Eryk Łażewski, Fronda.pl: Najważniejszą ostatnio sprawą – także polityczną – jest pandemia koronawirusa. Właśnie na ten temat chciałbym z Panem porozmawiać. Po pierwsze: skąd właściwie wziął się nowy koronawirus? Niektórzy sądzą, że został on wyprodukowany w chińskim laboratorium.

 

Prof. Kazimierz Kik, politolog: Będzie krążyło coraz to więcej różnego rodzaju koncepcji i wizji. Ale oczywiście trudno powiedzieć, co jest prawdą, a co nie. Pewnie, żyjemy w takim świecie, w którym wszystko jest możliwe. Jednak nie sądzę, żeby ten wirus był wypracowany w laboratorium, jakoś potem przeoczony i wypuszczony.

Mamy świat globalny i coś może wyjść z każdej małej wioski: czy to w Indiach, czy w Chinach, jeżeli tam się pojawi. Zwłaszcza Chiny. Chiny to jest dzisiaj pępek gospodarki światowej. Wzajemna wymiana między Chinami a resztą świata jest ogromna. Zwróćmy uwagę na to, że najsłabiej i najpóźniej koronawirus pokazał się w tych regionach świata, które mają wątły kontakt gospodarczy z Chinami.

Więc myślę, że po pierwsze: ludzie to przenoszą. Po drugie: nie wykluczam, że wirus został wyprodukowany, ale nie sądzę, żeby tak było, ponieważ to jest taki wirus, który jest dość powszechny. Natomiast, jest to nowa odmiana wirusa, na którą nie mamy w tej chwili jeszcze żadnego leku. Ale tak zawsze bywało z innymi odmianami wirusów, że leki powstawały dopiero po jakimś czasie. Więc ja mówię tak: prawdopodobny jest ten przypadek, że gdzieś tam w laboratoriach wypracowano wirusa, on się wymknął i upowszechnił. To jest możliwe, ponieważ obecnie tak zwana „biologiczna broń masowej zagłady” jest w tajemnicy realizowana we wszystkich dużych mocarstwach świata. To jest fakt. Natomiast wiadomo: lekko można sobie formułować koncepcję. Gdyby to była prawda, że laboratoryjny wirus wymknął się, to jest ogromny zarzut pod adresem Chin i to by eliminowało Chiny ze współpracy międzynarodowej. Chiny stałyby się totalnie niewiarygodne. Więc to jest prawdopodobne, ale nie udowodnione.

A jak Covid-19 rozpowszechnił się poza Chinami?

Oczywiście poprzez ludzi. Bo to jest jedyny sposób upowszechnienia się, czyli przenoszenia koronawirusa. A dokładniej: kropelkowo. Nie powietrze, nie wiatry, nie deszcze, nie zwierzęta. Kropelkowo!

Powodami rozpowszechnienia się wirusa są więc: globalizacja i centralne usytuowanie Chin w zakresie kontaktów gospodarczych na świecie, czyli przepustowość ludzi, ich wymiana. Chiny są wszędzie i wszyscy są w Chinach. Więc myślę sobie, że COVID-19 rozszedł się dzięki mechanizmom globalnego świata, globalnej gospodarki.

Czyli można powiedzieć, że stało się to przez Chińczyków i tych, z którymi się oni spotykali?

Tak! To pojawiło się w Chinach. To oczywiste. Ale gdyby tam nie jeździli Europejczycy, Amerykanie, a Chińczycy nie wyjeżdżali w interesach do Ameryki i Europy, to wirus został by w Chinach. Czyli mamy pierwsze ostrzeżenie dla ludzkości przeciwko mechanizmom globalizacji: globalizacja daje nam swobodę wymiany gospodarczej, handlowej, kulturalnej, ludzi, ale globalizacja upowszechnia wszystkie schorzenia, czy zagrożenia; wszystkie niebezpieczeństwa. Czyli nadchodzi czas zadumy nad tym, czy globalizacja jest korzystna dla świata.

Przejdźmy teraz na nasze „podwórko”: w jaki sposób koronawirus rozpowszechnił się w Polsce?

