Grzegorz Braun nie ustaje w próbach dostania się na posadę prezesa Telewizji Polskiej. Został dopuszczony do drugiego etapu konkursu. Czy po to, żeby straszyć Polaków III wojną światową, Amerykanami i Żydami? Bez wątpienia! Dlaczego jednak Braun przeszedł dalej, choć... nie powinien, bo był karany i dlatego nie spełnia wymagań konkursu?

Oprócz Brauna o fotel prezesa TVP ubiegają się Jacek Kurski, Małgorzata Raczyńska-Weinsberg, Agnieszka Romaszewska-Guzy, Krzysztof Skowroński.

Jak przypomina "Gazeta Wyborcza", Braun został w 2015 roku skazany za atak na policjanta. Miał wyłamać funkcjonariuszowi kciuk i nazwać go "bandytą". Tymczasem Rada Mediów Narodowych jako jeden z punktów wymagań dla konkursu napisała, że starać o fotel prezesa może się osoba "niekarana prawomocnym wyrokiem za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego lub przestępstwo skarbowe". 

"GW" podała, że Radia Mediów Narodowych zastanawiała się nad sprawą Brauna, ale uznała, że rzecz jest bez znaczenia i Brauna przepuszczono dalej. Za Braunem głosowali K. Czabański, J. Lichocka, E. Kruk oraz G. Podżorny.

Czabański dopytywany przez "GW" o całą sprawę odmówił jakiegokolwiek komentarza. A szkoda, bo nakręcanie popularności takiego propagandzisty jak Braun jest po prostu szkodliwe. Nie mówiąc o możliwości jego zwycięstwa w konkursie, co dla TVP musiałoby skończyć się fatalnie biorąc pod uwagę całkowicie abstrakcyjne poglądy Brauna na rozmaite kwestie polityczne.

mod