Wytwórnia Lionsgate przygotowuje kontynuację filmu „Ostatni egzorcyzm”. Na razie nie są znane szczegóły ekranizacji, poza tym, że autorem scenariusza ma być Damien Chazell („Guy and Madeline on a Park Bench”).

 

Bohaterem pierwszej części filmu był ksiądz Cotton Marcus, znany egzorcysta. Duchowny w pewnym momencie traci wiarę w sens pełnionej przez siebie posługi i postanawia skończyć z egzorcyzmami. Zanim jednak definitywnie rozstanie się z „funkcją” wypędzania złych duchów, zgadza się na ostatni rytuał, który na potrzeby filmu dokumentalnego ma być sfilmowany.

 

Kosztujący zaledwie 1,5 mln dolarów film szybko stał się kasowym hitem – w samych Stanach Zjednoczonych zarobił ponad 40 mln. Sukces „Ostatniego egzorcyzmu” jakoś mocno nie dziwi. Hollywodzka fabryka snów systematycznie wypuszcza ze swojej taśmy filmy, których głównym motywem jest rytuał wypędzania złych duchów.

 

Chociaż filmy o egzorcyzmach pojawiały się już od dawna (choćby kultowy „Egzorcysta”), to ich swoisty „wysyp” nastąpił po inspirowanych historią Anneliese Michel „Egzorcyzmach Emily Rose”. Potem był m.in. właśnie „Ostatni egzorcyzm” czy „Rytuał” z Anthonym Hopkinsem w roli głównej. Czy to intensywne zainteresowanie popkultury demonami i egzorcyzmami to już jakieś niezdrowe zainteresowanie?

 

O. Aleksander Posacki nie byłby taki surowy w ocenie tego typu filmów. W rozmowie z portalem Fronda.pl jezuita zwraca uwagę na odpowiednio rozłożone akcenty. - Jeśli to nie jest tylko niezdrowa fascynacja złem i szukanie taniej sensacji, to takie ekranizacje mogą przynieść nawet dobre owoce – przekonuje ekspert w dziedzinie duchowych zagrożeń.

 

Jakie? - Jeśli nie są to tylko horrory nastawione na to, by budzić przerażenie, jeśli jest w nich zawarty jakiś akcent teologiczny, to mogą stać się przyczynkiem do refleksji o duchowych niebezpieczeństwach – odpowiada o. Posacki.

 

Jezuita zapytany o konkretny przykład z filmowej półki poleca „Rytuał”. - Należy podkreślić, że film "Rytuał" nie jest horrorem, ale powściągliwym (ograniczającym efekty specjalne) "thrillerem teologicznym", osadzonym głęboko w ortodoksji katolickiej – podkreślał w swojej recenzji o. Posacki.

 

- (...) wielu lekarzy psychiatrów i psychologów, ale też pisarzy, artystów, muzyków rockowych, przeciwników krzyża w urzędach, polityków, studentów, a nawet przedstawicieli dorastającej młodzieży mogłoby, a może nawet powinno przejrzeć się w lustrze idei oraz obrazów zaprezentowanych w tym godnym polecenia filmie – polecał jezuita. Poważna rekomendacja. Już niebawem będziemy mogli się przekonać, czy kolejna hollywodzka produkcja także na nią zasłuży.

 


eMBe