Redaktor Tomasz Lis tak intensywnie zajął się polityką, że nie dopatrzył się w ferworze walki potężnych spadków kierowanego przez niego tygodnika ,,Newsweek Polska''. Wciąż jest aktywny, ale może nie tam, gdzie trzeba. Z najnowszych raportów wynika, że pismo w ciągu ostatniego roku straciło znaczną część czytelników.
Teksty, publikowane w tym periodyku wzbudzają mówiąc delikatnie - kontrowersje, a mówiąc prawdę - niesmak i odruchy mało pozytywne. Pojawiają sie też pozwy sądowe i doniesienia do prokuratury w związku z publikacjami w tym piśmie.
"Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych złożyła do Prokuratury Krajowej zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu przestępstwa polegającego na ujawnieniu osobom nieuprawnionym informacji stanowiących tajemnicę przedsiębiorstwa. Chodzi o informacje podane przez Michała Krzymowskiego w tygodniku „Newsweek” - pisał portal niezalezna.pl na początku października.
Były też incydenty, ośmieszające Tomasza Lisa.
Jak informowała wtedy niezalezna.pl: "Szef "Newsweeka" dokonał wczoraj spektakularnego medialnego samobójstwa. Zarzucił portalowi Niezalezna.pl, że reklamuje ukraińskie dziewczyny do wzięcia. Pech chciał, że Tomasz Lis wytknął nam tzw. reklamę śledzącą, która pojawia się u użytkowników... na podstawie historii ich przeglądarek''
Nie pora jednak, by ów znany z prób ośmieszania konkurencji szef Newsweeka przypominał sobie stare wpadki, bo czas zając się najnowszym problemem. Jak podaje Związek Kontroli Dystrybucji Prasy za pośrednictwem serwisu wirtualnemedia.pl, sprzedaż "Newsweeka" drastycznie spadła, w porównaniu do wyników z września 2015.
Wirtualnemedia.pl informują, że "Najwięcej straciły „Wprost”, który zanotował najgorszy wynik w historii i „Newsweek Polska” co oznacza, że sprzedaż tygodnika spadła o ponad 25%.
LDD/niezalezna.pl/fronda.pl