Tomasz Wandas, Fronda.pl: Za nami kolejna rocznica wybuchu II wojny światowej. Jak ważny jest dla nas 1 września 1939 roku, jak ważny jest cały ten okres wzmożonej walki o Polskę z dzisiejszej perspektywy?

Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski: Pamięć ma wiele wymiarów, w wymiarze moralnym powinniśmy pamiętać przede wszystkim o pokoleniu naszych dziadów, które musiało stawić czoła temu zagrożeniu. Należy nam pamiętać przede wszystkim tych, którzy bronili Rzeczypospolitej we wrześniu 1939 roku przed najazdem, a później kontynuowali tę walkę w najrozmaitszych, bardzo trudnych warunkach. Musimy zdawać sobie sprawę, że ówczesne doświadczenie Polski, powinno być oglądane w kontekście doświadczenia Europy Środkowej.

To znaczy?

Obecnie mamy do czynienia z czytaniem tych wydarzeń fragmentarycznie, co jest błędem. Argumenty typu „rozsądna Czechosłowacja skapitulowała i oszczędziła krwi, a Polska stawiła opór i zapłaciła za to hekatombę ofiar, jest nie na miejscu. Na północy Europy, pozostająca bez szans Finlandia stawiła opór i oszczędziła krwi, a chcący oszczędzać krwi Litwini, Łotysze i Estończycy skapitulowali i zapłacili śmiercią ludzi pozbawionych możliwością obrony. 

W jakim momencie doszło do wybuchu wojny? Jakie okoliczności musiały zajść?

II wojna światowa nie wybuchała w momencie ataku hitlerowców na Austrię, Czechosłowację, Państwa Bałtyckie czy Finlandię. To w momencie ataku zbrojnego konkretnie na Polskę, wybuchła wojna światowa, co pokazało znaczenie Rzeczypospolitej. Złamanie jej niepodległości kosztowało świat wojnę o wymiarze globalnym. Powinniśmy pamiętać o tym, że nasze doświadczenie starcia z dwoma totalitaryzmami jest doświadczeniem środkowo-europejskim. Tylko Polska stawiła opór tym dwóm totalitaryzmom równocześnie. Stąd też pojawia się wniosek, że klęska jednego z najeźdźców nie oznacza zwycięstwa jego ofiary. Miesiące poprzedzające, jak i następujące po wrzesiniu 1939 roku pokazują wspólnotę losów Europy Środkowej. Rola Polski w Europie jest nadal kluczowa, my mamy zmienić los regionu, zmienić jego usytuowanie, znaczenie na arenie międzynarodowej. To usytuowanie Polski powodowało znaczenie siły państw w regionie, myślę, że od tamtej pory nie wiele się w tym aspekcie zmieniło.

Czy pokój da się kupić, da się go osiągnąć mimo wszystko?

Nie da się kupić pokoju, a nawet życia za cenę ustępstw. Są sytuacje w których trzeba walczyć bez względu na to, czy szanse zwycięstwa są, czy ich nie ma. W prostej kalkulacji wspomniana wcześniej Finlandia powinna ponieść klęskę, a jednak się obroniła. Polska podjęła próbę obrony, w układzie międzynarodowym, który w sensie prawnym dawał jej gwarancję największych mocarstw światowych. Pamiętać trzeba, że tamta Wielka Brytania i tamta Francja, nie były tym czym są teraz. Wtedy, były to dwa imperia, które zapewniały nas o swoim wsparciu. Decyzja o tym, aby zbrojnie bronić niepodległości wobec wroga, który ewidentnie dążył do unicestwienia państwa polskiego, była w sposób oczywiste jedyną do podjęcia decyzją. Należy oddać hołd naszym przodkom, że się od niej nie uchylili.  

