W najnowszym wywiadzie-rzece papież Franciszek mówi o problemie homoseksualizmu wśród duchownych. Jego wypowiedzi są zgodne z nauczaniem Kościoła katolickiego. Problem w tym, że czyny są inne.

Wywiad z Ojcem Świętym przeprowadził hiszpański klaretyn, o. Fernando Pedro. Książka ukaże się w wielu krajach pod tytułem „Siła powołania”. Papież Franciszek podejmuje w tej rozmowie między innymi niezwykle bolesny temat homoseksualnych skłonności osób duchownych.

Podsumowując, papież wzywa do dużej ostrożności względem „mody” na homoseksualizm panującej w zachodnich społeczeństwach. Problem gejowskich księży i zakonników określa jako „bardzo poważny”. Stwierdza kategorycznie, że dla osób o trwałych skłonnościach homoseksualnych „nie ma miejsca” w seminariach ani zakonach. Tym osobom duchownym, które mają takie skłonności, Ojciec Święty nakazuje zachowywać wstrzemięźliwość seksualną, a w razie gdyby nie były do tego zdolne, zaleca im przejście do stanu świeckiego.

Słowa Franciszka odpowiadają zasadniczo nauczaniu Kościoła katolickiego. W roku 2005 z inicjatywy papieża Benedykta XVI Kongregacja ds. Wychowania Katolickiego wydała instrukcję, w której zabroniono przyjmowania do seminariów mężczyzn o trwałych skłonnościach homoseksualnych. Już za pontyfikatu Franciszka ta sama Kongregacja ponowiła zakaz w kolejnym dokumencie. Nie jest więc zaskoczeniem, że Ojciec Święty przypomina o obowiązywaniu reguł, których funkcjonowanie sam wyraźnie aprobował. Reguły te wyrastają zresztą z wielu dokumentów kościelnych, Katechizmu i samego Pisma Świętego.

Problem w tym, że słowa papieża to pudrowanie rzeczywistości. Wydawanie instrukcji i sporadyczne przypominanie o ich istnieniu w wywiadach nic nie da, bo jednocześnie Stolica Apostolska toleruje głoszenie homoseksualnej herezji przez wpływowych księży, teologów i biskupów. Dopuszczanie gejów do święceń nie jest tymczasem sednem problemu; tym jest forsowanie uznania aktów cielesnych między osobami tej samej płci za bezgrzeszne i normalne.

Nie trzeba nikomu przypominać przykładu Amerykanina ks. Jamesa Martina SJ, którego zaproszono na tegoroczne Światowe Spotkanie Rodzin. Pod bokiem samego Franciszka jezuita ten proponował całkowite przewartościowanie katolickiego spojrzenia na relacje seksualne między osobami tej samej płci. Od lat występuje jako orędownik idei akceptowania gejów wśród duchownych. Ma wsparcie wielu amerykańskich biskupów, nierzadko jawnie biorących stronę środowisk LGBT. Ostatnio głośno zrobiło się o kardynale Josephie Tobinie, arcybiskupie Newark; hierarcha ten przyznał, iż gościł przez pewien czas w swoim apartamencie młodego włoskiego aktora, który pobierał w okolicy lekcje angielskiego. Ten skandal blednie jednak wobec faktu przyjmowania przez kardynała w diecezjalnej archikatedrze pielgrzymki pseudo-katolickich organizacji LGBT, które lansują wywrócenie moralności seksualne do góry nogami. Podobne przypadki ze Stanów Zjednoczonych można mnożyć. W Europie kard. Jozef de Kesel, arcybiskup Brukseli i prymas Belgii, w maju tego roku zaproponował wprowadzenie religijnej ceremonii dla par homoseksualnych i piętnował przedstawicieli Kościoła katolickiego w Europie Środkowo-Wschodniej, Azji i Afryce za „wstecznictwo” w ocenie związków jednopłciowych. We Włoszech prezentowanie heterodoksyjnych poglądów na ten temat nikogo już nie dziwi.

W sąsiadujących z Polską Niemczech wielu wpływowych ludzi Kościoła nie kryj się w ogóle z tym, że nie realizują watykańskich instrukcji. Ostatnio biskup Würzburga Franz Jung powiedział publicznie, iż dla niego homoseksualne skłonności kandydata do seminarium nie są żadną przeszkodą. Biskup nie obawia się konsekwencji za swoje słowa. Przewodniczący i wiceprzewodniczący Konferencji Episkopatu Niemiec sugerowali w tym roku, że związki jednopłciowe mogłyby otrzymywać kościelne błogosławieństwo. W listopadzie tego roku Stolica Apostolska pozwoliła z kolei, by ks. prof. Ansgar Wucherpfennig SJ, jezuita z Frankfurtu, kierował katolicką uczelnią, choć… wcześniej otrzymał zakaz z Kongregacji Nauki Wiary ze względu na podważanie nauczania Kościoła na temat homoseksualizmu.

Mamy więc z jednej strony aprobujące Magisterium wypowiedzi papieża, z drugiej – ostentacyjne lekceważenie tego samego Magisterium przez prominentne figury Kościoła. Gdyby Ojciec Święty rzeczywiście chciał rozwiązać problem homoseksualnych księży, musiałby dążyć do jednoznacznego potępienia herezji. Potrzeba tu ogromnej odwagi i gotowości do wystawienia Kościoła na liczne ataki. W 1968 roku św. Paweł VI po długim wahaniu opublikował encyklikę Humanae vitae, wywołując tym wściekłość środowisk progresywnych. Wydaje się, że nadszedł czas na równie wyrazisty papieski dokument na temat homoseksualizmu. Liberalne poglądy zarażają coraz szersze środowiska kościelne i nie wystarczą tu zdawkowe wypowiedzi w wywiadach.

Paweł Chmielewski