„Chcemy jeszcze raz potwierdzić, że Krym to Ukraina, powiemy, czego chcemy i zrobimy z tym, co chcemy. To jest podstawowa kwestia. Chodzi o ratowanie prawa międzynarodowego oraz utrzymanie pokoju i bezpieczeństwa na świecie” - powiedział Dmytro Kułeba, minister spraw zagranicznych Ukrainy.

„Ważne jest, aby nie przerywać dynamiki rozwoju Platformy Krymskiej i przeprowadzić szczyt z dwóch powodów. Chcemy wysłać jasny sygnał: nawet jeśli teoretycznie wróg znów stanie pod Kijowem, nadal będziemy planować deokupację Krymu. Bez względu na to, jak trudne jest to zadanie, zawsze musimy myśleć strategicznie – nadejdzie chwila, kiedy oczyścimy nasze terytoria. A szczyt jest tego sygnałem” – rzekł twardo.

Minister spraw zagranicznych po raz kolejny podkreślił, że agresja Rosji ma charakter globalny – jest to wojna przeciwko całej Europie i całemu zbiorowemu Zachodowi. Nie jest to lokalny konflikt między Rosją a Ukrainą, jak błędnie myślą niektórzy politycy i eksperci w Europie i Stanach Zjednoczonych.

„Jeśli mówimy o Europie, poziom sympatii dla Ukrainy jest tam bardzo wysoki. Jednocześnie nawet ci, którzy nas dobrze traktują, mają w głowie obraz, że Rosja zaatakowała wyłącznie Ukrainę. Staramy się wytłumaczyć im i wszystkim innym, że Rosja zaatakowała Europę i na długo przed tym, jak jej siły zbrojne przekroczyły granicę Ukrainy wzdłuż całej linii frontu 24 lutego. Kryzys gazowy w Europie rozpoczął się pod koniec ubiegłego roku. Ceny gazu wzrosły na długo przed tym, jak na Kijów spadły pierwsze rosyjskie rakiety. Jaka jest przyczyna obecnego kryzysu energetycznego i inflacji w Europie? Jaka jest przyczyna obecnego kryzysu energetycznego i inflacji w Europie? Działania Federacji Rosyjskiej. Dlatego jest to złożony atak i muszą zrozumieć, że pomoc Ukrainie nie jest dobroczynnością, ale inwestycją w przyszłość i własne bezpieczeństwo” – podkreślił szef ukraińskiego MSZ.

Minister dał do zrozimienia, że otwartość na dialog Rosjanie postrzegają jako słabość i dodał, że Europejczycy przez długi czas mieli złudzenia, że ​​z Putinem można rozmawiać i negocjować, podczas gdy Rosja rozumie tylko język brutalnej siły. Nie rozumieją żadnego innego języka.

– Europejczycy próbowali rozwiązać ten problem do 24 lutego, nieustannie flirtując z Putinem – oto wszystkie niekończące się rozmowy: „Zróbmy to w ten czy inny sposób”. [Putin] okłamywał ich wszystkich i pluł im w twarz. 24 lutego stało się to oczywiste i ujrzeli. Ale teraz kolejna faza: zaakceptowanie faktu, że jedynym sposobem ochrony ich bezpieczeństwa i dobrobytu jest zmiana Rosji, uczynienie jej inną. A droga do tej innej Rosji prowadzi wyłącznie przez jej porażkę na polu bitwy na Ukrainie. Dlatego korzyść dla wszystkich jest bardzo prosta – wygramy i przywrócimy naszą integralność terytorialną, a Europa pozbędzie się źródła koszmaru na kontynencie – podkreślił Kułeba.

Przypomnijmy, szczyt inauguracyjny Platformy Krymskiej w ramach inicjatywy Prezydenta Ukrainy w sprawie zakończenia tymczasowej okupacji Krymu, w którym wzięli udział przedstawiciele ponad 40 krajów odbył się w dniu 23 sierpnia ubiegłego roku w Kijowie. Wśród nich: prezydenci, premierzy, marszałkowie parlamentów, szefowie spraw zagranicznych i obrony, ministrowie innych resortów i ambasadorowie, podaje Ukrinform.

