Na zlecenie ratusza CBOS przeprowadził badanie tolerancji warszawiaków. Wyniki (opublikowane przez portal Warszawa.naszemiasto.pl) są zadziwiające, tym bardziej, że zewsząd jesteśmy bombardowani informacji o tym, jak to strasznie nietolerancyjni jesteśmy. A to „Wyborcza” straszy odradzającym się faszyzmem, który podnosi głowę w postaci na przykład „Ruchu Narodowego”. A to publicyści z tzw. głównego nurtu biją na alarm, kiedy dochodzi do pojedynczych incydentów (jasne, skandalicznych, ale zdecydowanie marginalnych) i ktoś komuś podpali mieszkanie za inny kolor skóry. A wreszcie Magdalena Środa, Anna Grodzka i Robert Biedroń z żalem pochylają się nad polską homofobią i patriarchalnym zaściankiem...

A tu masz babo placek, bo z najnowszych badań (zleconych przez ratusz!) wynika, że mieszkańcy Warszawy są tak tolerancyjni, że chyba bardziej już nie mogą! Ich akceptacja dla odmienności seksualnych jest tak wielka, że pozwoliliby się leczyć homoseksualiście (67 proc. ankietowanych), nie mieliby nic przeciwko szefowi o odmiennej orientacji (71 proc.), czy najbliższemu sąsiadowi-gejowi (79 proc. respondentów). Jedynie 57 proc. mieszkańców stolicy miałoby problem z tym, aby osoba o odmiennej orientacji opiekowała się ich dzieckiem.

Podobnie rzecz się ma w przypadku akceptacji dla osób o innym kolorze skóry – 77 proc. nie miałoby nic przeciwko, aby taka osoba opiekowała się ich dzieckiem. Prawie wszyscy ankietowani (95 proc.) zaakceptowaliby najbliższego sąsiada o innym kolorze skóry. Podobny wysoki poziom akceptacji warszawiacy deklarują dla osób innych narodowości czy innego wyznania. Mieszkańcy stolicy nie mieliby na przykład problemu z wynajęciem mieszkania osobie homoseksualnej (64 proc.) czy osobie innego wyznania (90 proc.)

Warszawiacy mają także jak najbardziej poprawne politycznie poglądy w kwestii równouprawnienia – zdaniem 98 proc. ankietowanych mężczyźni i kobiety powinni mieć równe prawa w życiu publicznym, rodzinnym oraz w pracy. Znaczna większość deklaruje, że wykonywanie takich zawodów jak księgowa, policjant czy kierowca autobusu nie powinno zależeć od płci.

Czytając wyniki badań dotyczących tolerancji mieszkańców stolicy, aż ciśnie się na usta pytanie – gdzie ten faszyzm? Gdzie ten rasizm? I gdzie ta straszna homofobia? Bo jeśli jedynym „przejawem” tych zjawisk są wysokie słupki poziomu akceptacji dla osób o odmiennej orientacji seksualnej czy kolorze skóry to naprawdę, aż strach pomyśleć czego jeszcze oczekują ci wszyscy piewcy polskich fobii...

MBW