Niemieckie media obiegła ponura prognoza: w 2020 r. w kraju będzie brakować ponad 3 mln pracowników wykwalifikowanych. W kolejnych latach kryzys ma się pogłębiać – 10 lat później deficyt tego rodzaju siły roboczej ma wzrosnąć do 3,3 mln osób. I to mimo napływu migrantów.

Z badania przez instytutu Prognos AG, zleconego przez bawarskie stowarzyszenie Bavarian Industry Association (vbw), wynika, że w najbliższej przyszłości w Niemczech będzie brakować pracowników naukowych, technicznych i medycznych. Powód jest znany – starzenie się społeczeństwa. Oliver Ehrentraut, autor raportu, nie ma wątpliwości – liczba osób w wieku produkcyjnym spadnie radykalnie, mimo stałego napływu pracowników z zagranicy.

Broni nie składają eksperci rynku pracy cytowani w opracowaniu. Ich zdaniem proces można powstrzymać, podejmując w krótkim czasie odpowiednie decyzje polityczne i ekonomiczne. Mówią przede wszystkim o promocji szkoleń skierowanych do młodych ludzi. Pracujący powinni móc podnosić kwalifikacje, adekwatnie do rozwoju technologii w zakładach pracy. Rodzice po macierzyńskich i tacierzyńskich powinny otrzymać wsparcie we wdrażaniu się do nowych warunków. Ludzi starszych należy zachęcać do wydłużenia czasu pracy.

Katastroficznej wizji nie podziela Instytut ds. Badań nad Zatrudnieniem (IAB). W opinii jego ekspertów luka dotyka zaledwie kilku sektorów – komputerowy oraz produkcji maszyn i samochodów.

Autorzy raportu z Prognos AG podkreślają z kolei, że cyfryzacja i wzrost międzynarodowej konkurencji przyniosą jeszcze inne zmiany – część zawodów straci na znaczeniu. Wśród nich wymieniają te dotyczące bezpieczeństwa i monitoringu. Także kierowcy ciężarówek i kurierzy mogą spodziewać się, że część ich pracy będą wykonywać roboty i inne urządzenia. W dalszej przyszłości elektronika będzie zastępować księgowych, urzędników bankowych i pośredników w handlu nieruchomościami. To samo – ale w mniejszym stopniu – czeka według autora raportu menedżerów, inżynierów, lekarzy, pielęgniarki i dziennikarzy.

przk/tvp.info