Pojawienie się pierwszych objawów to był przełom lutego i marca. Raczej początek marca. Doszło do tego albo przez przyjazdy do Polski ludzi, którzy albo byli w Chinach; albo stykali się z tymi, którzy byli w Chinach. Z zewnątrz.

Nie bierzemy pod uwagę ruchu międzynarodowego. Bo jednak w Chinach było trochę Polaków, którzy nawet znaleźli się w kwarantannie na jakiś czas.

W Polsce, która jest na obrzeżach gospodarki europejskiej - może w tym wypadku jednak na szczęście - koronawirus zafunkcjonował na skalę marginalnego znaczenia naszego kraju w gospodarce europejskiej i światowej. Myśmy ruszyli bardzo wolno. Mieliśmy mniej kontaktów gospodarczych i mniejsze delegacje do Chin i z Chin do Polski. Stąd też u nas ta pandemia miała marginalne znaczenie. Natomiast w tych państwach, które są centrami gospodarki światowej - oczywiście myślimy o Francji, Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii – tam po pierwsze było pierwsze uderzenie, a po drugie: najpowszechniejsze uderzenie. Czyli mamy kolejny dowód, że koronawirus najpierw uderzył w centra współpracy gospodarczej świata z Chinami: Wielka Brytania, Francja, Hiszpania w mniejszym stopniu.

Czy jakąś rolę w rozpowszechnieniu się koronawirusa w Polsce odegrało tak zwane „Centrum Chińskie w Nadarzynie”? Są już głosy, że tak było.

Niewykluczone. Bo tam jest ciągła dostawa. Prawie codzienna. A koronawirus najpierw gromadzi się tam, gdzie są centra wymiany towarów i ludzi. Wszak przez dobę zostaje na przedmiotach, jeżeli je dotykają ludzie zarażeni. Więc tak! To podwarszawskie, chińskie Centrum, mogło być znaczącym punktem rozpowszechniania się koronawirusa.

Czy według Pana Profesora, reakcja polskich władz, czyli właściwie zamknięcie gospodarki, była adekwatna do zagrożenia wirusem COVID-19?

Myślę, że myśmy na początku nie zdawali sobie sprawy z zagrożenia. Z jego skali. Reakcja była właściwa, ale wynikała z poczucia bezradności. Nikt nie wiedział w świecie, a także w Polsce, jak się reaguje na takie zagrożenie: czy to można zwalczyć, w jaki sposób ograniczyć.

Na początku były takie mechaniczne decyzje: pozamykać ludzi w domach! To było słuszne, bo ograniczało rozprzestrzenianie się wirusa. Ale nie leczyło! Ta bezradność wobec wirusa objęła Stany Zjednoczone, gdzie setki tysięcy ludzi zapadły na tą chorobę; Wielką Brytanię, nawet Francję. Niemcy w mniejszym stopniu, bo Niemcy – w odróżnieniu od Polaków – są bardzo zdyscyplinowanym narodem. A dobrym „lekarstwem” na koronawirusa, jest właśnie dyscyplina, czyli przestrzeganie zasad.

Najgorzej było we Włoszech, które słyną z tego, że ich mieszkańcy, czyli Włosi, są „luzakami”. W związku z tym, nie przestrzegali zasad, nie było tam niemieckiej dyscypliny.

Mamy więc dwa przeciwstawne sobie państwa: Niemcy i Włochy. W Niemczech zarządzenia Angeli Merkel są przestrzegane. Ale to dzięki temu, że Niemcy mają taką swoją cechę narodową jak dyscyplina, podporządkowanie się zarządzeniom władz. My Polacy z kolei, jesteśmy troszkę jak Włosi. Ale rząd chyba podjął właściwe działania: takie, jakie można było w owym momencie podjąć. Bo jednak nie było nigdzie, na całym świecie, pomysłu na taki kryzys. Największe potęgi gospodarcze najwięcej mu uległy. Dlaczego? Bo one miały najwięcej kontaktów gospodarczych z Chinami: wymiany. I one pierwsze padły ofiarą koronawirusa. Polska – dzięki temu, że jesteśmy Pigmejem tej współpracy gospodarczej – uderzenie miała mniejsze. Nasz rząd uczył się od świata. To co mógł, to zrobił. Więcej nie mógł zrobić, bo „więcej”, to znaczy mieć szczepionkę.