Portal Fronda.pl: Donald Tusk ogłosił, że nie będzie kandydował w zbliżających się wyborach prezydenckich. Zaskakująca decyzja?

Arkadiusz Czartoryski, PiS: Ta decyzja zupełnie mnie nie zaskoczyła. Donald Tusk wiedzie wygodne, spokojne życie, suto opłacane z kasy europejskich podatników. Trzeba wyraźnie podkreślić, że jest suto opłacany za to, że jest pokornym narzędziem polityki decydentów w Unii Europejskiej, czyli przede wszystkim Niemiec, ale też i Francji. Nie ma swojego zdania i za to jest opłacany. Ta decyzja wynika z lenistwa, wygodnictwa.

Oczywiście Donald Tusk ma również świadomość, że nie miałby żadnych szans. Kiedy w Polsce pełnił funkcję premiera narozrabiał na tyle, że po prostu wie, że nie zostałby wybrany. Przypomnę choćby aspołeczne projekty, takie jak - podniesienie wieku emerytalnego, podniesienie podatków, np: VAT. W czasach Donalda Tuska szalała również mafia VATowska i wyłudzała z kraju miliony złotych. Przekalkulował, że ma wygodne życie, wysoką pensję i perspektywę bardzo wysokiej emerytury, a z drugiej strony strasznie niepewną walkę polityczną i konieczność odpowiedzi na pytania dotyczące swojego postępowania jako szefa rządu.

Ta decyzja była oczywista. Teraz Donald Tusk musi gdzieś na Allegro sprzedać białego konia.

Minister Antoni Macierewicz komentując wypowiedź Donalda Tuska stwierdził, że "nic jeszcze nie jest do końca rozstrzygnięte". TVP Info przypomniało taśmy z rozmowy Jacka Krawca (prezesa Orlenu) i Pawła Grasia (rzecznika rządu PO-PSL), w których mogliśmy usłyszeć m.in. właśnie o kandydowaniu na prezydenta przez Donalda Tuska

Bardzo bym się zdziwił, gdyby Donald Tusk zmienił zdanie. Trochę poznaliśmy charakter Donalda Tuska. Kilka lat temu pojawiło się zdjęcie jak był marszałkiem Sejmu i na ekranie wyświetlały się projekty ustaw, a on w tym czasie oglądał mecz piłkarski. Przy takim leniuchu bardzo bym się zdziwił, gdyby zmienił zdanie i jeszcze raz podjął się dyskusji na temat tego, czy ma kandydować.

Chociaż Donald Tusk przez kilka miesięcy zwodził media i opinię publiczną, że nie wybiera się do Brukseli. Mówił m.in. "odpowiadając na każde ze 153. pytań w tej kwestii, mniej więcej od wczesnej zimy, a nawet jesieni zeszłego roku, że nie wybieram się do Brukseli i każdy dzień i każdy miesiąc potwierdza sens tej decyzji. Mamy wystarczająco dużo powodów, żeby się troszczyć o to, co się dzieje w Polsce i wokół Polski. Wydaje mi się, że tutaj będę skuteczniejszy” . A jednak do Brukseli się wybrał.

Tak po prostu jest, jak ma się komfort dlatego, że nie ma się własnego zdania, tylko powiela się wszystko to, co każą robić decydenci Unii Europejskiej - to jest się nagradzanym. Jak się ma własne zdanie, jak chociażby wielu polityków Prawa i Sprawiedliwości, byłych i obecnych - choćby prof. Jan Szyszko - to ciągle trzeba udzielać się w dyskusjach.

Często rozmawiam z panem ministrem Krzysztofem Tchórzewskim i wiem, ile trzeba było pracy i przeciwstawiania się politykom europejskim po to, by nie podnieść Polakom cen prądu.  Donald Tusk wyrażał na wszystko zgodę. To było wygodne dla europejskich polityków i dlatego jest za to nagradzany.

"Uważam, że możemy te wybory wygrać, ale do tego potrzebna jest kandydatura, która nie jest obciążona bagażem trudnych, niepopularnych decyzji, a ja takim bagażem jestem"- stwierdził Donald Tusk. Czy ta wypowiedź jest cyniczna, czy może szczera?

