Wystarczy sobie wyobrazić jak niewygodny, dla komunistycznej bezpieki i wybranych przez komunistów opozycjonistów (którym komuna po zlikwidowaniu prawdziwej Solidarności powierzyła monopol bycia opozycją), byłby głos księdza Jerzego Popiełuszki, duszpasterza robotników upominającego się w III RP o prawa ofiar transformacji, protestującego przeciwko rozkradaniu majątku narodowego, wspierającego obrońców życia nienarodzonych czy polskich patriotów walczących z antypolonizmem. Zamordowanie księdza Jerzego i innych duchownych umożliwiło środowiskom antypolskim zdominowanie życia społecznego w naszym kraju.
Zdaniem wielu osób zajmujących się sprawą zamordowania księdza Jerzego Popiełuszki dziś panuje zmowa, której celem jest niedopuszczenie do ujawnienia okoliczności śmierci kapłana. Zakres tej zmowy opisał w rozmowie z Ryszardem Gromadzkim emerytowany prokurator Andrzej Witkowski, któremu rządzący III RP kilkukrotnie uniemożliwiali przeprowadzenie śledztwa w sprawie zabójstwa księdza Jerzego Popiełuszki. Zapis tej rozmowy - „Misja "Popiełuszko" - kulisy śledztwa w sprawie porwania i morderstwa kapelana Solidarności” - wydało wydawnictwo Capital.
Według informacji zawartych w książce według oficjalnej wersji ksiądz Jerzy Popiełuszko został porwany i zabity 19 października 1984. Według wersji prezentowanej przez prokuratora Witkowskiego, a także Wojciecha Sumlińskiego czy Leszka Szymowskiego, 19 października 1984 kapłan został przejęty od porywaczy, przez kilka dni był torturowany w bunkrze w Kazuniu (oprawcy komunistyczni usiłowali go zmusić do podjęcia współpracy z KGB), po czym został zamordowany. Zwłoki duchownego wrzucono do Wisły 25 października (gdy porywacze byli w areszcie) i wyłowiono 26 papiernika. To, że ksiądz Jerzy Popiełuszko został przez porywaczy przekazany innej grupie, wykazał w czasie poszukiwań pies tropiący. Zgodnie z wersją prokuratora Witkowskiego księdza Jerzego Popiełuszkę przerzucono z samochodu fiat 126p porywaczy do samochodu Volkswagen rzeczywistych morderców. Na przerzucenie księdza wskazał pies tropiący MO w czasie poszukiwań.
W 2002 roku IPN przesłuchał rybaków, którzy nocą 25 października łowili nielegalnie nocą ryby przy tamie we Włocławku na Wiśle. Ich zdaniem pakunek ze zwłokami księdza wyłowiony z Wisły przez nurków 26 października został wrzucony do Wisły przez trzy osoby dzień wcześniej (25 października), a nie jak głosi wersja oficjalna 19 października. Tama na Wiśle była nocą oświetlona, jej okolica nie, i dlatego mordercy nie widzieli, że są obserwowani. Fakt ten wskazuje, że będący w areszcie od 23 października porywacze nie mogli być mordercami.
W opinii prokuratora Witkowskiego KGB inspirowało zabójstwo księdza Jerzego Popiełuszki. Operacją kierował Kiszczak. Porywacze księdza Jerzego Popiełuszki blisko współpracowali z warszawską rezydenturą KGB.
Według prokuratora Witkowskiego funkcjonariusze wojskowej bezpieki PRL WSW inwigilowali księdza Jerzego Popiełuszkę w czasie gdy miało miejsce jego porwanie. W śledztwie żołnierze WSW kłamali na temat okoliczności związanych z porwaniem. Według oficjalnej wersji WSW nie obserwowała duchownego, tylko bydgoski kościół gdzie wygłosił kazanie, po który został porwany. Według wersji prokuratora Witkowskiego porywacze i ich przełożony Adam Pietruszka (pułkownik MO SB, zastępca dyrektora Departamentu IV MSW) byli obserwowani przez WSW od września 1984 roku.
Prokurator Witkowski w wywiadzie stwierdził, że zmarły przed dwoma laty kierowca księdza Jerzego Waldemar Chrostowski kłamał na temat okoliczności porwania kapłana (świadczyła o tym marynarka kierowcy, która miała być rozerwana, podczas gdy wyskakiwał z samochodu porywaczy, a była według biegłego rozcięta ostrym narzędziem). Chrostowski twierdził, że wyskoczył z samochodu porywaczy skuty kajdankami przy szybkości 100 kilometrów. W III RP miano Chrostowskiego nigdy nie przesłuchać.
