Wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska gościła dziś rano na antenie RMF FM, gdzie usilnie próbowała przekonać, że rosnąca inflacja ma związek z „praworządnością”. Wiceszefowa PO broniła wystąpienia Izabeli Leszczyny, który postawiła tezę, że aby ceny przestały rosnąc, potrzebne są m.in. „wolne sądy”.

Małgorzata Kidawa-Błońska wyjaśniała, że poseł Leszczyna „mówiła o tym, że jeżeli chcemy dostać środki z Unii, powinniśmy spełnić te warunki”.

Robert Mazurek zauważył, że jedno nie ma nic wspólnego z drugim i nawet jeśli środki z Unii zostaną Polsce przekazane, w żaden sposób nie zablokują one inflacji.

- „Ale bardzo ważne jest, żeby nie było inflacji, żeby był w naszym kraju rozwój, żeby był duży poziom inwestycji i Iza bardzo dokładnie mówiła, co trzeba zrobić”

- przekonywała była kandydatka na prezydenta.

Red. Mazurek nie ustępował i wytrwale dopytywał, gdzie te dwie rzeczywistości się łączą.

- „Jest powiązanie, bo tylko w kraju demokratycznym, mądrze zarządzanym, kiedy wszystkie instytucje danego kraju działają tak jak należy, kiedy decyzje podejmują osoby kompetentne, myśląc właśnie o stopach procentowych, myśląc o inflacji, myśląc o tym, żeby raty kredytów nie były wysokie, a nie po to, żeby się przypodobać”

- broniła swojej tezy wicemarszałek.

Kidawa-Błońska odniosła się również do kwestii zmiany nazwy Ronda Dmowskiego na Rondo Praw Kobiet.

- „Bardzo bym chciała i bardzo mi się pomysł podoba, żeby w Warszawie uhonorować prawa kobiet. W zeszłym roku obchodziliśmy 100-lecie praw kobiet i to jest coś, z czego jesteśmy bardzo dumni i powinniśmy to zrobić. (…) Ja lubię, jak takie rzeczy powstają w konsensusie, że coś nie jest przeciwko czemuś. Nas historia za bardzo dzieli. Ja bym bardzo chciała, żeby w bardzo godnym, dobrym miejscu Warszawy powstało miejsce, plac, rondo, aleja praw kobiet. Nie lubię czegoś takiego, że postacie historyczne nas dzielą, zamiast nas łączyć”

- powiedziała.

kak/rmf24.pl, wPolityce.pl