Damian Świerczewski, Fronda.pl: W mediach rozpętała się istna burza po przemówieniu premier Beaty Szydło w Oświęcimiu. Skąd ten atak?

Zbigniew Kuźmiuk, europarlamentarzysta, PiS: W tej chwili opozycja szuka każdego możliwego sposobu, aby uderzyć w rząd. Sygnał swoim wpisem dał Donald Tusk. Szef Rady Europejskiej naturalnie bardzo pilnie obserwuje bieżącą politykę w Polsce. Przypomnieć należy, że wielokrotnie zarzekał się, że nie będzie mieszał się do polityki państw członkowskich UE. Tymczasem dał sygnał do międzynarodowego ataku. Ataku, dodajmy, który opiera się na domysłach. Przecież podobnej treści przemówienie wygłosił swego czasu prezydent Andrzej Duda i żadnych kontrowersji to nie wzbudziło. Szewach Weiss powiedział o nim, że było to najlepsze przemówienie, jakie słyszał w wykonaniu polskich władz. Wygląda to więc na zwyczajną nagonkę i próbę uderzenia w Polskę. Takich prób jest zresztą bardzo wiele i należy na to patrzeć ze smutkiem, bo robi to Polak, któremu powinno przecież zależeć na tym, jak Polska jest postrzegana zagranicą.

Tusk przecież po wybraniu go na drugą kadencję jako szefa Rady Europejskiej mówił, że będzie robił wszystko, aby Polski bronić. Tymczasem postępuje dokładnie odwrotnie.

Rzecz jest ewidentna. Na jego wpis powołuje się wiele zagranicznych gazet lewicowo-liberalnych, które Tuska uważają za wyrocznię, a przecież w przemówieniu nie ma nic, co miałoby się odnosić do tematu imigrantów. Wydaje się, że to kolejna forma nacisku na Polskę, aby w tej sprawie się złamała. Jednak stanowczość Polski jest tutaj ogromna i z pewnością tym naciskom nie ulegniemy. Wszelkie metody Tuska czy Junckera, który wręcz oskarżał nas o rasizm, bo rzekomo nie przyjmujemy imigrantów ze względu na kolor skóry i wyznanie, to metody niespotykane, to łamanie demokratycznych standardów. Nie chcę powiedzieć, że do tego typu ataków powinniśmy się przyzwyczaić, ale powinniśmy po prostu robić swoje, dawać odpór w wypowiedziach tłumaczonych także na język angielski, aby stanowisko Polski przebijało się do świadomości mieszkańców Europy.

Takie działania są skuteczne?

Stanowisko Polski, Czech i Węgier wzbudza ogromne zainteresowanie. Na portalach społecznościowych w Niemczech, Francji czy Wielkiej Brytanii ludzie przecież pod własnymi nazwiskami podpisują się pod wypowiedziami, które stawiają Polskę za wzór i wskazują rządzącym, jak powinni działać. Kierunek, jaki na pewno musimy obrać, to błyskawiczne tłumaczenie tych istotnych wystąpień na język angielski i promowanie ich w sieci, bo to się rozchodzi błyskawicznie. Przypomnieć wystarczy wypowiedź sejmową premier Szydło, w której mówiła o tym, że Europa musi się obudzić, a która miała przecież miliony wyświetleń na całym świecie. To pokazuje, że zapotrzebowanie na tego typu stanowiska jest w Europie ogromne. Sądzę, że ta agresja szefów instytucji europejskich, bo tak trzeba to nazwać, wynika również z faktu, że polskie stanowisko coraz mocniej się przebija do świadomości społeczeństw krajów, które do tej pory były obojętne, otumanione poprawnością polityczną i propagandą tamtejszych mediów. Ci ludzie coraz częściej patrzą ze zdziwieniem na fakt, że jest taki kraj jak Polska, który ostro się temu przeciwstawia, a co więcej, jest w tym skuteczny. Z tych brutalnych ataków eurokratów nic dobrego nie wynika, one tylko coraz bardziej dzielą Europę.

Dawid Wildstein napisał na facebooku, że słowa, jakich użyła premier, często są powtarzane przez Żydów w Izraelu przy tego typu rocznicach.

Paweł Jędrzejewski, reprezentujący Forum Żydów Polskich, również bardzo wyraźnie pisze, że Auschwitz było doskonałym miejscem do tego, by użyć takich właśnie słów i podkreślić, że władza musi troszczyć się o bezpieczeństwo swoich obywateli. Powiedzmy wprost – gdyby Polska międzywojenna była silniejsza, a zawierane sojusze były prawdziwe, a nie papierowe, Niemcy nie zdobyliby Polski i nie zbudowali na jej terenach obozów zagłady. Słowa premier są więc po prostu prawdą – troską władz powinno być zapewnienie społeczeństwom bezpieczeństwa. Ono jest natomiast możliwe tylko wtedy, gdy państwo jest silne – o takie należy zatem dbać.

Wpisy Schetyny, Tuska czy dziennikarzy „Gazety Wyborczej” to dowód na to, że opozycja totalna zaczyna się gubić i sama już nie wie, kiedy protestować?

Tak sądzę. Przy tak ogromnym poparciu dla stanowiska polskiego rządu w sprawie nieprzyjmowania imigrantów, działania opozycji totalnej przywodzą na myśl powiedzenie „na złość mamie odmrożę sobie uszy”. Są w ślepym zaułku. To droga donikąd, opozycja ośmiesza siebie i sama sobie przeczy. Podkreślam – mówię o imigrantach ekonomicznych, a nie uchodźcach z krajów objętych wojną, bo tych jest według danych „Frontexu” 5% w skali wszystkich przybyłych do Europy osób. Reszta to imigranci ekonomiczni, których nie sposób odróżnić od Syryjczyków, bo kupienie sfałszowanych dokumentów syryjskich w Turcji to kwestia kilkuset euro. Musimy się temu przeciwstawiać, a jeśli opozycja wybiera sobie taki los i woli mówić odwrotnie – trudno.

Bardzo dziękuję za rozmowę.