Napiętnowani

Słowo „stygmat” języku greckim oznaczało „piętno”. Pierwotnie tak nazywano znaki wykonywane rozpalonym żelazem, lub ostrym narzędziem na skórze zwierząt które do kogoś przynależały. W ten sposób w rożnych kulturach wyróżniano także ludzi dla ich identyfikacji, co było bolesnym, inicjacyjnym wydarzeniem. Najczęściej czyniono tak z powodu ukarania człowieka, ale piętna oznaczały też niekiedy wysoką pozycję społeczną, pozytywne wyróżnienie.

Czy św. Paweł był stygmatykiem?

To słowo w Nowym Testamencie użyte jest tylko raz, w Liście do Galatów, gdzie  św. Paweł pisze: Odtąd niech już nikt nie sprawia mi przykrości: przecież ja na ciele swoim noszę blizny, znamię przynależności do Jezusa (Ga 6, 17)” Te słowa wśród interpretatorów wzbudzały zawsze wiele dyskusji. Co św. Paweł miał na myśli? Najprawdopodobniej były to blizny po biczowaniu, o którym wspominają Dzieje Apostolskie, że spotkały św. Pawła.

Św. Franciszek pierwszym stygmatykiem

W Kościele starożytnym i we wczesnym średniowieczu nie wspominano o przypadkach stygmatyków. Pierwszy opis stygmatyzacji pochodzi z 1222 roku i dotyczy św Franciszka z Asyżu. W październiku 1222 roku brat Eliasz z Cortony napisał do zakonników:  „To powiedziawszy, ogłaszam wam wielką radość i nowy cud. Od wieków nie słyszano o takim znaku jak tylko w Synu Bożym, którym jest Chrystus Pan. Niedługo przed śmiercią nasz brat i ojciec okazał się ukrzyżowany, nosząc na swoim ciele pięć ran, które prawdziwie są stygmatami Chrystusa”. Te rany, które św Franciszek za wszelką cenę starał się ukrywać, nazywano właśnie „stygmatami”. (por. Brat Eliasz z Asyżu (z Kortony), List okólny o śmierci świętego Franciszka, w: Źródła franciszkańskie, Kraków 2004, s. 428.) Oto jak współcześni opisali stygmatyzację św Franciszka: „Zatopiony w kontemplacji, Franciszek "ujrzał w widzeniu rozciągniętego nad sobą Serafina, wiszącego na krzyżu, mającego sześć skrzydeł, za ręce i nogi przybitego do krzyża. Dwa skrzydła unosiły się mu nad głową, dwa wyciągały do lotu, a dwa okrywały całe ciało. Widząc to, Franciszek zdumiał się gwałtownie, a gdy nie umiał wytłumaczyć, co by znaczyło to widzenie, wtargnęła mu w serce radość pomieszana z żałością. Cieszył się z łaskawego wejrzenia, jakim Serafin patrzył na niego, ale przybicie do krzyża przeraziło go. Natężył umysł, by pojąć, co mogłaby znaczyć ta wróżba, i duch jego silił się trwożnie nad jakimś jej zrozumieniem. Otóż, podczas gdy szukając wyjaśnienia na zewnątrz, poza sobą, nie znalazł rozwiązania, nagle objawiło mu je w nim samym odczucie bólu. Natychmiast bowiem na jego rękach i nogach zaczęły jawić się znaki gwoździ, jak to na krótko przedtem widział u Męża ukrzyżowanego, ponad sobą w powietrzu. Jego ręce i nogi wyglądały przebite gwoździami w samym środku; główki gwoździ były widoczne na wewnętrznej stronie rąk i na wierzchniej stronie nóg, a ich ostre końce były na stronie odwrotnej... Zaś prawy bok, jakby przebity lancą, miał na sobie czerwoną bliznę, która często broczyła i spryskiwała tunikę oraz spodnie świętą krwią". Opis tego wydarzenia przekazał nam Tomasz z Celano, franciszkanin żyjący w XIII wieku, historyk i pierwszy biograf Franciszka.

Stygmatycy w historii

Począwszy od XIII wieku spotykamy liczne przypadki stygmatyków.  Ilu ich było< Najbardziej znani spośród nich to św. Katarzyna ze Sieny, Łucja Brocadelli z Narni, Katarzyna Ricci. W 1894 roku dr A. Imbert-Gourberyre, w monografii zatytułowanej La stigmatisation twierdzi, że do jego czasów było  321. Badacz ten uwzględnił także tzw. „stygmaty niewidzialne”, to znaczy że włączył do listy osoby, które deklarowały, że noszą na ciele znaki Męki Jezusa, ale jedynie one odczuwają ich obecność. XX wiek to prawdziwa era stygmatyków, ponieważ było ich 93. Warto tu dodać, że zjawisko to występuje wyłącznie wśród katolików, był wśród nich jeden kapłan, Św. O. Pio, pozostałe przypadki to głównie kobiety, najwięcej jest wśród nich zakonnic. Nie koniecznie obecność stygmatów łączy się z opinią świętości osoby. Stygmaty Łucji Broccadelli

Współcześni stygmatycy

Najbardziej znane spośród współczesnych stygmatyzowanych osób to poza Ojcem Pio, Tommasina Pozzi, Adrienne von Speyer, Gemma Galgani i Theresa Neumann. "Myrna Nazzour to jedna z największych obecnie żyjących mistyczek Kościoła Katolickiego, a znaki jakich Bóg dokonuje za jej pośrednictwem są dowodem tego, że cuda oraz uzdrowienia nie są jedynie wydarzeniami ze Starego Testamentu, ale także rzeczywistością Kościoła naszych czasów" – tak uważa Dominik Tarczyński, który wielokrotnie organizował różnego rodzaju pielgrzymki pozwalające na poznawanie współczesnego życia duchowego na całym świecie. (por. http://www.charbel.com.pl/ ; http://www.charyzmatycy.pl/ ) Pierwsze nadzwyczajne zdarzenie duchowe w życiu Myrny miało miejsce 23 listopada 1982 roku. Wówczas 18-letnia Myrna Nazzour należąca do katolickiego Kościoła grecko-melchickiego, jednego z ponad 30 Kościołów wschodnich, pozostających w łączności ze Stolicą Apostolską i uznających władzę papieską.  Wówczas nastąpił pierwszy cud uzdrowienia chorej. Wkrótce pokazał się też znak oleju, wypływającego z obrazu Matki Bożej i z rąk mistyczki.  Szczególnym znakiem są stygmaty. „Po raz pierwszy pojawiły się one 25 listopada 1983 r., ok. godziny 16:30. Syryjski lazarysta (ks. Józef Malouli), który jako jedyny spośród obecnych przy tym zjawisku posiadał jakąś wiedzę na ten temat, wezwał natychmiast 8 lekarzy, którzy dokonali skrupulatnych oględzin ran na ciele Myrny. Podobnie jak niewytłumaczalnie się otworzyły, tak też się zasklepiły, bez śladu i blizn, ok. godziny 23.” francuski neurolog - dra Lorona zdiagnozował zjawisko następująco: "Autentyczne rany, subtelnie zaznaczone, z wypływem lub bez wypływu krwi, i których zabliźnienie (bezinfekcyjne) nie wymaga żadnej opieki medycznej".

Maria Patynowska

Na podstawie książki Francesco Castelli OJCIEC PIO I ŚWIĘTE OFICJUM; Odtajnione archiwa Watykanu, wyd. Serafin 2015, oraz strony http://www.charbel.com.pl/ .