Przypomnijmy, że w 2020 roku, z uwagi na zagrożenia wynikające z pandemii koronawirusa, rząd Zjednoczonej Prawicy podjął starania, by wybory prezydenckie przeprowadzić w formie korespondencyjnej. Uniemożliwiła to jednak ówczesna opozycja, m.in. stosując obstrukcję w Senacie, w którym cieszyła się większością. Po przejęciu władzy przez koalicję Donalda Tuska przygotowaniom podjętym w celu przeprowadzenia wyborów zaczęła przyglądać się prokuratura.
- „Odczytuję to jako element operacji, która będzie kiedyś rozliczona przez sądy, która zmierza do tego, by wytworzyć pozory, że za naszych rządów doszło do jakichś przestępstw. Nie doszło do przestępstw, przestępstwa popełnia obecna władza i to bardzo ciężkie przestępstwa”
- powiedział przed przesłuchaniem Jarosław Kaczyński.
Po przesłuchaniu z dziennikarzami spotkał się rzecznik warszawskiej prokuratury prok. Piotr Antoni Skiba.
- „Przesłuchanie odbyło się w obecności pełnomocnika świadka, jak również dwóch obrońców podejrzanego w tym śledztwie byłego szefa rządu Mateusza Morawieckiego”
- przekazał.
- „W trakcie przesłuchania zarządzono przerwę, nie było ono rejestrowane. Jarosław Kaczyński został przesłuchany z pouczeniem o art. 183 Kpk, który przewiduje możliwość odmowy udzielenia odpowiedzi na pytanie, jeśli odpowiedź pociągnęłaby świadka lub osobę najbliższą do odpowiedzialności karnej. Na żadne pytanie nie została udzielona odpowiedź z powołaniem na ten artykuł. Wszystkie pytania zakończyły się odpowiedziami, w kilku przypadkach świadek nie pamiętał okoliczności”
- dodał.
Zapewnił też, że prokuratura nie planuje kolejnych przesłuchań prezesa PiS.