Na marszu „Obudź się Polsko” zauważyłem dwa transparenty: „Biskupi chodźcie z nami” i „Oto owce bez pasterza”. Nie ma co kryć, że w sobotę nie było biskupów obecnych ze swym ludem. Dlaczego potraktowali marsz po macoszemu?

 

- Trzeba zachować pewną równowagę, pewien umiar. Trzeba pamiętać, co jest istotą i misją Kościoła, a jest nią głoszenie Ewangelii. Odbywa się to poprzez głoszenie Słowa Bożego i sprawowanie sakramentów. To jest podstawowa misja duchownych i wszystkich, którzy służą Kościołowi swym kapłaństwem. Tego rodzaju manifestacje wykraczają poza te ramy. Nie ma się co oszukiwać, że takie marsze i manifestacje mogą być na różny sposób interpretowane i wykorzystywane. Udział biskupów stwarzałby idealną sytuację aby potraktowano to jako manipulację. Choćby z tego względu, obecność księży na tym marszu wydaję się wykraczającą poza ich misję. Oni mają nauczać w parafiach, a manifestację zostawmy laikatowi. To jest najprostsze wytłumaczenie.

 

Obserwując cały marsz miałem wrażenie, że w zdecydowanej większości szli w nim katolicy, domagający się głosu dla Kościoła i także przesłania Ewangelii w życiu społecznym i medialnym. Biskupi polscy wcześniej poparli przecież dostęp TV Trwam do multipleksu. Skąd więc taki chłód, a może nawet niekonsekwencja hierarchii? Wierni protestują, ale jednak osamotnieni.

 

- Stanowisko Episkopatu i poszczególnych księży jest jednoznaczne. Wśród nich jest wielu zwolenników TV Trwam i Radia Maryja, które korzysta również z ich pomocy w propagowaniu tych mediów w parafiach. Są koła przyjaciół Radia Maryja i nikt tu niczego nie blokuje. Rada Stała Episkopatu wyraziła jasno swoje stanowisko, co do starań o koncesję TV Trwam, zwróciła się też do KRRiT, aby nie utrudniać tego procesu i uwzględnić głoszenie Ewangelii poprzez przestrzeń medialną. Stanowisko jest tutaj jednoznaczne. Jeżeli ktoś doszukuje się tutaj braku poparcia, to jest w błędzie.

 

Rozumiem, ale dlaczego nie było tu fizycznego, osobistego konsekwentnego poparcia ze strony hierarchów?

 

- Konsekwencja jest tutaj jednoznaczna. Kapłaństwo jest hierarchiczne i jest przestrzeń za którą odpowiada duchowieństwo i aktywność, za którą odpowiadają ludzie świeccy. Przez cale stulecia mówiono, że Kościół to tylko papież, biskupi i księża, a ludzie świeccy zostali zepchnięci na margines. Po II Soborze Watykańskim to się zmieniło. Dokonał się przewrót i Kościół przypomniał o ludziach świeckich.

 

Dobrze, jeśli więc proboszcz przyjechał na marsz ze swoimi parafianami, powinien wziąć w nim udział?

 

- W takim marszu - nie.

 

Ale marsz nie miał wymiaru antykościelnego. Wręcz przeciwnie...

 

- Został zorganizowany przez świeckich katolików i oni wzięli w nim udział. Wszystko jest tutaj w porządku. Czy do ważności tego marszu byli potrzebni biskupi i księża?

 

Tu nie chodzi o ważność. Pytam dlaczego nie byli z ludem? Bo „Wyborcza” by ich skrytykowała? Bo Palikot by ich zganił? Premier Tusk powiedział, już wcześniej że nie będzie klękał przed księdzem? Bądźmy solidarni chociaż z tymi, którzy chcą dla Kościoła więcej przestrzeni.

 

- Rozmowa rządu z Kościołem to oddzielna dziedzina.

 

Dobrze, jednak proszę zobaczyć jak dziś księża są krytykowani w mediach. W marszu wzięły udział ruchy katolickie, parafie, wspólnoty, które bronią Kościoła w życiu codziennym. Obrona TV Trwam to jeden z nurtów tego marszu. Zabrakło mi tej jedności, spójności z hierarchią. Jej akceptacji dla tych poczynań. Przecież wierni szli też w imieniu biskupów. Nie widzi ksiądz tego osamotnienia?

 

- Nie.

 

Jeśli więc będzie atakowany w mediach pasterz, a wierni będą wobec tego obojętni, to taka postawa też będzie zrozumiała?

 

- To wszystko kwestia interpretacji. Kościół jest krytykowany od ponad 2 tys. lat. Ważne, że świeccy zabierają dziś głos. Gdyby szli biskupi czy księża to by powiedziano, że duchowieństwo to nakręca, że manipuluje ludźmi, że księża wyprowadzili lud na ulice, że politykują. Rola księży, pasterzy jest inna. Ksiądz ma być pasterzem w parafii, jeśli tam by powiedziano, że owce są bez pasterza to byłby problem. Świeccy niech protestują przeciwko temu jak się Kościół obecnie traktuje. To jest wielki plus. Obecność biskupa w mitrze, z pastrorałem, czy księży w komżach i szatach prałackich na tym marszu natychmiast by skrytykowano. Tak by było.

 

Ale nie można drżeć przed jednym czy drugim złośliwym komentarzem w „Gazecie Wyborczej”.

 

- Tu nie o to chodzi. Bo największym sukcesem tego marszu, było pokazanie, że Kościół nie daje się zmarginalizować, że to nie jest tylko Episkopat, czy księża ustalający stawki za Msze święte, chrzty, czy śluby, ale są to tysiące ludzi domagające się swojego głosu. Księża są ciągle posądzani, że manipulują ludźmi.

 

Przez kogo? Przeciwników i prześmiewców Kościoła, partię Palikota i jej zwolenników?

 

- Ale ona ma swój udział w życiu publicznym! Ma dostęp do mediów. Mam w rodzinie takie dyskusje, również z Grzegorzem i Patrycją. Ważne, żeby oni zobaczyli, że to zrobili świeccy, a nie hierarchia.

 

Przypomnę tylko, że w tym marszu śpiewano wielokrotnie pieśni religijne.

 

- Bo to szedł Kościół.

 

 

Rozmawiał Jarosław Wróblewski