Hasło Platformy Krymskiej: „Krym to Ukraina: razem silniejsi”.

W szczycie wzięli udział prezydenci Łotwy, Litwy, Estonii, Polski, Słowacji, Węgrów, Mołdawii, Słowenii i Finlandii; przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel; premierowie Rumunii, Gruzji, Chorwacji, Szwecji; przewodniczące parlamentów Czech i Szwajcarii; osobisty wysłannik prezydenta Joe Bidena, sekretarz ds. energii Jennifer Grengolm; minister Gospodarki i Energii Niemiec Peter Altmeier; sekretarz stanu w MSZ Norwegii Audun Halvorsen; wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Valdis Dombrovskis; zastępca sekretarza generalnego NATO Mircea Joana; sekretarz generalny Rady Europy Maria Pejczinowicz-Buric; sekretarz generalny Organizacji za demokrację i rozwój gospodarczy Ałtaj Efendijew.

Strony podpisały wspólną deklarację, w której oświadczyli, że uznają suwerenność, niepodległość, jedność i integralność terytorialną Ukrainy w jej granicach uznanych przez społeczność międzynarodową.

„Uczestnicy Międzynarodowej „Platformy Krymskiej” nie uznają i nadal potępiają tymczasową okupację i bezprawną aneksję Krymu, która stanowi bezpośrednie wyzwanie dla bezpieczeństwa międzynarodowego z groźnymi konsekwencjami dla prawa i porządku międzynarodowego, która chroni integralność terytorialną, jedność i suwerenność wszystkich państw” – podaje Ukrinform.

Uczestnicy podjęli również decyzję o kontynuowaniu polityki nieuznawania nielegalnej aneksji Krymu przez Federację Rosyjską oraz rozważeniu dalszych środków politycznych, dyplomatycznych i restrykcyjnych wobec Rosji, w ramach środków, jakie przewiduje system prawny każdego uczestnika Platformy i zgodnie z odpowiednimi procedurami.

Pełny tekst deklaracji został opublikowany na stronie internetowej Prezydenta Ukrainy.

Przypomnijmy, 20 lutego 2014 r. zbrodniarz wojenny Putin rozpętał niesprowokowaną wojnę przeciwko Ukrainie: okupował ukraiński Krym oraz południowe regiony obwodów donieckiego i ługańskiego na wschodzie Ukrainy. 24 lutego 2022 r. krwawy kremlowski maniak przystąpił do nowej fazy agresji przeciwko pokojowemu, tolerancyjnemu suwerennemu państwu i przypuścił zakrojoną na dużą skalę inwazji na terytorium Ukrainy, w trakcie której hordy raszystów popełnili poważne zbrodnie przeciwko ludzkości i potrafili tymczasowo okupować północną cześć ukraińskiego obwodu ługańskiego, południową część obwodu zaporoskiego oraz prawie cały obwód chersoński. Jednocześnie lobbyści kremlowscy na Zachodzie zaczęli aktywnie promować kremlowskie narracje propagandowe w USA i UE, proponując ideę podpisania rozejmu między Kijowem a Moskwą w zamian za uznanie okupowanych terytoriów za rosyjskie. Społeczeństwo ukraińskie kategorycznie nie akceptuje takiej kryminalnej logiki agentów i kolaborantów Kremla na Zachodzie. Zdecydowana większość obywateli Ukrainy uważają, że pachołkowie Putina na Zachodzie powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności za pomoc krwawej bandzie kremlowskich maniaków, która ponosi odpowiedzialność za ludobójstwo narodu ukraińskiego.

