„Tolerancja to my” - przekonywali na konferencji przy tęczy na Placu Zbawiciela politycy SLD. Ale nie wszystkim podoba się tolerancja w wydaniu Sojuszu. Młody mężczyzna krzyczał przez megafon z okna pobliskiej kamienicy: „A na drzewach zamiast liści, będą wisieć komuniści”.

Szef SLD wydawał się tym absolutnie nie przejmować. Mówił, że plac Zbawiciela to doskonałe miejsce do prezentacji eurokandydatów, bo „tęcza jest symbolem zapiekłej nienawiści i różnych sił politycznych które nie znoszą Polski otwartej i nowoczesnej”.

Z kolei, kandydat SLD do Parlamentu Europejskiego Krystian Legierski przekonywał, że głosowanie na Sojusz oznacza głosowanie na tolerancję. „My prezentujemy inną energię, nie zalewamy miasta jadem, nie palimy tęczy, bo chcemy otwartości i równości” - mówił Legierski. W piątek ulicami Warszawy jeździł także czerwony autobus SLD, zachęcający do głosowania na kandydatów Sojuszu. 

Beb/IAR/Dziennik.pl