„Europejska Partia Ludowa, do której należy Platforma, jest liderem promocji tego Funduszu Odbudowy. Teraz raptem Platforma głosuje przeciw? (śmiech) Nie wierzę, że rzeczywiście może do tego dojść. Dziś urządzają przedstawienie, ale na końcu się wystraszą i poprą ratyfikację. Tym bardziej, że do tego funduszu trudno się przyczepić. To jest konkretne wsparcie dla ludzi” – mówi portalowi Fronda.pl poseł Arkadiusz Czartoryski.

 

Fronda.pl: W lutym Borys Budka ogłaszał powstanie wielkiej koalicji, do której miały wejść wszystkie największe ugrupowania opozycyjne i przejąć władzę w Polsce. Tymczasem, po wtorkowym porozumieniu rządu z Lewicą, po stronie opozycji rozpętała się burza. Nadziei na jedność nie widać. Okazuje się za to, że są środowiska, które potrafią usiąść do wspólnego stołu z Prawem i Sprawiedliwością. Kończy się w Polsce czas „opozycji totalnej”?

Poseł Arkadiusz Czartoryski: Kiedy jest się posłem pracującym w terenie i rozmawia się z ludźmi, to w kontekście debaty na temat Funduszu Odbudowy widać jedną rzecz – wszyscy są wściekli. Ludzie są po prostu wściekli, bo czekają na pomoc finansową, którą ktoś dla politycznego interesu blokuje. Właściciele małych zakładów usługowych, sklepów, mali przedsiębiorcy – oni wszyscy po prostu czekają na pomoc. Głosowanie przeciwko Funduszowi Odbudowy zwyczajnie zaszkodziłoby tym ludziom. Ludziom w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Spójrzmy na przykład na galerie handlowe. Przecież w tych galeriach funkcjonują małe, często rodzinne sklepiki, które nie mają wsparcia i czekają na pomoc. To tylko jeden przykład.

Dlatego ten temat w ogóle nie powinien być łączony z polityką. Nieważne czy to lewica, czy prawica, wszyscy powinni jak najszybciej skierować do Polaków finansowanie, żeby po tym trudnym roku podnieść polską gospodarkę. Ludzie tracą rodzinne firmy i nie interesują ich polityczne spory, ale denerwują się, że pomoc dla nich się przeciąga. Dlatego nie wyobrażam sobie, jak Platforma Obywatelska miałaby zagłosować przeciw temu funduszowi i jak później wytłumaczyłaby się przed ludźmi. Natomiast te medialne spekulacje o sojuszu Lewicy ze Zjednoczoną Prawicą czy nawet o formowaniu jakiejś nowej koalicji są zwyczajnie naciągane.

Lewicy udało się na chwilę odejść od kwestii związanych z aborcją i mniejszościami seksualnymi, aby zająć się tym, co zdaje się, powinno być najbliższe temu środowisku, wsparciem dla ludzi dotkniętych kryzysem. Wtorkowe porozumienie jest jakąś zapowiedzią nowej jakości polskiej lewicy, tego, że wreszcie bardziej niż kwestiami światopoglądowymi przejmie się ona kwestiami socjalnymi?

Tutaj chyba jednak nie chodzi o to. Mamy w tej chwili trzy większe bloki opozycyjne. To Koalicja Obywatelska, ruch Szymona Hołowni i Lewica. Myślę, że w całej sprawie zdecydowała zwyczajnie konkurencja pomiędzy tymi trzema blokami o to, kto zostanie liderem opozycji. Lewica bardzo rozsądnie zorientowała się, że głosowanie przeciwko Funduszowi Odbudowy jest głupotą i dzięki temu zdaje się wyjść na prowadzenie po stronie opozycji. W mojej ocenie jest to po prostu rozgrywka pomiędzy tymi trzema ugrupowaniami. Lewica poszła po rozum do głowy i spróbowała tym ruchem zawalczyć o pozycję lidera. Takie są moje przypuszczenia.

Lewica okazała się tutaj mądrzejsza od Platformy Obywatelskiej. Jak oni mieliby zagłosować przeciwko Funduszowi Odbudowy? Przecież to budzi jedynie śmiech. Platforma tymczasem, jak się okazuje, została „wystrychnięta na dudka” i znalazła się w bardzo trudnym położeniu. Jeśli zagłosują przeciwko Funduszowi Odbudowy, będzie to zupełnie niezrozumiałe dla Polaków i jej elektoratu.

Co stałoby się, gdyby Lewica jednak nie doszła do porozumienia z rządem i solidarnie z resztą opozycji zagłosowała przeciwko ratyfikacji Funduszu Odbudowy. Snuto plany, że to utoruje drogę do uformowania nowego rządu z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem na czele. Te nadzieje miały jakiś cień szansy na realizację?

Wydaje mi się, że niezależnie od wtorkowego porozumienia, Fundusz Odbudowy mimo wszystko zostałby ratyfikowany. Nie wyobrażam sobie, aby przez rozgrywki jednej czy drugiej partii opozycyjnej w Polsce zaprzepaścić Fundusz Odbudowy w całej Europie. To byłoby nieprawdopodobne.

Myślę, że znaleziono by inny sposób na ratyfikację tego funduszu. Proszę sobie wyobrazić złość Polaków, kiedy okazałoby się, że przez działania opozycji nie otrzymają pomocy w tym często dramatycznym położeniu, w którym znaleźli się przez pandemię koronawirusa.

Ten plan z obaleniem rządu za pomocą głosowania przeciwko Funduszowi Odbudowy jest jakimś absurdem. Takim głosowaniem opozycja zablokowałaby pieniądze, na które czekają Polacy. Formowanie rządu wśród winnych tego stanu rzeczy byłoby absurdem. Poza tym te partie bardzo dużo dzieli, mają zupełnie inne dalekosiężne plany.  Nie sądzę, aby tam udało się utworzyć rząd.

Znana z euroentuzjazmu Platforma staje się jednym z największych hamulców unijnego Funduszu Odbudowy. W Brukseli te działania zostaną dostrzeżone? Wiceminister Waldemar Buda zauważył, że wobec Platformy konsekwencje może wyciągnąć EPL. Spodziewa się Pan Poseł jakiejś reakcji brukselskich elit w tym względzie?

Europejska Partia Ludowa, do której należy Platforma, jest liderem promocji tego Funduszu Odbudowy. Teraz raptem Platforma głosuje przeciw? (śmiech) Dlatego nie wierzę, że rzeczywiście może do tego dojść. Dziś urządzają przedstawienie, ale na końcu się wystraszą i poprą ratyfikację. Tym bardziej, że do tego funduszu trudno się przyczepić. To jest konkretne wsparcie dla ludzi.

A argumenty Zbigniewa Ziobry, które podnosili również ekonomiści w Niemczech, wedle których przyjęcie decyzji o zwiększeniu zasobów własnych doprowadzi do sytuacji, w której będziemy musieli spłacać długi innych państw?

Ten projekt został poprzedzony ogromnymi analizami prawnymi i nie przypuszczam, aby takie konsekwencje były możliwe. Zauważmy, że poza ugrupowaniem pana ministra Zbigniewa Ziobry w Europie nikt tego argumentu nie podnosi. Gdyby rzeczywiście istniało takie zagrożenie, nie zgodziłyby się na to tworzące rządy europejskie partie.

 

Rozmawiał Karol Kubicki