Marta Brzezińska-Waleszczyk: Skąd się wziął zwyczaj sierpniowej abstynencji?

Br. Marek Skowroński OFM Cap*: Zaproszenie do sierpniowej abstynencji ma głębokie uzasadnienie historyczne i religijne. Historyczne, gdyż w sierpniu miały miejsce wielkie wydarzenia narodowe, jak Cud nad Wisłą – bitwa, która ocaliła chrześcijaństwo w naszej części Europy, Powstanie Warszawskie czy Sierpień'80, czyli seria strajków, które przyczyniły się do obalenia komunizmu w Polsce.

Mówi Ojciec o względach patriotycznych, historycznych czy nawet politycznych, a jakie są religijne?

Religijną motywacją jest na przykład świętowanie Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny czy też uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej. W sierpniu pielgrzymi licznie udają się do sanktuarium narodowego na Jasnej Górze, często niosąc intencje związane z trzeźwością bliskich. To są motywy, które skłaniają do kontynuowania sierpniowej abstynencji.

Czy wierni wciąż praktykują tą wstrzemięźliwość od alkoholu w sierpniu? To wszak miesiąc wakacji, urlopów...

No właśnie, ze względu na wakacje może to być trudniejszym postanowieniem. Ludzie wypoczywają, umilają sobie czas alkoholem, zaś abstynencja zobowiązuje do całkowitej wstrzemięźliwości. Może się więc okazać, że jest to spore wyzwanie, ale za to bardzo potrzebne i uzasadnione.

Jaka jest tradycja sierpniowej trzeźwości w Polsce? Od kiedy zaczęto praktykować tą miesięczną wstrzemięźliwość od alkoholu?

Praktyka ta ma miejsce od 1982 r., a zatem sięga pierwszych lat pontyfikatu Jana Pawła II, który w istotny sposób wpłynął na kształtowanie świadomości narodu.

Mówił Ojciec, że sierpniowa abstynencja jest potrzebna, więc ja zapytam – komu? Rozumiem, że podejmują się jej osoby, które same borykają się z problem alkoholowym albo mają bliską osobę uzależnioną od alkoholu. Ale abstynencji podejmują się przeważnie ci, którzy w żaden sposób nie są związani z problemem alkoholowym.

Przez dwanaście lat pracowałem z osobami uzależnionymi w Ośrodku Apostolstwa Trzeźwości w Zakroczymiu. Tam spotkałem się głęboką potrzebą abstynencji również u osób, które nie miały problemów z alkoholem. Abstynencja może iść w dwóch kierunkach. Pierwszy występuje w sytuacji, kiedy człowiek ze względu na swoje uzależnienie musi czy też powinien podejmować abstynencję. Pius XII wymieniał na przykład kilka grup, które są wręcz zobowiązane do abstynencji – jak dzieci i młodzież do lat 18., kobiety brzemienne i karmiące, ludzie pracujący przy precyzyjnych maszynach, kierowcy i trzeźwiejący alkoholicy. Oni są zobowiązani do abstynencji.

A ten drugi kierunek?

To grupa ludzi, którzy dobrowolnie rezygnują z tego, co może być dla nich jakimś dobrem, ze względu na miłość do swoich bliskich. Sierpniowa abstynencja jest pewną formą solidaryzowania się ze społeczeństwem, narodem, w którym problem alkoholizmu bywa bardzo dotkliwy. Ośrodek Apostolstwa Trzeźwości prowadzony przez nas kapucynów od '68 roku działa w dwóch kierunkach. Po pierwsze, jest nim profilaktyka czyli formacja do życia bez konieczności uciekania się do środków psychoaktywnych, jakim jest np. alkohol, a po drugie – praca z osobami uzależnionymi i współuzależnionymi. Ważne jest praktykowanie abstynencji z uwagi na szersze dobro. To rezygnacja z samego siebie. Gdyby człowieka nie było stać na abstynencję, na przykład w intencji bliskiej osoby, to jak moglibyśmy spodziewać się cudu? Przecież Pan Bóg uzdrawia przez naszą ludzką miłość, a abstynencja jest konkretnym wyrazem miłości. Ludzie zobowiązują się do abstynencji z uwagi na miłość do bliskich.

A jeśli nie umiem podjąć tej abstynencji, to znaczy, że nie kocham?

Absolutnie nie! Nie chcę tego powiedzieć. I nie należy tego tak rozumieć. Ale bezsprzecznie abstynencja jest formą ekspiacji, a zatem wyrazem miłości do konkretnej osoby.

Co roku biskupi piszą specjalne listy, zachęcające do podejmowania sierpniowej trzeźwości. One nie są kierowane tylko do osób, które mają problemy z alkoholem (osobiście czy też w rodzinie), ale do wszystkich. Czy to nie jest pewna przesada? Przecież alkohol, w rozsądnych ilościach nie jest zły. W krajach, takich jak Włochy czy Hiszpania, lampka wina do obiadu/kolacji jest czymś naturalnym.

