Marta Brzezińska: Apeluje Pan do wiernych o wyrażenie wsparcia dla abo Głódzia i zachęca do udziału w liturgii Wielkiego Czwartku. Skąd pomysł, na taką akcję? Dlaczego akurat w Wielki Czwartek?

Andrzej Jaworski: Wielki Czwartek to dzień kapłański. Tego dnia należy okazać szacunek swoim kapłanom, pokazać, że jest się z nimi. Także w czwartek abp Głódź odprawi uroczystą Mszę świętą. Większość wiernych tego dnia niestety nie wybiera się na uroczystości kościelne. W polskiej pokomunistycznej tradycji dopiero od Wielkiego Piątku do kościołów przychodzi więcej ludzi, chociaż nie wszędzie. Dlatego uznaliśmy, że to dobry moment, aby zachęcić wiernych do wzięcia udziału w liturgii Wielkiego Czwartku oraz wyrażenia wsparcia dla swojego pasterza, który jest bezpardonowo atakowany ze wszystkich stron liberalno-lewackich.

Czy jednak Wielki Czwartek, otwierający Triduum Paschalne, które przygotowuje katolików do najważniejszego święta – Wielkanocy, to dobry moment na obronę abp Głódzia Wiele osób, nie tylko w mediach liberalnych, ale także kapłanów, potwierdza krążące na temat duchownego opinie. Jedno można powiedzieć na pewno – jest to postać kontrowersyjna. Czy akcja poparcia abp Głódzia w Wielki Czwartek to najszczęśliwsze połączenie?

Wszyscy jesteśmy grzesznikami. Dotyczy to także kapłanów, biskupów, kardynałów. To nic nowego. Chcę jednak bardzo mocno zaakcentować, że przywary czy winy, które są wytaczane zwłaszcza przez osoby duchowne w stosunku do abp Głódzia nie biorą się z niczego. Przypomnę, że ten ostatni atak został zainicjowany przez jednego z dominikanów, który w „Tygodniku Powszechnym” zaatakował nie tylko abp Głódzia ale wielu innych hierarchów Kościoła katolickiego. Wprawdzie, stawiał oskarżenia dotyczące innych spraw, ale to dało pewne przyzwolenie, żeby właśnie w okresie rozpoczęcia pontyfikatu Franciszka zacząć się medialnie znęcać nad abp Głódziem Wszystkie osoby, które go zaatakowały, zrobiły to w sposób wyjątkowo niechrześcijański, z zakrytą przyłbicą, anonimowo. To pewne novum w mediach, także liberalnych. Zawsze tak było (i być powinno), że jeśli stawia się daleko idące oskarżenia, to występuje się pod nazwiskiem. Główni oskarżyciele arcybiskupa powinni mieć odwagę i ujawnić swoje nazwiska. Dwa główne zarzuty pod adresem abp Głódzia to nadużywanie alkoholu i dyscyplina, którą w sposób wojskowy wprowadza. Przez kilka ostatnich lat wielokrotnie brałem udział w uroczystościach z udziałem polityków wszystkich opcji i spotkaniach u abp Głódzia gdzie także gościli politycy różnych frakcji, od lewicy po PO. Zaręczam, że nigdy nie doszło do sytuacji, w której arcybiskup kogokolwiek znieważył albo powiedział o kimś coś okropnego. A tak przedstawiono go w mediach. Nigdy też nie doszło do sytuacji, w której abp Głódź nadużywałby alkoholu. Wielokrotnie byliśmy świadkami, że podczas kolacji ograniczał się do jednego czy dwóch kieliszków wina. Myślę, że mogą to potwierdzić wszyscy politycy, którzy uczestniczyli w tych spotkaniach, a którzy teraz schowali głowę w piasek i udają, że nie znają sprawy. Nie może być tak, że na podstawie jakiegoś pomówienia anonimowego autora buduje się czarną legendę, która ma wpływać na ocenę danej osoby. Oczekiwałbym od oskarżycieli, aby publicznie powiedzieli, jakie zarzuty stawiają abp Głódziowi.

Tomasz Terlikowski uważa jednak, że akcja wyrażania solidarności z abp Głódziem w Wielki Czwartek to zły pomysł, który wynika z niezrozumienia tego, czym jest Msza święta.

Nie zgadzam się z twierdzeniem, że liturgia Wielkiego Czwartku nie jest dobrym miejscem do obrony abp Głódzia bo to akcja polityczna. Popatrzmy na spotkanie, które miało miejsce ponad dwa tysiące lat temu, spotkanie Chrystusa z Apostołami. To było spotkaniem w tamtym miejscu i tamtym czasie. Tak samo dziś, spotykając się ze swoimi kapłanami w kościołach, spotykamy się ze wszystkimi elementami naszego życia, tu i teraz. Nie można tych rzeczy odrywać od siebie, bo Eucharystię przeżywamy tu i teraz, w czasie, w którym się znajdujemy, który został nam dany. Pamiętajmy, że podczas gdy Chrystus modlił się w Ogrodzie Oliwnym, Apostołowie przysypiali. Ale mimo to, była to realna obecność, realne pokazanie, że razem z Nim są. Obowiązkiem nas, katolików jest to, aby każda liturgia, każde przeżywanie nawiązania do wielkiego wydarzenia paschalnego, Misterium, nie było oderwane od rzeczywistości. Nie może być tak, że zostawiamy realną sytuację za progiem kościoła i udajemy, że się nic nie stało.

Rozmawiała Marta Brzezińska