Zatwierdzenie w kwietniu br. pakietu wsparcia wojskowego dla administracji Bidena o wartości 61 miliardów dolarów. dolarów po sześciomiesięcznym opóźnieniu w Kongresie przynosi rezultaty. W szczególności pojawienie się rakiet balistycznych ATACMS o zasięgu 300 km oznacza, że Ukraina może teraz trafić ze śmiercionośnym skutkiem w każdy cel na okupowanym przez Rosję Krymie.
W zeszłym tygodniu rosyjska ofensywa na drugie najważniejsze miasto Ukrainy – Charków – straciła dynamikę. Co więcej, 30 maja prezydent Joe Biden pod naciskiem rosnącego chóru europejskich sojuszników złagodził ograniczenia dotyczące użycia amerykańskiej broni przeciwko celom wojskowym na rosyjskiej ziemi, nałożone w wyniku przesadnych obaw przed eskalacją nuklearną ze strony Rosji. Teraz Ukraińcy będą mogli użyć niektórych rodzajów amerykańskiej broni do uderzenia w wojska rosyjskie atakujące lub przygotowujące się do ataku na Charków na terytorium kraju agresora. Jednak na nieszczęście dla Ukraińców Biden nadal nie zniósł zakazu ataków na cele w innych regionach Rosji.
Skuteczność kampanii Sił Zbrojnych Ukrainy na Krymie wiele mówi o tym, co Ukraina może osiągnąć, jeśli nie będzie już musiała walczyć ze związanymi rękami. Według Bena Hodgesa, byłego dowódcy sił USA w Europie i starszego doradcy NATO ds. logistyki, Ukraińcy „systematycznie angażują się w uczynienie Ukrainy nieodpowiednie miejsce dla rozmieszczenia wojsk rosyjskich”.
Byłaby to ogromna nagroda strategiczna dla Ukrainy. Od czasów Katarzyny I Wielkiej Rosjanie uważali Krym za ważnym militarnie przyczułkiem imperium na Morzu Czarnym. Putin postrzegał Krym, połączony od 2018 roku z lądem mostem Kerczeńskim, jako niezatapialny lotniskowiec, którego centra logistyczne, bazy lotnicze i Flota Czarnomorska operująca z Sewastopola mogłyby zostać wykorzystane do zdominowania południowej Ukrainy, odcinając kluczowy dla Ukrainy eksport zboża oraz zapewnić stały przepływ ludzi i zasobów materialnych, aby całkowicie wyprzeć Ukrainę z Donbasu na północ. Rosyjski prezydent poczynił znaczne inwestycje w infrastrukturę wojskową na Krymie i obecnie cała ta infrastruktura jest zagrożona.
Lądowanie spadochroniarzy w stylu filmu „D-Day” w celu wyzwolenia Krymu pozostaje nie do pomyślenia, jednak według brytyjskiego stratega Sir Lawrence’a Friedmana jest to niewłaściwy sposób patrzenia na sytuację.
Krym jest słabym miejscem dla Rosji. Ma zbyt wiele do ochrony i jest to dla Ukrainy najlepszy sposób na wywarcie realnej presji na Putina, aby w przyszłości wynegocjował ustępstwa. Były doradca niemieckiego Ministerstwa Obrony Nico Lange zgadza się z tym: „Kampania na Ukrainie jest mieszanką strategii wojskowej i politycznej. Z politycznego punktu widzenia [Krym] to najważniejszy atut Rosji, ale jest też bardzo bezbronny”.
Ukraina próbuje uczynić z Krymu ciężar dla Putina, a nie atut. Celem jest odizolowanie półwyspu, „uduszenie” go jako centrum logistycznego – a tym samym wypchnięcie rosyjskich sił powietrznych i morskich z południowej Ukrainy.
Ukraina wykazała już zdolność rakiet manewrujących Storm Shadow i Scalp dostarczonych przez Wielką Brytanię i Francję, a także produkowanych przez nią dronów morskich do uderzania w rosyjskie okręty wojenne.
