Urzędowe stosunki między państwem a Kościołem są zerwane. Dają sobie one może raz w roku jakieś rendez-vous, ale państwo i Kościół, mocą orzeczenia ludu i rządu, są rozdzielone. Mówią, że tak lepiej. Przez sto lat państwo się tak znęcało nad Kościołem, że rozdział jest dla Kościoła równoznaczny z wyzwoleniem. Niech będzie i tak? Rozdział Kościoła od współczesnego państwa mógłby może w niektórych państwach leżeć w interesie Kościoła.


Ale zwracam się przeciwko błędowi rozpowszechnionemu w szerokich kołach katolickich, jakoby rozdział był rozstaniem, jakoby dały się przez gwałt rozwiązać niektóre stosunki, istniejące na mocy niezmiennych praw przyrodzenia między Kościołem a państwem. […]

Jeżeli Bóg jest bogiem, to jest Nim zawsze, wszędzie, we wszystkim. Jeżeli człowiek jest stworzeniem, mającym swe przeznaczenie życiowe, to jest nim także zawsze, wszędzie i we wszystkim.

Jeżeli pytanie pierwsze mego katechizmu jest prawidłowe, jestem na ziemi po to, aby Bogu – sprawie Bożej – służyć; to jestem po to wszędzie i zawsze i we wszystkim. Każda z moich czynności powinna być zgodna z wolą Bożą, odpowiadać celowi życia mego na ziemi i jego końcowi. Prawidło bez wyjątku! Prawo bez zwolnienia! […]

Jaki czyj Bóg – taka jego polityka. Jaki Bóg – taki kodeks prawny. Jaki Bóg – taka szkoła. Jaki Bóg – takie sądy. Choćby był rozdział między Kościołem i państwem, ale odłączenia, rozstania być nie może. Duch Kościoła pozostanie zawsze duszą państwa. Co Bóg połączył, człowiek tego rozłączyć nie może. Prawdy Boże i Boże prawa od publicznego życia oddzielić – jest to socjalny mord dokonywany na Bogu. A zabicie Boga byłoby socjalnym, społecznym samobójstwem.

Państwo bez Kościoła jest śmiercią państwa. Ciało bez duszy – to trup. W miarę jak zanika wpływ Kościoła na życie publiczne, dostrzegamy dwojakie objawy idącej śmierci: zamierający autorytet i zamierającą wolność. Państwo istnieje jedynie przez autorytet. Polega i opiera się na przesłankach, że są rządy, które mogą być uznane; że prawa będą zachowane, rozkazy wykonywane i wyroki uznawane. W tym leży gwarancja ładu, pokoju, ogólnego dobrego położenia i bezpieczeństwa. […]

Jest tylko jedna moc, która chroni obywatela przed przemocą, przed zwyrodnieniem władzy państwowej w tyranię, która dokonuje morderstwa na wolności – jest to dekalogowe „będziesz” to a to czynił i „nie będziesz”, nie wolno ci tego a tego czynić. Hasło ogłoszone dla wszystkich wywołane wzwyż aż po trony i krzesła wybrańców ludu: równość wszystkich wobec jednego prawa.

Państwo bez religii – to społeczne samobójstwo. Śmierć autorytetowi u góry, śmierć wolności u dołu!

ks. prałat Robert Mäder (ur. 1875, Wolfwil w Szwajcarii, zm. 1945 w Bazylei), Chrystus Król. Rozważania antylaickie, wyd. Te Deum, Warszawa 2001. Cytowane fragmenty pochodzą ze stron 109-113. Pierwotnie ukazało się nakładem Księgarni św. Wojciecha w Poznaniu w przekładzie autoryzowanym Seweryna Saryusz-Zaleskiego w roku 1927.