Naklejka "Strefa wolna od LGBT", która miała być dołączona do Gazety Polskiej wzbudziła dużo emocji i kontrowersji. Sąd Okręgowy w Warszawie posunął się nawet do wstrzymania numeru tej gazety zawierającej wspomnianą naklejkę.

Gdyby rozumieć strefę wolną od LGBT jako wolną od ideologii LGBT to jest to jak najbardziej uzasadnione i pożądane oczekiwanie. Cała Polska i świat powinny być bowiem strefą wolną od jakiejkolwiek ideologii, czyli błędnego zespołu poglądów, czy to LGBT czy, na przykład, komunizmu, nazizmu bądź eugeniki.

Czy jednak można mówić o moralnie słusznej strefie wolnej od osób LGBT, czyli de facto o dyskryminacji osób LGBT?

Przypomnijmy, co mówi Katechizm Kościoła Katolickiego na temat homoseksualizmu i homoseksualistów:

KKK 2357 [...] Tradycja, opierając się na Piśmie świętym, przedstawiającym homoseksualizm jako poważne zepsucie (Por. Rdz 19,1-29; Rz 1, 24-27; I Kor 6, 9;1 Tm 1, 10) zawsze głosiła, że "akty homoseksualizmu z samej swojej wewnętrznej natury są nieuporządkowane" (Kongregacja Nauki Wiary, dekl. Persona humana, 8). Są one sprzeczne z prawem naturalnym; wykluczają z aktu płciowego dar życia. Nie wynikają z prawdziwej komplementarności uczuciowej i płciowej. W żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane.

KKK 2358 Pewna liczba mężczyzn i kobiet przejawia głęboko osadzone skłonności homoseksualne. Skłonność taka, obiektywnie nieuporządkowana, dla większości z nich stanowi trudne doświadczenie. Powinno się traktować te osoby z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji. Osoby te są wezwane do wypełniania woli Bożej w swoim życiu i – jeśli są chrześcijanami – do złączenia z ofiarą krzyża Pana trudności, jakie mogą napotykać z powodu swojej kondycji.

Katechizm mówi zatem o tym, że "Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji".

Oprócz niesłusznej czy niesprawiedliwej dyskryminacji, która jest zawsze godna potępienia, istnieje również słuszna dyskryminacja, o której się prawie w ogóle nie mówi w debacie publicznej. Termin dyskryminacja pochodzi od łacińskiego discriminatio – rozróżnianie. Przykładowo rozróżniamy kierowców pijanych od trzeźwych i tych pierwszych słusznie dyskryminujemy nie pozwalając im prowadzić samochodów, gdyż stanowi to realne i tragiczne w skutkach zagrożenie dla innych ludzi, w tym wypadku uczestników ruchu drogowego. Podobnie dyskryminujemy słusznie ludzi chorych psychicznie i nie pozwalamy im być pilotami samolotów pasażerskich. Przykłady można by mnożyć. 

Jak zatem ma się rzecz z dyskryminacją osób LGBT? Oddajmy głos kard. Josephowi Ratzingerowi, ówczesnemu prefektowi Kongregacji Nauki Wiary (Uwagi dotyczące odpowiedzi na propozycje ustaw o niedyskryminacji osób homoseksualnychOmosessualit, 1992 r.). 

"Nie można twierdzić, że dyskryminacja ze względu na "skłonność homoseksualną" jest tym samym, co dyskryminacja ze względu na rasę, pochodzenie etniczne itd. W odróżnieniu od nich skłonność homoseksualna jest obiektywnym nieuporządkowaniem moralnym (por. List, 3) i budzi niepokój moralny.

Istnieją dziedziny, w których nie jest przejawem niesprawiedliwej dyskryminacji uwzględnienie skłonności seksualnej, na przykład gdy chodzi o adopcję dziecka lub powierzenie go opiekunom, zatrudnienie nauczycieli lub trenerów sportowych, służbę wojskową.

Osoby homoseksualne, jako osoby ludzkie, mają te same prawa co wszyscy ludzie, w tym prawo do takiego traktowania, które nie uwłacza ich godności osobistej (por. nr 10). Obok innych praw wszyscy ludzie mają prawo do pracy, mieszkania itd. Nie są to jednak prawa absolutne. Mogą zostać słusznie ograniczone ze względu na obiektywne nieuporządkowane zachowania zewnętrzne. Jest to nie tylko dopuszczalne, ale konieczne. Co więcej, zasada ta dotyczy nie tylko przypadków zachowań zawinionych, ale także działań osób chorych fizycznie lub umysłowo. Jest zatem przyjęte, że państwo może ograniczyć możliwość korzystania z pewnych praw, na przykład osobom cierpiącym na chorobę zakaźną lub umysłową, by chronić dobro wspólne."

