Żałosna polityczna hucpa "Gazety Wyborczej". Dziennik Adama Michnika ogłosił, że Donald Tusk został Człowiekiem Roku "Wyborczej". Jak tłumaczy Jarosław Kurski, wicenaczelny dziennika, Tusk to człowiek "którego wymiar daleko wykracza poza krajowe opłotki".

 

Tusk "współdecyduje dziś o losach kontynentu"; ba, jest wręcz "europejskim mężem stanu". "Wpuszcza intelektualny tlen, wynosi polityczną refleksję ponad taplaninę w błocie", pisze Kurski. Bo Tusk - to Europejczyk z powołania, stwierdza. I z tej okazji "Wyborcza" publikuje wywiad, jaki z Tuskiem przeprowadzili: Adam Michnik, Jarosław Kurski i Bartosz Wieliński.

Tusk mówił między innymi o eurosceptycyzmie. "W wielu państwach obywatele są bardziej proeuropejscy niż rządy. Bywa też odwrotnie. W Polsce dzisiejsza władza zachowuje się bardzo dwuznacznie. Ostatnie deklaracje są zdumiewająco proeuropejskie. Czas pokaże, czy to wyborczy cynizm, czy coś trwałego. Ale mamy gwarancje proeuropejskich uczuć Polaków. Pod tym względem nie mamy sobie równych w Europie. Mimo krytycyzmu wobec Orbána, nie zapominajmy, że Węgrzy też są w czołówce euroentuzjastów. A bardzo krytyczni są na przykład Duńczycy. Nic nie jest tu proste ani nowe" - stwierdził.

"W Polsce, na Węgrzech, w Rumunii widać mocną opinię publiczną. Nawet jeśli jest dławiona, trzyma demokratycznych autokratów w pewnym szachu. Dzięki temu nie wszystko jest stracone" - stwierdził dalej.

Następnie zaatakował ostro Jarosława Kaczyńskiego w sprawie imigracji. "Antyimigrancka retoryka Kaczyńskiego o przenoszonych przez uchodźców chorobach, pasożytach i pierwotniakach budzi we mnie odrazę" - powiedział, odwołując się do głośnych słów prezesa PiS o chorobach, które do Europy przynieśli migranci (obiektywny fakt).

Dostało się też premierowi Mateuszowi Morawieckiemu. "Polska traci nie tylko przez politykę PiS, której wielu nie akceptuje, ale dlatego, że rząd jest w wielu dziedzinach pasywny. Orbán jest o wiele bardziej krytykowany, ale Węgry są wciąż graczem w Brukseli, a z Orbánem partnerzy się liczą. Problem Polski polega na tym, że rządzi ktoś, do kogo nie można dotrzeć. Premier Mateusz Morawiecki przyjeżdża do Brukseli i nie ukrywa, że władza nie jest w jego rękach. A przecież to na spotkaniach europejskich liderów wykuwają się decyzje. Kto nie ma w ręku władzy, ma tam niewiele do powiedzenia" - powiedział Tusk.

"Gdy byłem premierem, konfrontowałem się z innymi premierami o wiele agresywniej, niż robi to Morawiecki. On zachowuje pasywne stanowisko, nie walczy, jakby nie był zainteresowany tym, co można ugrać. A do ugrania jest wiele, nie tylko pieniądze w przyszłym budżecie Unii" - dodał.

bsw/wyborcza.pl