„Tusk uznał, że władzę może zdobyć i utrzymać tylko w sojuszu z dominującymi siłami III RP. Stał się ich klientem” – powiedział Bronisław Wildstein. Publicysta i pisarz stwierdził, że „za czasów Tuska” na arenie międzynarodowej „po prostu wykonywaliśmy polecenia, nie pisnęliśmy nawet, gdy był budowany Nord Stream 1”.

Były polski opozycjonista z czasów PRL, Bronisław Wildstein udzielił wywiadu „Dziennikowi Gazeta Prawna”, w którym pokusił się o porównanie polskiej rzeczywistości sprzed i po roku 2015. „W sensie gospodarczym państwo funkcjonuje lepiej i to nawet mimo pandemii. W wymiarze kultury jakiś pluralizm jest, w sprawach międzynarodowych oczywiście jest lepiej, staramy się dbać o nasz interes” – uważa Wildstein. I dodaje: „Sądy w Polsce są absolutnie niezależne od władzy. Powiem straszną rzecz: one są nawet za bardzo niezależne”.

Publicysta pochylił się także nad nieciekawą metamorfozą Platformy Obywatelskiej, która u początków obecnego tysiąclecia „powstała jako partia konserwatywna”. Jednak w pewnym momencie szef tej formacji, Donald Tusk uznał, że tylko sojusz z siłami III RP zapewni mu możliwość efektownej politycznej kariery. I w dzisiejszej PO próżno już szukać jakichkolwiek pozostałości po osobach i poglądach konserwatywnych.

Były prezes TVP podzielił się też refleksją dotyczącą niebezpiecznej transformacji spojrzenia na polską rzeczywistość z lat 1945-1989. Uważa on, że „dużo bardziej niż rozliczyć, udało nam się PRL zmistyfikować”. Wildsteina niepokoi, że: „Zaczyna się nam tłumaczyć, że PRL nie była taka zła”.

                                        

ren/Dziennik Gazeta Prawna