Portal natemat.pl opublikował obszerny wywiad z Andrzejem Wendrychowiczem założycielem i koordynatorem projektu etykawszkole.pl oraz wiceprzewodniczącym Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Jej wyraźną intencją jest zdjęcie z etyki właśnie wizerunku anty-katechezy. Wendrychowicz podkreśla przede wszystkim to, że etyki nigdy tak na prawdę nie wprowadzono do szkół. Stara się też nie dezawuować zajęć z religii.

Na pytanie czy religia jest zarezerwowana przede wszystkim dla ateistów odpowiada: "Tak jest postrzegana, ja jednak uważam, że powinna być dla wszystkich. Przynajmniej na początku. W składzie naszej redakcji jest nauczycielka etyki w jednej z warszawskich szkół podstawowych. W jej grupie jest sporo uczniów, którzy chodzą i na religię, i na etykę. Joanna przekonuje, że to są najcenniejsi uczestnicy zajęć: myślą, dyskutują, zadają pytania."

Jednak wywiad nie rozwiewa przynajmniej dwóch problemów - pierwszy to formacja i edukacja nauczycieli etyki. Wprawdzie ideałem byliby absolwenci filozofii z uprawnieniami pedagogicznymi, jednak nie znosi to problemu ich wielorakich uprzedzeń i przekonań światopoglądowych. Dlatego zdumiewający jest idealizm Wendrychowicza, który wygłasza w wywiadzie niezwykłą deklarację: "Czy szkoła ma prawo przekonywać do jakiegokolwiek światopoglądu? Nie."

Pytanie czy może przekonywać do światopoglądu wielości nieuzgadnialnych wartości co przecież w pobieżnym odbiorze jest niczym innym jak relatywizmem. Wygląda, że taki pogląd może być przekazywany. Jak inaczej potraktować propozycję by etyka była powszechniej proponowana szczególnie na początku edukacji? Edukacja początkowa jest okresem formowania postaw i wartości osobistych. Dopiero na tym fundamencie można rozpocząć dyskutowanie pewnych kwestii. Jeśli komuś nie odpowiada religia, zapewne lepiej by samemu przekazywał swój światopogląd niż oddawał dziecko w ręce przypadkowego absolwenta filozofii.

Niestety na koniec okazuje się, że wyjście poza schemat etyki jako anty-katechezy jest bardzo trudne, a ona sama wydaje się być "katechezą dla ateistów". "Najnowsze dane mówią o 87,58 proc. katolików. Czyli chętnych na etykę może być nawet 12 osób na 100" - mówi Wendrychowicz. 

Wiadomo lepszy kogel-mogel w głowach młodzieży niż katolicyzm.

Tomasz Rowiński/natemat.pl