Minister Spraw Zagranicznych Witold Waszczykowski swoją niedawną wpowiedzią pokazał, że nowy polski rząd daleki jest od służalczej i tchórzliwej postawy poprzedniej władzy, która robiła wszystko, byleby tylko nie urazić Władimira Putina (no, chyba, że inaczej postanowili Niemcy - wtedy było wolno zrobić więcej!). 

Waszczykowski opowiedział się wyraźnie za zniesieniej umowy między Rosją a NATO, dla Polski skrajnie szkodliwej. Umowa ta zakłada, że na wschodniej flance NATO nie będą powstawały stałe bazy Sojuszu. Jest więc wymierzona ewidentnie w bezpieczeństwo Warszawy. Obowiązkiem polskiego MSZ jest oczekiwać, że umowa ta przestanie obowiązywac - i o tym własnie mówi minister Waszczykowski.

W Rosji, oczywiście, wywołuje to nadzwyczajne reakcje. Tamtejsze MSZ mówi o "skrajnie prowokacyjnej" i "nadzwyczaj niebezpiecznej" wypowiedzi Waszczykowskiego. "Chciałabym zwrócić uwagę na oświadczenie szefa MSZ Polski dotyczące dążenia do unieważnienia aktu stanowiącego NATO - Rosja, przyjętego w 1997 roku. Uważamy to oświadczenie za nadzwyczaj niebezpieczne i skrajnie prowokacyjne" - powiedziała rzecznik rosyjskiego MSZ, Maria Zacharowa.

W ten sposób Zacharowa zareagowała na następujące słowa Waszczykowskiego, które padły w rozmowie z "Gazetą Wyborczą":

"Tak. To było porozumienie o charakterze politycznym, niezobowiązujące prawnie, podjęte w innych realiach międzynarodowych. Domagamy się wyrównania poziomu bezpieczeństwa. Niemcy uważają, że będzie to konfrontacyjne zachowanie wobec Rosji. To pytamy: o czyj komfort dbacie bardziej? Państwa, które jest w sojuszu z wami, w UE i NATO, czy państwa, które jest poza i prowadzi już trzecią wojnę: z Gruzją, Ukrainą i teraz w Syrii?".

Polskie MSZ odpowiedziało na słowa Zacharowej wskazując, że są po prostu absurdalne.

"Ze zdziwieniem przyjmujemy wypowiedź pani Marii Zacharowej, rzeczniczki MSZ Federacji Rosyjskiej, która najwyraźniej niewłaściwie zrozumiała wypowiedź ministra Witolda Waszczykowskiego z wczorajszego wywiad" - podano w komunikacie.

"Minister Witold Waszczykowski nie odnosił się w niej przecież do Aktu Stanowiącego NATO-Rosja, przyjętego w 1997 roku, lecz do deklaracji politycznej NATO, która dotyczy m.in. nierozmieszczania dużych jednostek wojskowych w Europie Środkowej. Wnioski wyciągnięte przez rzeczniczkę rosyjskiego MSZ były zatem całkowicie bezpodstawne" - dodano.

bjad