W ocenie prokuratora Witkowskiego wyjaśnienia porywaczy w czasie śledztwa w 1984 roku były niespójne. Według wersji nieoficjalnej Kiszczak obiecał Pietruszce awans za zostanie kozłem ofiarnym. Nawet w III RP porywacze, oficjalnie uznani za morderców, bali się zeznawać jaka była prawda. Zdaniem prokuratora Witkowskiego „akta śledztwa z 1984 roku zawierały szereg sprzecznych ze sobą faktów i okoliczności nigdy niezweryfikowanych. Dopuszczono się poważnych nadużyć interpretacyjnych pod kątem budowania oficjalnej wersji zdarzeń, mijając się z prawdą”. W śledztwie, tak jak to bywało np. w sprawie zamordowania Grzegorza Przemyka, MSW fałszowało dowody.
Prokurator Witkowski w czasie śledztwa w sprawie zabójstwa księdza Popiełuszki był inwigilowany. Informowano go już w 1991, że nie zdoła ustalić prawdy, bo zmowa milczenia wokół zabójstwa księdza Jerzego Popiełuszki była jednym z ustaleń okrągłego stołu. Władza komunistów w III RP się nie skończyła, trwała nadal, tylko że była nieformalna.
Śledztwo Witowskiego, jak sam twierdzi, by chronić Czesława Kiszczaka, w 1991 roku zostało zablokowane w czasie gdy ministrem sprawiedliwości był Wiesław Chrzanowski, premierem Jan Olszewski (który nie popierał śledztwa w sprawie zabójstwa księdza Jerzego Popiełuszki), a prezydentem Lech Wałęsa. W opinii prokuratora Witkowskiego nowa pseudo Solidarność sprzymierzona była z Kiszczakiem i Jaruzelskim, bo często łączyła ich wspólna komunistyczna przeszłość sprzed dekad.
Z rozmowy z prokuratorem Witkowskim można się dowiedzieć, że od czasów SLD umorzono śledztwa przeciwko oskarżanym o kierowanie związkiem przestępczym w MSW (który odpowiadał za porwanie i torturowanie Janusza Krupskiego, porwanie księdza Jerzego Popiełuszko, przestępstwa przeciwko duchownym i świeckim), generałom MSW Ciastoniowi i Płatkowi. Na kierownictwo generałów wskazywał Grzegorz Pirowski.
Kontynuacją śledztwa mieli nie być, zdaniem prokuratora Witkowskiego, zainteresowani: Lech Kaczyński, Jarosław Kaczyński, Janusz Kurtyka. Ustalenia śledztwa prokuratora Witkowskiego miał negować, jego zdaniem: Leon Kurtyka, Andrzej Paczkowski i Jan Żaryn.
Z rozmowy można się dowiedzieć, że przeciwko ustaleniom prokuratora Witkowskiego występowali nie tylko funkcjonariusze bezpieki z czasów PRL, ale także ksiądz Tomasz Kaczmarek postulator procesu beatyfikacyjnego księdza Jerzego Popiełuszki – proces ten oparto na nieprawdziwej wersji oficjalnej. Zdaniem prokuratora Witkowskiego „W dniu 2 czerwca 197 roku ksiądz Tomasz Kaczmarek podpisał we Włocławku zobowiązanie do tajnej współpracy z MSW”. W czasie bycia konfidentem bezpieki nosił pseudonim Łukasz [oraz "Calm" (później "Nebbia")], donosił do sprawy operacyjnej „Dąb” (w tej sprawie aktywni byli też przełożeni funkcjonariuszy z sekcji D porywaczy księdza Jerzego Popiełuszki – naczelnik sekcji D, i zastępca kapitana Piotrowskiego w sekcji D). Prokurator Witkowski w wywiadzie przypomniał, że „sekcja D odpowiedzialna była za zabójstwa i uprowadzenia działaczy opozycji oraz księży w latach 1973 – 1989”.
Prokuratora Witkowskiego miał też w 1994 atakować w tekście na łamach „Gazety Wyborczej” kreowany przez środowisko tego pisma na autorytet moralny ksiądz Michał Czajkowski tajny współpracownik SB „Jankowski”.
Wersja oficjalna, która była powielana w procesie beatyfikacyjnym księdza Jerzego Popiełuszko, w opinii prokuratora Witkowskiego „znacząco pomniejszała wymiar cierpień fizycznych i psychicznych, tortur zadawanych księdzu przez pięć dni od dnia uprowadzenia”. Krytycy prokuratora Witkowskiego w duchu przewrotnych demonicznych kłamstw bezpieki twierdzili, że podważanie wersji oficjalnej i dążenie do prawdy mogłoby ujawnić jakie sekrety kompromitujące zamordowanego.
Rozmowy Niepoprawne Polityczne - Ryszard Gromadzki - Kto naprawdę zabił Księdza Jerzego Popiełuszkę.