Na Facebooku mamy w ostatnim czasie do czynienia z istną lawiną arabskojęzycznych grup dyskusyjnych dla imigrantów, zorientowanych na kierunek białoruski, jako ten, który ma zagwarantować próbę nielegalnego przedostania na teren UE. Aż 23 spośród takich grup utworzono już latem.

To analitycy amerykańskiego think-tanku Atlantic Council namierzyli a następnie zbadali kilkadziesiąt grup dla arabskojęzycznych imigrantów, których uczestnicy omawiają problematykę nielegalnego przedostania się na teren Unii Europejskiej z terytorium Białorusi.

W zdecydowanej większości są to grupy prywatne, a ich użytkownicy ukrywają się pod anonimowymi nickami. Grupy te prowadzone są przez osoby doskonale posługujące się językiem arabskim i wiele wskazuje na to, że jest to dla nich język codziennego użytku.

Natomiast podstawowym tematem dyskusji na wspomnianych grupach facebookowych jest omówienie sposobów oraz kosztów przedostania się na terytorium Białorusi, a potem stamtąd do krajów będących członkami UE.

Pośród użytkowników tych grup coraz częściej pojawiają się ostrzeżenia, że jeśli komuś, kto zdecyduje się na podjęcie próby nielegalnej imigracji z przygranicznych terenów Białorusi, nie uda się sforsować granicy z Polską, Litwą czy Łotwą, to białoruscy pogranicznicy nie wpuszczą takiej osoby z powrotem w głąb swego kraju. Potencjalni nielegalni arabscy imigranci ostrzegają się więc wzajemnie przed niebezpieczeństwem utknięcia w pasie przygranicznym, co może stanowić z kolei poważne zagrożenie dla ich zdrowia i życia.

Przypomnijmy, że większość zatrzymanych do tej pory przez litewskich pograniczników, podczas próby nielegalnego przekroczenia granicy to Irakijczycy. Litewski rząd w sposób otwarty oskarżył reżim Łukaszenki o prowadzenie za pomocą nielegalnych arabskich imigrantów wojny hybrydowej, mającej na celu wywarcie presji na Zachodzie, zmuszającej go do odstąpienia od sankcji nałożonych wcześniej na Mińsk.

Cały problem w ogromnym stopniu dotknął też obok Litwy - Polskę oraz Łotwę.

 

ren/niezalezna.pl