Trwająca już od paru miesięcy wymiana ciosów między Prawem i Sprawiedliwością a Konfederacją tłumaczona bywała na różne sposoby. Konfederaci wskazywali, że Jarosław Kaczyński chce ich wepchnąć w bezalternatywność polityczną, żądając już teraz deklaracji, że nie rozważają żadnej koalicji z Platformą Obywatelską. Z kolei pisowcy zwracali się do swoich wyborców, akcentowali inne przesłanie: „PiS musi wiedzieć, czy Mentzen w ogóle rozważa ewentualną koalicję z Tuskiem po wyborach do sejmu w 2027 roku?”. Jarosław Kaczyński odwzajemniał się oskarżeniami, że „Konfa” to liberalny wilk w konserwatywnej skórze.
Jeszcze inni radzili patrzeć na animozje między dwiema partiami ze spokojem jako normalny polski folklor polityczny. Argumentowali, że dziś Konfederaci warczą, a gdy obie partie zdobędą wysokie wyniki po wyborach 2027 r. zwykły pragmatyzm polityczny wymusi współpracę. W tym kontekście część pisowców na czele z Przemysławem Czarnkiem wiązała nadzieje z Krzysztofem Bosakiem jako znacznie bardziej odpowiedzialnym politykiem niż w wypadku kapryśnego Sławomira Mentzena.
A jednak te uspokajające głosy trudno traktować poważnie gdy widać jak bardzo Mentzen brnie w antypisowską retorykę. Konfederacja wysłała swoją pikietę z dużym transparentem na wielką demonstrację PiS w sobotę 12 października. Wielki czarny baner, który przynieśli Konfederaci na to spotkanie transparent z napisem: Rząd PiS wydał 366 tysięcy wiz dla emigrantów z Afryki i Azji . PiS uznał to za chwyt poniżej pasa, gdyż nawet specjalna komisja sejmowa nie doliczyła się takiej ilości wiz dla przybyszy z Trzeciego Świata do Polski.
A demonstracji PiS towarzyszył konfrontacyjny manifest Mentzena na platformie X: „Drogie władze PiS. Za każdym razem, gdy będziecie manifestować przeciwko emigracji, będziemy tam, żeby przypomnieć że nikt nie sprowadził do Polski tylu imigrantów co wy”. List kończył się wezwaniem: „Nie pozwolimy Polakom zapomnieć o tym, jak wyglądały wasze rządy. A wyglądały tak źle, że większość Polaków wolała nawet Tuska od was. Nie pozbędziecie się nas, nie uciszycie nas, nie zagłuszycie nas. Mamy dosyć waszej hipokryzji i zakłamania! Tusk i Kaczyński muszą odejść! Czas na prawdziwą zmianę”.
Poddajmy krótkiej analizie ten wojenny komunikat Mentzena. Lider Konfederacji skupia się w krytyce niemal wyłącznie na PiS. Podobnych manifestów, ale z ostrzem antyplatformerskim Mentzen w ostatnim czasie nie występował. Owszem używa formuły „Tusk i Kaczyński muszą odejść!”, ale nie wiadomo czy nie oznacza to, że z Radkiem Sikorskim jako nowym szefem PO współpraca jest w pełni możliwa. Ten wyrazisty trend wypominania PiSowi jego rządów przejmują posłowie Konfederacji. Sięgają oni w bezkrytyczny sposób po oskarżycielski wobec PiS raport szefa NiK-u Mariana Banasia, mimo, że budzić może on wiele wątpliwości. Niezależnie więc od politycznego planu zaczepki Mentzena wobec PiS mogą stworzyć między dwoma ugrupowaniami tak szeroką wyrwę, że po ewentualnych wyborach w 2027 roku obie strony będą psychologicznie niezdolne do kooperacji.
Kaczyński na warszawskim wiecu 12 października zasugerował, że nowym premierem w razie sukcesu PiS może być Przemysław Czarnek. Jeszcze do niedawna uważany był przez obserwatorów polityki jako optymalny partner dla Konfederatów ze strony PiS. A jednak nawet on był zaszokowany miesiąc temu nazwaniem Kaczyńskiego przez Mentzena politycznym gangsterem. PiS odpłaca się pięknym za nadobne ostrzegając prawą stronę że Mentzen może mieć jakieś tajne układy z Platformą. I nie jest najważniejsze w tej wymianie ciosów, kto jest aktywną stroną siejąca dezinformację, a kto tylko chce maksymalnie wzmocnić swoje szanse w ramach rywalizacji o rząd dusz nad prawą stroną. Politycy obu partii nasiąkają niechęcią do siebie. Z czasem będzie ona ciążyć jak ołowiana kula u nogi. A Platforma? Donald Tusk doskonale wie, że PiS i Konfa w śmiertelnym zwarciu to światełko nadziei na przetrwanie Platformy u władzy także w nowym przyszłym sejmie. Słowa, także w polityce, wylatują ptakiem, ale ciążą potem niczym dusza wołowa. Warto aby o tym pamiętali liderzy obu ugrupowań. Inaczej Platforma może już teraz cieszyć się na przyszłe pozostanie u władzy wobec śmiertelnego skłócenia prawicy.