Przyszły papież pisał proroczo w 1992 roku, co stanie się (i się stało), jeśli nie będzie słusznej dyskryminacji homoseksualizmu:

"Prawne uznanie homoseksualizmu za cechę, której nie wolno rozpatrywać jako kryterium dyskryminacji, może łatwo - jeśli nie automatycznie - prowadzić do uchwalenia ustaw, które będą chronić i popierać homoseksualizm. Występując przeciw aktom dyskryminacji, prawo powoływałoby się wówczas właśnie na homoseksualizm danej osoby i tym samym broniłoby jej praw przez afirmację jej skłonności homoseksualnej, zamiast sprzeciwiać się łamaniu podstawowych praw człowieka."

Dzisiaj mamy do czynienia w Polsce z wylaniem się zboczonej i perwersyjnej ideologii LGBT na ulice i żądania jej społecznego poparcia oraz możliwości wpływu na edukację dzieci i młodzieży w szkołach i przedszkolach. Dorośli natomiast w osobach studentów są indoktrynowani na niektórych polskich uniwersytetach już od wielu lat dzięki pseudonaukowemu kierunkowi "Gender studies", którego istnienie jest hańbą dla decydentów. I na ten temat zabrał głos kard. Ratzinger, wskazując na manipulowanie Kościołem przy poparciu pasterzy, którym zabrakło Jezusowej roztropności węża: 

"Osoby homoseksualne deklarujące publicznie swój homoseksualizm to zazwyczaj właśnie te, które uważają aktywność homoseksualną i taki styl życia "jako obojętny lub, co więcej, jako dobry" (por. nr 3) i stąd zasługujący na aprobatę społeczną. Wśród nich najłatwiej można znaleźć tych, którzy podejmują próby "manipulowania Kościołem, nawet przy poparciu działających w dobrej wierze pasterzy, mające na celu zmianę norm prawodawstwa cywilnego" (por. nr 9); a także tych, których taktyką jest głoszenie tezy, że "jakakolwiek krytyka albo zastrzeżenia względem osób homoseksualnych (...) jest po prostu formą niesprawiedliwej dyskryminacji" (por. nr 9).

Warto też przywołać słowa kardynała Ratzingera dotyczące niemoralnego stanowienia prawa, które będzie konsekwencją braku słusznej dyskryminacji osób LGBT:

"Ponieważ w ocenie projektów ustaw należy kierować się przede wszystkim odpowiedzialnością za ochronę i rozwój życia rodzinnego (por. nr 17), trzeba bardzo dokładnie przemyśleć wszystkie zarządzenia składające się na proponowane zmiany. W jaki sposób wpłyną one na przepisy dotyczące adopcji i opieki zastępczej? Czy zmierzają do ochrony aktów homoseksualnych, publicznych lub prywatnych? Czy przyznają równorzędny status związkom homoseksualnym i rodzinie, na przykład w dziedzinie komunalnego budownictwa mieszkaniowego albo przez uznanie prawa partnera homoseksualnego osoby zatrudnionej do korzystania z przywilejów "rodzinnych", na przykład opieki lekarskiej przysługującej pracownikowi (por. nr 9)?

Na koniec, w sprawach dotyczących dobra wspólnego Kościół nie może aprobować ani przyjmować obojętnie ustaw godzących w to dobro, nawet jeśli nie obowiązują one organizacji i instytucji kościelnych. Kościół ma obowiązek umacniać życie rodzinne i moralność całego społeczeństwa na fundamencie podstawowych wartości moralnych, a nie jedynie bronić siebie przed konsekwencjami szkodliwych praw (por. nr 17)."

Zatem istnieją takie dziedziny czy sfery życia, gdzie dyskryminacja osób LGBT jest nie tylko słuszna, ale konieczna. Jest to wymóg moralności. Brak takiej dyskryminacji jest moralnym złem.  Co więcej, słuszna moralnie dyskryminacja osób LGBT powinna mieć swoje odzwierciedlenie w prawie stanowionym, które winno być niesprzeczne z Prawem Bożym. Każde bowiem prawo ustanowione przez człowieka, które jest niezgodne z Prawem Bożym jest bezprawiem, przemocą i uzurpacją. Wobec takiego prawa istnieje moralny obowiązek jego nieprzestrzegania.

Dr Mariusz Błochowiak

Miesięcznikegzorcysta.pl