Ukraińskie drony bojowe i rakiety uszkodziły prawie połowę niegdyś potężnej Floty Czarnomorskiej. Rosja zmuszona była przenieść resztę swojej marynarki z Sewastopola do portu w Noworosyjsku, położonego ponad 300 km we wschodniej części Morza Czarnego. A sam Noworosyjsk został zaatakowany 17 maja przez drony morskie i powietrzne. Następnie uszkodzony został dworzec kolejowy i elektrownia, a także baza morska, pisze „The Economist”.
Ale teraz Kijów używa śmiercionośnej kombinacji broni szturmowej i coraz bardziej wyrafinowanych dronów, aby systematycznie osłabiać rosyjską obronę powietrzną na Krymie, uderzać w bazy lotnicze, z których wylatują rosyjskie myśliwce przechwytujące, oraz uderzać w krytyczne cele logistyczne i gospodarcze. Sir Lawrence twierdzi, że skupienie się na zakłócaniu rosyjskiej sieci obrony powietrznej może stanowić część przygotowań do szybkiego przybycia z Europy pierwszych partii myśliwców F-16.
Warto zaznaczyć, że osławiony i bardzo drogi rosyjski system obrony powietrznej S-400 okazał się nieskuteczny. Niko Lange twierdzi, że Ukraińcy używają dronów-wabików, aby zmusić Rosjan do włączenia radarów i ujawnienia swoich pozycji. Dane o celach są natychmiast przesyłane do zespołów wystrzeliwujących rakiety ATACMS. W ciągu sześciu minut rakiety, które ze względu na swoją prędkość i mały efektywny obszar rozrzutu są praktycznie niewykrywalne, trafiają w cele.
Generał Hodges zauważa, że S-400 jest również narażony na sabotaż ze strony ukraińskich sił specjalnych działających na Krymie. Każda bateria kosztuje około 200 milionów dolarów i nie jest łatwa do wymiany.
Generał twierdzi, że wojska rosyjskie „nie mają gdzie się ukryć”. Dzięki wywiadowi satelitarnemu i powietrznemu zapewnianemu przez sojuszników z NATO oraz poprzez osobistą znajomość terytorium i pomocy ludzi działających na okupowanej ziemi nic nie może się poruszać na Krymie bez wiedzy Ukraińców.
Wraz z pojawieniem się ATACMS i coraz bardziej wyrafinowanych rodzimych ukraińskich dronów każdy metr kwadratowy półwyspu jest w zasięgu, w tym cele wrażliwe na czas, takie jak samoloty i konwoje broni podróżujące drogami lub liniami kolejowymi.
Generał Hodges jest przekonany, że Ukraińcy „zniszczą most Kerczeński, kiedy będą gotowi”. Potencjalnie trudniejszym wyzwaniem będzie jednak zniszczenie nowej linii kolejowej biegnącej wzdłuż Morza Azowskiego z Rostowa przez południowe miasta Mariupol i Berdiańsk na Krym.
Szef centrum prasowego południowych sił zbrojnych Sił Zbrojnych Ukrainy Dmytro Pletenczuk mówi: „Poprowadzenie linii kolejowej wzdłuż korytarza lądowego oznacza uznanie, że most krymski [kerczeński] jest skazany na zagładę. Szukają sposobu na zabezpieczenie swoich zakładów, ponieważ rozumieją, że prędzej czy później będą mieli problemy”.
Wczesny test szerszego strategicznego sukcesu ukraińskiej kampanii na Krymie może nastąpić tego lata, kiedy rosyjscy wczasowicze zazwyczaj udają się przez Most Kerczeński do kurortów na półwyspie. Jeśli zadecydują inaczej, twierdzi Ben Barry z Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych, będzie to zły znak dla Putina.
Krym jest w dużym stopniu zależny od branży turystycznej, a w zeszłym roku liczba rezerwacji spadła o prawie połowę. „Krym z prestiżowego projektu zmienił się w miejsce pożerające rosyjskie zasoby” – mówi.