Mówi się, że historia jest nauczycielką życia. Czego uczy nas historia 1 września? Czy patrząc dziś na młode pokolenie możemy ze spokojem powiedzieć, że czegoś nas w tym przypadku to wydarzenie nauczyło, czy przelana krew naszych dziadów poszła na marne?

Nie poszła ona na marne. Ocena tego zależeć będzie od tego na jakim poziomie będziemy starali się wyciągać wnioski - mniej, czy bardziej szczegółowe. Można wyciągać wnioski szczegółowe i równocześnie fascynujące w swojej prawdzie historycznej.

Na przykład?

Na przykład taki, że rezerwiści śpieszący po rozkazie mobilizacyjnym do swoich jednostek, przybywali do nich wcześniej, niż wynikało to ze wszelkich obliczeń dokonywanych na podstawie wcześniejszych prób mobilizacji na manewry. Obywatele Rzeczypospolitej świadomi niebezpieczeństwa jechali na wojnę znacznie szybciej niż na ćwiczenia. Czas tej mobilizacji był znaczenie szybszy niż przewidywano.

Zgubne było posłuchanie doradztwa naszych sojuszników, którzy naszą mobilizację opóźnili o jeden dzień. Nauka z tego jest taka, że ostateczną i podstawową płaszczyzną kalkulacji powinien być interes Rzeczypospolitej, a nie to, co podpowiadają nam inni. Dobrze powiedział, kiedyś Winston Churchill, że polityka ustępstw nie prowadzi do uniknięcia konfliktu, tylko do jego rozpoczęcia. Jeśli agresor jest zdeterminowany, jego celem jest niewypracowanie porozumienia na nowej bazie, tylko złamanie drugiej strony i absolutne podporzadkowanie, wręcz unicestwienie nie ma co nawet mówić o jakichkolwiek normalnych relacjach. Zatem jeśli widać, że nie można mówić tutaj o wzajemnym szacunku, czy relacjach partnerskich z uznaniem praw obu stron do odmienności własnych interesów, tylko jedna z tych stron dąży do absolutnego przeforsowania własnego poglądu, to w tej sytuacji ustępstwa nie mają sensu.

Dzisiejszy świat, nasz region wydaje się być bardzo niestabilny, czy gdyby doszło do wybuchu jakiegokolwiek konfliktu zbrojnego na naszym terytorium, czy byliśmy gotowi do obrony? Czy dziś umielibyśmy walczyć za Polskę tak jak kiedyś walczyli nasi dziadowie?

Jest to pytanie z gatunku wróżbiarskiego. Pamiętać trzeba, że sama okoliczność zagrożenia realnego, a nie hipotetycznego zmienia sposób myślenia, mentalność ludzi. Myślę, że dla przykładu, gdybyśmy trzy, cztery lata temu, zadali pytanie czy Ukraina jest zdolna do obrony wobec agresji rosyjskiej, odpowiedzielibyśmy, że nie. Okazało się jednak, że Ukraina jest zdolna do walki, choć w nie stu procentowej skuteczności. Sytuacja geopoliczno-psychologicznie jest dziś odmienna niż ta z 1939 roku. Wtedy mieliśmy do czynienia z faktem dojrzałości wszystkich ludzi. Wtedy wszyscy ludzie w okolicach czterdziestego roku życia nie musieli wyobrażać sobie świata bez Polski, bo go znali, pamiętali. W tym sensie determinacja do obrony i poczucie państwa było znacznie większe. Dzisiaj, dopiero od dwóch lat do mainstreamu wszedł duch, w którym byli wychowywani ludzie pamietający jak było, kiedy Polski nie było na mapie. Dziś w Europie rozgrywki toczą się na zdecydowanie innym poziomie, w naszym regionie dominują wojska amerykańskie. Myślę, że gdyby jednak doszło do jakiegokolwiek konfliktu zbrojnego to Polacy zachowaliby się tak jak zawsze, to znaczy, że stanęliby w obronie niepodległości Polski.

Dziękuję za rozmowę.