Oczywiście, nie ma potrzeby demonizowania. Jednak polski kontekst jest troszeczkę inny od tego, w jakim są zakotwiczone Włochy czy Hiszpania. Jeszcze w XIX wieku jako Polacy byliśmy rozpijani przez zaborców, podobnie w czasie II wojny światowej i w okresie komunizmu. Kontekst jest wyraźnie inny. Wiadomo, że zdrowy człowiek, pijący alkohol w niewielkich ilościach nie popełnia grzechu. Tu chodzi o coś więcej – o to, by zrezygnować z czegoś, co jest dobre. Ma to wymiar ofiary. Sierpniowa abstynencja wcale nie musi być związana z demonizowaniem alkoholu jako takiego. On też jest stworzony przez Pana Boga (śmiech). Alkohol jest dla człowieka, ale niektórzy mają predyspozycje do tego, aby wejść w uzależnienie. Wtedy nawet niewielka ilość alkoholu staje się czymś szkodliwym. Sierpień jest takim apelem, zaproszeniem do wejścia na drogę ofiary, rezygnacji z tego, co może być dobre na rzecz wyższych wartości.

Jakiś czas temu zostałam zaproszona na wesele przyjaciół. Obydwoje są mocno związani z Ruchem Światło-Życie, więc postanowili, że na ich przyjęciu nie będzie alkoholu. Wywołało to pewne oburzenie rodziców państwa młodych i rodziny, która – nie to, że chciała pić bez umiaru! - ale uznała, że jest to pewne przymuszanie ich do stylu życia, który jest im obcy.

Oczywiście, ktoś może potraktować to jako rodzaj przymusu, ale zapewniam – są wesela bezalkoholowe i można się na nich świetnie bawić. Znam duszpasterza, który w ciągu pięciu lat pobłogosławił 140 par młodych, z tego aż 120 bawiło się na weselu bez alkoholu. Rzecz w tym, że prawdziwa radość bierze się z jasnego umysłu i kochającego serca. Takie są źródła radości! Jeśli zamąci się umysł alkoholem, to człowiek może robić głupstwa, których będzie żałował przez całe życie. Abstynencja całkowita być może jest takim stylem życia, który czasem narzuca się bliskim, ale jeśli oni naprawdę kochają tych, którzy zapraszają ich na wesele, to są gotowi do podjęcia takiej ofiary, wyrzeczenia. To jest trochę jak postawienie wyżej poprzeczki. Oczywiście, nie byłoby żadnym nadużyciem, gdyby na przyjęciu weselnym podano w niewielkiej ilości alkohol ale zrezygnowanie z alkoholu w ogóle jest jakby „wyższą szkołą jazdy” i niektórzy decydują się na nią.

Ojciec przez wiele lat pracował z osobami uzależnionymi od alkoholu. W jaki sposób możemy pomagać ludziom z takim problemem? Od czego zacząć?

Choroba alkoholowa jest integralną chorobą całej osoby – ciała, umysłu i ducha. Człowiek, aby zatrzymać proces rozwoju choroby, potrzebuje szerokiej pomocy, zarówno medycznej (detoksykacja), psychologicznej (terapia), jak i duchowej. Nasz ośrodek w Zakroczymiu właśnie taką duchową pomoc oferuje. Doświadczenie spotkania z Panem Bogiem w chorobie jest ważne. Jak zacząć pomagać? Przez abstynencję! To bardzo skuteczny środek pomocy, polegający na wyrzeczeniu, ofierze, rezygnacji z tego, co dla mnie może być dobrem. Naturalnie pomagamy także modlitwą. Aby człowiek uzależniony mógł wejść na drogę trzeźwości, musi sam zidentyfikować się z chorobą. Uznać swoją bezsilność wobec alkoholu. Służą temu różnego rodzaju metody, jak na przykład twarda i wymagająca miłość, które nie pozwalają alkoholikowi na komfort picia. Człowiekowi pijącemu wydaje się, że nie ma problemu, wszystkich wokół oskarża o swoje picie albo twierdzi, że to inni mają problem, ale nie on. W momencie identyfikacji z chorobą, wchodzi na drogę trzeźwości, ale żeby wytrwał jest potrzebna wymagająca miłość bliskich.

Co jeszcze można zrobić?

Zmieniać obyczaje dotyczące podawania alkoholu. Zwykle pijemy przy okazji jakichś uroczystości, świąt, imienin, urodzin, ale także po kupieniu czegoś ważnego (tzw. oblewanie). Tą są pewnego rodzaju stereotypy, mechanizmy zachowania, które można zmieniać. Do dobrego tonu należy podanie alkoholu na przyjęciu? Niekoniecznie. Alkohol jako forma zapłaty za czyjąś pracę? A przecież może to być przyczyną cierpienia żony, która liczy na parę złotych zarobionych przez męża. Częstowanie dzieci małymi ilościami szampana albo bezalkoholowym piwem? Ma wtedy miejsce zmiana mentalności dzieci i łamanie ich delikatnych sumień ukształtowanych przez przyrzeczenia pierwszo-komunijne. Na to wszystko możemy mieć wpływ, przyczyniając się do tego, że skala zniszczenia spowodowana nadużywaniem alkoholu będzie mniejsza.

Rozmawiała Marta Brzezińska-Waleszczyk 

*Br Marek Skowroński OFM Cap - wykładowca w seminarium Braci Mniejszych Kapucynów w Lublinie, wieloletni duszpasterz Apostolskiego Ośrodka Trzeźwości w Zakroczymiu, autor licznych publikacji na temat trzeźwości 

** zdjęcie br. Skowrońskiego A. Kiejza