Według redakcji portalu coraz wyraźniej się mówi w środowisku dziennikarskim o bombie jak ma wybuchnąć pod koniec kampanii wyborczej. Z rozmów przeprowadzonych przez reporterów wPolityce.pl wynika, że jakieś zagraniczne media wypuszczą  tzw. zapis rozmowy Lecha Kaczyńskiego z prezesem PiS, który miałby rzekomo wskazywać na to, że Jarosław Kaczyński naciskał na lądowanie. „Rozmowa jest tak spreparowana, że stawia prezesa PiS w niekorzystnym świetle. Polskie media - przygotowane do operacji - natychmiast podchwytują temat i dają na czołówki. Robi tak m.in. jedna z największych gazet, mocno zaangażowana w kampanię PO”- czytamy na portalu.

 

Przez to, że będzie trwała cisza wyborcza  Kaczyński nie  będzie mógł nawet odnieść się do nagrania.  Nagłośniona jednostronnie sprawa ma więc wpłynąć na wynik wyborów, zbijając rezultat PiS. Reporterzy portalu przekonują, że o tej „bombie” sztabowcy PiS i niektórzy dziennikarze ze zbliżonych do rządu mediów przyznają, że słyszeli o tej sprawie.  W jutrzejszym „Uważam Rze” Kaczyński odnosi się do tej kwestii i jeszcze raz opowiada o ostatniej rozmowie z bratem. „Jeśli ta rozmowa nie zostanie sfałszowana, to nie przyniesie nic nowego. Wiem co mówiłem. Zresztą odbyła się jeszcze zanim były znane prognozy pogody w Smoleńsku. Dotyczyła stanu zdrowia naszej mamy, trwała 25 sekund. Zapytałem czy jest już w Smoleńsku, bo tak myślałem. Odparł, że nie. Powiedziałem mu jak u mamy, on odparł, że powinienem się przespać. Tak jak zawsze. Przerwana zresztą nie przez nas bo połączenie się zerwało. Tematu lądowania w Smoleńsku w ogóle nie było”- mówi Kaczyński.


Kwestia wypłynięcia sfałszowanej rozmowy prezesa PiS z prezydentem RP  jest przedmiotem dyskusji już od 10 kwietnia. Niektórzy  politycy sugerowali nawet, że winę za katastrofę ponosi nie tylko prezydent Kaczyński naciskający na pilotów, co obaliła nawet komisja Millera, ale sam Jarosław Kaczyński, który przez telefon kazał zmusić pilotów do lądowania.  Również Lech Wałęsa mówił kilka razy o tym, że kluczem do rozwiązania zagadki katastrofy może być ostatnia rozmowa braci Kaczyńskich i domagał się jej ujawnienia.   Można się spodziewać, że kwestia tej zmitologizowanej rozmowy jeszcze nie raz będzie wykorzystywana podczas rozgrywek politycznych. Znając zaangażowanie niektórych korespondentów, którzy donosili (za swoimi kumplami z salonowych mediow)  o „reżimie”  IV RP, można mieć obawy, że wezmą udział w tej makiawelicznej rozgrywce. Szczerze mówiąc, czytając ostatnią książkę Janusza Palikota czy „Daleko od miłości” Reszki i Majewskiego, nie mam wątpliwości, że szatański plan, opisany przez kolegów z wpolityce.pl, nie jest żadnym si-fi. To nasza polityczna codzienność.


Łukasz Adamski