- W tej chwili nikt nie może odpowiedzieć na pytanie co to jest – mówi ks. Jan Kutyna, proboszcz parafii pw. Najświętszej Maryi Panny.


- Próbki zostały przekazane do bardzo kompetentnej instytucji, która się tym zajmuje. Obiecała zająć się sprawą w miarę szybko, ale też bardzo rzetelnie – dodaje ks. Kutyna. Proboszcz nie wyklucza, że działania osób trzecich.


- Punktem wyjścia będą wyniki tego, co to jest. Jeżeli to będzie, załóżmy, jakaś farba, to wszystko się rozpłynie dokładnie tak, jak się zaczęło. Jeżeli to będą inne sytuacje, to będziemy podejmować dalsze kroki – mówi proboszcz i dodaje, że zgodnie z procedurą, o całej sprawie powiadomił już kurię. Jej ewentualne działania będą zależeć od wyników badania próbek.


Przy pomniku jednak gromadzą się parafianie, którzy są głęboko przekonani, że czerwone plany na twarzy Chrystusa to prawdziwa krew. Jedni przychodzą się pomodlić, klękają, jeszcze inni tylko obserwują albo robią zdjęcia.

 

Ks. Kutyna nie ma wątpliwości: „Ludzie gromadzą się tu z ciekawości”. - Jeśli część dopatruje się cudu, ma do tego prawo. Każdy ocenia w zależności od tego, jakie ma pojęcie wiary. To, co się tu dzieje, jest jakimś przejawem pobożności. Choć nie jest to taka pobożność, która jest najlepsza. Bo głęboka pobożność opiera się na Ewangelii – mówi.

 

- Nawet jeśli się okaże, że ktoś rozlał farbę z puszki to też jest znak. Smutny znak, jak daleko mogą posunąć się ludzie – konstatuje ks. Kutyna.

eMBe/Nowiny24.pl