Piotr Borys o skreśleniu go z listy wyborczej PO do Parlamentu Europejskiego poinformował w rozmowie z TVN24 Wrocław. Zdaniem polityka decyzja taka zapadła po tym, jak domagał się wyjaśnienia sprawy, tzw. afery taśmowej i złożył doniesienie do prokuratury w sprawie kupowania głosów podczas wewnętrznych wyborów na szefa dolnośląskich struktur Platformy Obywatelskiej.

- Uważam, że to realizacja planu deschetynizacji - ocenił polityk, który kończy właśnie swoją pierwszą kadencję w Brukseli. Bo to, że Piotr Borys popierał Grzegorza Schetynę, wiadomo od dawna. Opowiedział się za nim podczas zeszłorocznego zjazdu dolnośląskiej Platformy Obywatelskiej. Schetyna jednak przegrał i nowym przewodniczącym regionu został wtedy Jacek Protasiewicz.

Przypomnijmy, tzw. afera taśmowa wybuchła, gdy wyciekły nagrania , na których słychać jak zwolennik Jacka Protasiewicza przekonuje innego członka PO do głosowania na tego właśnie polityka w zamian za pracę. Borys złożył wtedy zawiadomienie o możliwości kupowania głosów przez stronników rywala Schetyny.

- A przecież jeśli miałem informację, że mogło dojść do złamania prawa, musiałem to zrobić. Każdy ma taki obowiązek, wynikający z kodeksu karnego, bez względu na to, czy to się tyczy naszych partyjnych kolegów czy nie - mówi Borys. - To co się dzieje, to zupełnie wbrew polityce Donalda Tuska, który zawsze chciał wyjaśniać wszystkie takie sytuacje - przekonuje.

Na listach wyborczych nie ma już także Jacka Protasiewicza, dotychczasowego wiceprzewodniczącego europarlamentu. Polityk z kandydowania sam zrezygnował po aferze na frankfurckim lotnisku .

Ab/TVN24 Wrocław/wprost.pl