Jagiellonia.org

KRYM NIGDY NIE BYŁ ROSYJSKI! PÓŁWYSEP ZOSTAŁ OKUPOWANY PRZEZ ROSJĘ DOPIERO POD KONIEC XVIII WIEKU, POLSKA BYŁA ZAJĘTA W TYM SAMYM CZASIE

Wchłonięcie ukraińskiego półwyspu jest precedensem, który kiedyś może uzasadnić historyczne roszczenia Rosji wobec Polski. Jeśli teraz Putin cynicznie kłamie, że „Krym to ziemia rdzennie rosyjska”, to kiedyś może zadeklarować coś podobnego także o „Kraju Nadwiślańskim”, ponieważ zarówno Krym, jak i Polska zostały zajęte przez Rosję w drugiej połowie XVIII wieku.

Zachodni dyplomaci doskonale zdają sobie sprawę z apetytu rosyjskich imperialistów. Były unijny komisarz ds. stosunków zewnętrznych Chris Patten w wywiadzie dla portugalskiego „Diario de Noticias” oświadczył, że Putin wciąż dąży do przejęcia kontroli nad Polską i innymi państwami regionu. „Jego nie interesuje niepodległość państw Europy Środkowo-Wschodniej. Uważa, że powinny być one związane z Moskwą i z nikim więcej” – zaznaczył Patten.

Podczas telemostu 17 kwietnia 2014 roku, Putin wypowiedział się na temat separatyzmu na południowo-wschodniej Ukrainie: „To Noworosja… Charków, Ługańsk, Donieck, Chersoń, Nikołajew, Odessa – wszystkie te obwody przekazane zostały Ukrainie w latach 20-tych przez rząd sowiecki.” Rosyjskie roszczenia wobec południowo-wschodnich obszarów Ukrainy, prezydent Rosji umotywował tym, że owe tereny w latach 1782 – 1783 zostały podbite przez księcia Potiomkina i carycę Katarzynę II.

Jeśli kierować się historyczną logiką Putina, to jego następnym krokiem mogą być roszczenia wobec Prawobrzeżnej Ukrainy i Polski, które również stały się częścią imperium rosyjskiego w okresie panowania Katarzyny II. I to zaraz po zajęciu Krymu oraz Dzikich Pól nad Morzem Czarnym…

Państwa bałtyckie, Finlandia i duża cześć Polski przed wybuchem I wojny światowej były integralną częścią carskiej Rosji. Jeśli teraz Putin cynicznie kłamie, że „Krym to ziemia rdzennie rosyjska”, to kiedyś może powiedzieć coś podobnego o „Kraju Nadwiślańskim”, ponieważ zarówno Krym, jak i Polska zostały zajęte przez Rosję w drugiej połowie XVIII wieku.

Putinowska interpretacja przeszłości, mianowicie historia ekspansji Cesarstwa Rosyjskiego, pięć lat temu stała się pretekstem do aneksji Krymu. Wchłonięcie ukraińskiego połwyspu jest precedensem, który kiedyś może uzasadnić historyczne roszczenia Rosji wobec Polski. To nie przesada, ponieważ Putin z maniakalnym uporem chce wskrzesić imperium.

Władimir Żyrinowski, błazen dworski Putina, w przededniu wyborów prezydenckich 2018 r. powiedział, że: „Obywatele wybierają najwyższego władcę rosyjskiego świata. Świata, którego granic jeszcze nie wyznaczyliśmy”, wcześniej podczas wystąpienia przed rosyjskimi nacjonalistami na prorządowej manifestacji w Moskwie, oświadczył, że: „Trzeba domagać się, aby po rosyjsku mówiła nie tylko Ukraina, ale też Polska i Rumunia”. Z kolei czołowy rosyjski geopolityk Aleksander Dugin z maniakalnym uporem powtarza, że „Na eurazjatyckim kontynencie dla Polski nie ma miejsca”.

Ten bardzo niebezpieczny światopogląd imperialny niesie w sobie poważne zagrożenie dla Polski i krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Zniekształcona pamięć historyczna Putina podważa podstawy prawa międzynarodowego i cały globalny system bezpieczeństwa. (27.03.2019 r.)

Włodzimierz Iszczuk
Redaktor naczelny portalu Jagiellonia.org i czasopisma „Głos Polonii”

Jagiellonia.org