Dosyć szczere, zwłaszcza że, gdy to mówił, to ciągle się śmiał. Był uśmiechnięty od ucha do ucha, więc myślę, że dobrze pamięta różne rzeczy, które wprowadzał - chociażby ograbienie OFE. Miliony Polaków straciło oszczędności, bo zostały przejęte na załatanie dziury budżetowej. A co z frankowiczami? Co z podwyższeniem wieku emerytalnego?

Tomasz Siemoniak stwierdził, że Donald Tusk "uznał, że w sytuacji, gdy jest ogromne oczekiwanie w Polsce szybkiej decyzji, jeśli chodzi o kandydata opozycji na prezydenta nie jest w stanie utrzymać tego terminu 2 grudnia, bo wydarzenia po wyborach parlamentarnych bardzo w Polsce przyspieszyły i w poczuciu odpowiedzialności za przebieg przyszłej kampanii, za kalendarz podjął bardzo trudną decyzję, ze nie będzie startował w wyborach prezydenckich”. 

Mamy bardzo różną opozycję. Pan Kosiniak - Kamysz zmierza w kierunku centrum, pojawiają się skrajnie lewicowi, nie wiadomo kogo wyłoni Platforma Obywatelska. Rzeczywiście opozycja ma problem, bo nie wie na co się zdecydować, a pewnie nie dojdzie do zgody. Spójnik jakim jest walka z PiS-em to za mało, żeby była pełna zgoda. Takie przepychanki będziemy obserwowali do grudnia. Nie mam pojęcia jak szybko wyłonią się kandydaci, którzy będą reprezentowali poszczególne partie opozycyjne. Na pewno opozycja ma problem, bo jest od Annasza do Kajfasza. Nawet w samej Konfederacji są tacy ludzie jak Korwin - Mikke, czy Narodowcy, którzy mają różne zdania. Tak samo w Koalicji Obywatelskiej. SLD również zostało zlepione z trzech organizacji. Na pewno będzie dużo problemów. To nie jest moje zmartwienie, ani prezydenta Andrzeja Dudy, który przez całe pięć lat niezwykle godnie, rzetelnie wykonywał swoje obowiązki. Myślę, że zasługuje na szacunek wielu Polaków.

Nawet Leszek Miller ocenił rezygnację Tuska, że sprawia, że  "Andrzej Duda ma drugą kadencję na wyciągnięcie ręki". Z kolei w poniedziałek PiS zgłosił troje kandydatów na sędziów Trybunału Konstytucyjnego: Elżbietę Chojnę-Duch, Krystyną Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza. Największe kontrowersje wzbudziły dwa ostatnie nazwiska.

Znam panią Krystynę Pawłowicz, to niezwykle miła, ciepła osoba, bezwzględnie kocha Polskę, jest merytorycznie przygotowana do pełnienia tej funkcji, nie widzę powodów, żeby tracić taką cenną osobę z funkcji publicznej.  Mniej znam panią Chojnę - Duch, ale wydaje się, że to rzetelny urzędnik państwowy. Obie panie są również bardzo dobrze wykształcone. Jeśli chodzi o pana Piotrowicza, przez te dziesiątki lat bezwzględnie wykazał się lojalnością wobec Państwa polskiego, Ojczyzny i systemu wartości, które reprezentuje Prawo i Sprawiedliwość. Ciągłe przywoływanie, że w latach 80. pracował w prokuraturze, to tym sposobem można wyeliminować niemalże wszystkich, którzy funkcjonowali w czasach PRL. Najbardziej obrzydliwie to brzmi w ustach ludzi, którzy byli funkcjonariuszami wręcz komunistycznymi, jak np: Borowski - którzy znaleźli się w Koalicji Obywatelskiej. Nie oni mają prawo o tym mówić.

"Super Express" donosi, że  prezydent Andrzej Duda rozważa zablokowanie kandydatur Stanisława Piotrowicza i Krystyny Pawłowicz na sędziów TK.

Nic o tym nie słyszałem. Nie sądzę, by tak się stało.

 

Rozm. Karolina Zaremba