Można to nazwać swoistym kuriozum, a nawet „dramatem celebrytów”. Podobne trudne do zniesienia sytuacje mieli politycy PO nagrani „U Sowy”, kiedy musieli spożywać ośmiorniczki i pić wina za jedyne 1000 zł za butelkę.

Anna Mucha pożaliła się w mediach społecznościowych na obiad, za który zapłaciła 700 zł, a „ostrygi były bardzo średnie”.

- „Poszliśmy na ostrygi, żeby było tak wiecie, światowo, na bogato... Zapłaciliśmy absurdalnie dużo, absurdalnie drogo w stosunku do jakości. Chodzi o to, że u … jest drogo, ale dostajesz wybitne dania..., natomiast w restauracji … dostaliśmy przystawki i dania główne, z których to przystawek jednej kompletnie nie zjedliśmy, ponieważ była pozbawiona smaku i była żadna, druga była pyszna - te przegrzebki (…) Do tego dostaliśmy ostrygi, które były średnie, bardzo średnie! (...) Jeżeli ja mam do wydania 700 złotych na obiad, to ja za te 700 złotych mogę zjeść jak król w wielu miejscach w Warszawie, więc po cholerę ja mam iść do … na Krakowskim Przedmieściu, zwłaszcza że siedziałam tyłem, więc nic nie miałam z tego Krakowskiego Przedmieścia!" - powiedziała Anna Mucha.

A może po prostu pochwaliła się, że ja stać, a plebsu już nie. Co też podkreślały niektóre celebrytki wyjeżdżające na plażę nad polskie morze i narzekające, że „moherów” za 500 plus się tam najechało i zakłócało to ich poczucie wyższości.


mp/instagram.com, facebook.com, pudelek.pl