Dokładnie 35 lat temu, 3 listopada 1984 roku pożegnaliśmy ks. Jerzego Popiełuszkę, którego zamordowali esbecy. Jego pogrzeb był ogromną antykomunistyczną manifestacją, na którą przybyło niemal milion osób.

Duszpasterz ludzi pracy, który powtarzał, że „Przemoc nie jest oznaką siły, lecz słabości”, pochowany został w kościele św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu mimo nacisków ze strony komunistów, aby spoczął on w rodzinnej parafii w Suchowli.

Ostatnia droga bł. księdza Jerzego rozpoczęła się 19 października 1984 roku, kiedy to jego samochód zatrzymali w okolicy Górska pod toruniem trzej oficerowie SB z IV Departamentu MS zwalczającego Kościół katolicki w Polsce. Byli to Grzegorz Piotrowski, Leszek Pękala i Waldemar Chmielewski.

Oprawcy porwali księdza, pobili do nieprzytomności i wrzucili do bagażnika. Potem wywieźli do lasu, gdzie skatowali go drewnianą pałką, po czym przywiązali do nóg księdza 11-kilogramowy worek z kamieniami i wrzucili do Zalewu Wiślanego pod Włocławkiem.

Pogrzeb odbył się dopiero 3 listopada. Zgromadził niemal milion osób i był tak naprawdę ogromną antykomunistyczną manifestacją. Mszy żałobnej przewodniczył prymas Józef Glemp. Do dziś nie wiemy, na czyje zlecenie działali sprawcy zbrodni.

dam/polskieradio24.pl,Fronda.pl