Chrzciny nie spodobały się Bachledom, bo były nieodpowiednio zorganizowane: - Tradycja jest najważniejsza! A nie dziadostwo robić i ochronę z parasolkami zatrudniać albo kościół na chrzcie przed ludźmi zamykać! - cytuje członka rodziny aktorki magazyn "Rewia".
Mały Henry Tadeusz został ochrzczony w krakowskim kościele pod koniec grudnia. Jego ojciec – 33-letni irlandzki aktor - ma jeszcze jedno dziecko, także nieślubne z inną aktorką. I wiele skandali obyczajowych na koncie. Nic dziwnego, że rodzina Bachledy-Curuś z dystansem i niezadowoleniem przyjmuje związek Alicji.
Postronnemu obserwatorowi chrzest dziecka Bachledy-Curuś i Farrella może się jednak wydać gorszący. Komentatorzy na zagranicznych forach internetowych są głęboko zdziwieni, że Kościół w Polsce, ojczyźnie Jana Pawła II, ochrzcił nieślubne dziecko aktorowi znanemu nie tylko z talentu, ale też ze skandali seksualnych, alkoholowych i słabości do narkotyków.
Zdaniem paulina o. Pawła Stępkowskiego, taka wiedza o ojcu dziecka wymagała poważnego zastanowienia się proboszcza, czy powinien tego chrztu udzielić. - Nie potrzebny był pośpiech, bo nic by się nie stało, gdyby to dziecko ochrzczono za rok, albo za jakiś czas, kiedy para zastanowiłaby się, jaki jest jej wspólny stosunek do Kościoła katolickiego. Czy proszą o chrzest jako para, czy też matka prosi jako panna z dzieckiem – mówi portalowi Fronda.pl zakonnik.
Choć brak ślubu rodziców jest przeszkodą formalną do udzielenia chrztu dziecku, księża - zwłaszcza w dużych miastach - coraz częściej przymykają na to oko. Proboszczowie, choć mają prawo odmówić chrztu, nie robią tego, tłumacząc, że nie chcą krzywdzić dziecka, które potem nie będzie mogło wraz z rówieśnikami przystąpić do Pierwszej Komunii Świętej.
- Często o tym, że proboszcz zgadza się ochrzcić dziecko w takim przypadku, decyduje szerszy kontekst – mówi portalowi Fronda.pl ks. prof. Witold Kawecki z UKSW. - Z jednej strony, oczywiście – Jezus uczył, żeby nie rzucać pereł przed wieprze, z drugiej – patrząc na dobro dziecka, można przyjąć je do wspólnoty Kościoła, jeśli przynajmniej jedno z rodziców wyraża taką wolę. Kontekstem może być także dalsza rodzina, jeśli jest ona wierząca, jest nadzieja, że dziecko otrzyma katolickie wychowanie. I to wystarczy – tłumaczy ks. Kawecki. Ojciec Stępkowski przypomina z kolei, że sakrament Chrztu świętego ma taką moc, że może go nawet udzielić osoba niewierząca. Wystarczy, że zrobi to w odpowiedniej formie i z intencją, z jaką robi to Kościół.
Zdaniem paulina, proboszcz powinien rozważyć, jaka jest intencja rodziców. - Skoro rodzice, nawet niewierzący, proszą o chrzest dla dziecka, to znaczy, że chcą jego związku z Kościołem. Jeśli proboszcz zobaczy lekceważenie, powinien zalecić odczekanie kilku lat – mówi o. Stępkowski. - Chrzest nie stanowi przymusu. Zwłaszcza, jeśli nie istnieje zagrożenie życia, nie trzeba się w takich wypadkach spieszyć. Jeśli nawet dziecko zmarłoby zanim otrzymałoby chrzest, nie grozi mu piekło. O piekle decyduje wola i świadomość, której dzieci jeszcze nie mają – mówi o. Stępkowski. I przyznaje, że w sytuacji, gdy chodzi o osoby publiczne nie żyjące zgodnie z nauczaniem Kościoła, należałoby dodatkowo przemyśleć, czy chrzest nie spowoduje zgorszenia.
Agnieszka Jaworska
Podobał Ci się artykuł? Wesprzyj Frondę »