Fragment z rosyjskiego dziennika zacytował także portal białoruskiej agencji prasowej BiełTA. Stwierdzono między innymi, że dostawy w opinii ekspertów:

[…] raczej nie doprowadzą do strategicznego punktu zwrotnego”.

Argumentowano, że są gorsze od rosyjskich T-90M i nie nadają się do pracy na wschodzie Europy. Rosyjski ekspert wojskowy Andriej Fiołow przekonywał z kolei, że „oczywistym jest”, że Ukraina nie otrzyma najnowszej wersji czołgu M1A2 (w istocie Pentagon poinformował, że trafią tam właśnie ulepszone wersje Abramsów). Stwierdził również, że czołgi te nie są lepsze nawet od rosyjskich T-72.

Niemieccy czołgiści powiedzieli mi, że Leopard 2 skończył się wraz z modyfikacją A4. A wszystko inne to niepotrzebne problemy. Zwłaszcza z podwoziem i elektroniką”

- stwierdza cytowany przez BiełTA określany jako ekspert Siergiej Suworow.

Ekspert wojskowy Aleksiej Leonkow ocenił z kolei, że dostawa zachodnich czołgów nie wpłynie na sytuację na froncie, ponieważ nie ma walk czołgów na otwartym polu. Cóż, im więcej takich artykułów, tym lepiej widać strach w oczach Rosji i jej popleczników.