszczą. Zamiast więc wzorem kolegów spod zielonego sztandaru posąg roztrzaskać, po prostu... zabito go drewnianymi deskami.

I teraz święty Józef schowany za dechami nikogo już nie gorszy ani nikogo posągowym wzrokiem nie nawraca. Francuskie dzieci mogą iść spokojnie do państwowej, świeckiej szkoły i uczyć się wielkiej francuskiej historii oraz podstaw francuskiego wielkiego prawa, które serwuje obywatelom najprzedniejsze zdobycze cywilizacyjne: genderyzm, aborcjonimz czy eutanazizm.

Żaden święty Józef już w tym nie przeszkodzi!

jr