Na głośno reklamowaną w mainstreamowych mediach manifę w Warszawie zjawia się niecałe tysiąc osób. Pod ich projektem za zabijaniem dzieci na życzenie zebrano 30 tys. podpisów, pod projektami przeciwko aborcji za każdym razem po kilkaset tysięcy. Feministki są w stanie zorganizować kilka manifestacji proaborcyjnych w roku. Sama Fundacja Pro - prawo do życia w obronie nienarodzonych wychodzi na ulice ponad 300 razy rocznie.

Dlaczego tak się dzieje ?

Dlatego że postulaty feministek popiera promil społeczeństwa.

Co mogą zrobić w tej sytuacji feministki? To co ich protoplaści z międzynarodówek komunistycznych. Tworzyć agenturę wpływu dla różnych mafii farmaceutyczno-aborcyjnych i lewackich międzynarodowych organizacji. Agenturę, która po cichu będzie się starał zmieniać prawo poprzez różne konwencje. Konwencje, których nikt w Polsce nie chce poza samymi feministkami wspieranymi przez władze PO, które wzorem Tuska szykują sobie miejsce do ucieczki.

To czy feministki reprezentujące promil społeczeństwa narzucą swoją wolę reszcie społeczeństwu, zależy od naszej aktywności.

Trwa walka z konwencją, którą próbuje się zniszczyć polską rodzinę i która jest zamachem na polską konstytucję. W tym samym czasie feministki uczestniczą w rozmowach z przedstawicielami komitetu CEDAW. Czym zajmuje się przedstawiciel komitetu CEDAW w Polsce? Na przykład pytaniem rządu kiedy zostanie uchwalona ustawa o związkach partnerskich i czy in vitro jest uregulowane prawnie. Wszystko oczywiście w ramach walki z dyskryminacją kobiet, bo tym się CEDAW oficjalnie zajmuje. Jak widać hasła o niedyskryminacji to zasłona dymna mająca ukryć wstrzykiwanie do społeczeństwa lewackich toskyn.

Krzysztof Kasprzak/Stopaborcji.pl