- „Myślę, że ta polityka będzie kontynuowana, bo ona przynosi korzyści nie tylko flance wschodniej, nie tylko Polsce, ale również samym Stanom Zjednoczonym, chcącym wiedzieć co się w Rosji dzieje i mieć wpływ na realizowaną przez Rosję na terytorium Europy politykę” – podkreśla gen. Roman Polko, odnosząc się do przyszłości współpracy militarnej pomiędzy Polską a Stanami Zjednoczonymi.

 

Fronda.pl: Co miał na myśli Joe Biden, zapowiadając w czasie swojego przemówienia inauguracyjnego „przywrócenie sojuszy” i „naprawienie błędów Ameryki”.

Gen. Roman Polko: Przede wszystkim miał na myśli nową politykę wobec Europy. Myślę, że Biden będzie dążył do tego, aby relacje ze wszystkimi krajami europejskimi były dobre. W końcowym etapie prezydentury Donalda Trumpa, niekoniecznie z jego winy, zaognieniu uległy relacje między Stanami Zjednoczonymi a Niemcami czy Francją. Były one bardzo napięte. Wspomnijmy choćby te wypowiedzi prezydenta Francji, który mówił o tym, że Europa ma być gotowa na ewentualną wojnę ze Stanami Zjednoczonymi. Jednak, jak mówię, trudno obwiniać o ten stan rzeczy Trumpa, a raczej niedostateczne finansowanie własnych armii w ramach NATO.

Myślę, że tutaj, jako taki naprawdę „stary wyga” dyplomata, nowy prezydent będzie tę politykę prowadził w sposób znacznie bardziej dyplomatyczny i sądzę, że właśnie to miał na myśli wygłaszając swoje przemówienie inauguracyjne. Myślał najpewniej również o nowym podejściu związanym chociażby z ochroną klimatu czy kwestiami migracyjnymi. To jest po prostu zapowiedź działań mniej radykalnych, a bardziej dyplomatycznych. Miejmy nadzieję, że równie skutecznych.

Sankcje nałożone przez Stany Zjednoczone na Nord Stream 2 przynoszą rezultaty. Kolejne spółki wycofują się z inwestycji. Nowy prezydent będzie mniej radykalny i bardziej dyplomatyczny również w tym aspekcie?

Mam nadzieję, że będzie bardziej dyplomatyczny, ale postawi na swoim. Kwestie energetyczne były podnoszone przez śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego jeszcze na szczycie NATO kilkanaście lat temu. One są równie istotne jak bezpieczeństwo militarne, mierzone siłą czy ilością żołnierzy. Sądzę, że również w tym aspekcie konsekwencji ze strony administracji Joe Bidena nie zabraknie. To nie jest w porządku, kiedy jeden kraj NATO umawia się z krajem prowadzącym nieobliczalną politykę militarną, czyli z Rosją, ponad głowami pozostałych krajów.

Potrzebna jest większa spójność samego sojuszu NATO i solidarność nie tylko w kwestiach budowania wspólnej potęgi militarnej, ale również w innych kwestiach związanych bezpośrednio z bezpieczeństwem.

Rosja zbroi obwód kaliningradzki, dozbrajać ma się też Białoruś. Czy przywództwo Joe Bidena zmienia coś w kwestii bezpieczeństwa Polski?

Prezydent Trump dokonał przełomu i to warto podkreślić. Za jego prezydentury Polska przestała być krajem „drugiej kategorii”, gdzie Rosja prężyła muskuły, przerzucała siły do obwodu kaliningradzkiego, straszyła nas rakietami, a jednocześnie podkreślała, że na terenie dawnych państw Układu Warszawskiego nie mogą stacjonować większe siły NATO.

Dokonania prezydenta Trumpa w tym aspekcie to po pierwsze ta ciężka amerykańska brygada, która jest w Polsce, czyli zwiększona obecność wojskowa. Po drugie zakrojone na dużą skalę ćwiczenia. Kwestia rozmieszczenia V Korpusu w Polsce oraz dopuszczenie do technologii.

Myślę, że ta polityka będzie kontynuowana, bo ona przynosi korzyści nie tylko flance wschodniej, nie tylko Polsce, ale również samym Stanom Zjednoczonym, chcącym wiedzieć co się w Rosji dzieje i mieć wpływ na realizowaną przez Rosję na terytorium Europy politykę.

Zaraz po zaprzysiężeniu miało miejsce podpisanie pierwszych dokumentów. Która z tych decyzji w ocenie Pana Generała ma największe znaczenie i dlaczego?

Myślę, że największe znaczenie mają decyzje dot. kwestii klimatycznych. One są bardzo ważne i prezydent Biden zwraca na to uwagę. Mam nadzieję, że zapowiedzi tych kwestii dotyczące doczekają się realizacji.

Jeśli chodzi o Światową Organizację Zdrowia to mam mieszane uczucia. Ta organizacja pokazała, że jest skorumpowana, nieskuteczna i rzeczywiście loby chińskie jest w niej bardzo aktywne. Stąd nie wiem, w jaki sposób Biden będzie politykę wobec WHO realizował. Z pewnością w tej formie, w jakiej WHO do tej pory funkcjonowało i funkcjonuje, wymaga mocnego wstrząśnięcia. Tak więc, wcale nie potępiam działania prezydenta Trumpa, który z tej organizacji wyprowadził Stany Zjednoczone.

Tyle o Bidenie, a jaka Pana zdaniem będzie w najbliższym czasie rola Donalda Trumpa w amerykańskiej polityce?

O ile polityka Donalda Trumpa pod względem gospodarczym była skuteczna, z polskiego punktu widzenia również odnosiliśmy wiele korzyści, to niestety styl jego odejścia, ostatnie miesiące i różne nieskoordynowane ruchy, w których nie było żadnej dyplomacji, spowodowały potężny wstrząs, na którym utracił też amerykański wizerunek na świecie. Chodzi m.in. o to, co działo się na Kapitolu, bo nie ma co ukrywać, że ci ludzie jednak byli inspirowani słowami prezydenta Trumpa. Myślę, że w tej chwili już nie tylko Demokraci są przeciw, ale również wielu członków jego własnej partii mocno się od niego dystansuje. W mojej ocenie Trump raczej będzie sprowadzany na margines. Rzeczą nie do przyjęcia w amerykańskiej kulturze dyplomatycznej było to, że nie był obecny na zaprzysiężeniu nowego prezydenta, tak jakby nie uznał wyników wyborów, jeszcze bardziej rozjątrzając tę i tak trudną sytuację wynikłą z jego wcześniejszych wypowiedzi.

Donald Trump nie wziął udziału w zaprzysiężeniu Joe Bidena, ale zostawił w Gabinecie Owalnym list dla swojego następcy. Jakieś przypuszczenia, co mógł napisać?

Zazwyczaj, mimo zmieniających się prezydentów z różnych partii, ten list przyjmował formę życzeń pomyślności, bo tego wymaga interes samych Stanów Zjednoczonych. Nie wiem jaki list Bidenowi napisał Trump, ale sądząc po jego ostatnich wypowiedziach, to raczej nie były słowa wyrażające poparcie i wsparcie. Co tam było napisane się jednak najpewniej nigdy nie dowiemy.

 

Rozmawiał Karol Kubicki