Dzisiaj nauczyciele z wielu szkół rozpoczęli strajk bezterminowy. Protestują więc wtedy, kiedy proponuje się im podwyżki uposażeń. A nie strajkowali wtedy, gdy naprawdę były ku temu ważne powody. Przypomnijmy bowiem, że za rządów politycznych przyjaciół pana Broniarza ze Związku Nauczycielstwa Polskiego, masowo likwidowano szkoły (1146) i zwalniano nauczycieli (47 tysięcy).

W latach 2008 - 2011 z polskiego krajobraz szkolnego zniknęło więc 595 szkół (podstawowych, średnich i gimnazjów). W latach 2012 - 2014 przyspieszono tempo likwidowania placówek oświatowych zwiększyła się i zamknięto ich 551. Łącznie, w latach 2008 - 2014, ubyło aż 1146 szkół.

I nie było to skutkiem wprowadzania jakiejś reformy systemu oświaty. Po prostu, szkoły były likwidowane, gdyż rząd zmniejszał dofinansowanie dla oświaty i samorządy nie miały pieniędzy na ich utrzymanie. A "przy okazji" tych zmian, pracę straciło wówczas 47 tysięcy nauczycieli. 
I zauważmy: wtedy media mainstreamowe nie broniły nauczycieli, tak jak to robią teraz. Ci ostatni zaś nie protestowali. Zapytajmy się: dlaczego?

Powyższe pytanie wydaje się być  szczególnie ważne dziś, kiedy to dawni likwidatorzy szkół i sprawcy nieszczęść tysięcy nauczycieli, leją „krokodyle łzy” nad losem obecnych pedagogów. Tych, którzy nie tylko, ze nie są zagrożeni zwolnieniami, to jeszcze są obdarowywani kilkoma podwyżkami.

erl/niewygodne.info.pl