(...) Skoro Piotr miał teściową, to miał żonę. Pisma natchnione nie podają jej imienia, nie wspominają nic o jego dzieciach. W pierwszym pokoleniu ani żona Piotra, ani jego dzieci nie odegrały żadnej ważniejszej roli, ale jest pewne, że Piotr miał swą rodzinę. Ewangeliści mówią o teściowej Piotra, którą Jezus uzdrowił. Uczynił to po wiadomości, jaką o niej mu przekazano. Wszedł do pomieszczenia dla kobiet i ujął ją za rękę. Osobiste spotkanie Jezusa z nią. Nie powiedział do niej ani słowa. Postawił ją na nogi. Gorączka ją opuściła i uzdrowiona kobieta natychmiast udała się do kuchni, aby usługiwać Piotrowi, rodzinie i gościom, wśród których Jezus był najważniejszy. Teściowa Jemu zawdzięczała błyskawiczny powrót do sił.
Ten tekst jest ważny, bo pozwala stawiać pytania o miejsce teściowej i teścia w rodzinie. Tych pytań jest wiele. Jezus uzdrawia i chce, aby teściowa uczestniczyła w pracach związanych z przygotowaniem posiłku. W domu jest miejsce dla teściowej. Jak małżonkowie mają teściów godnych szacunku, uczestniczą w środowisku ich rodzin. Małżeństwo otwiera na więzy powinowactwa, czyli prawnego pokrewieństwa. To zawsze jest ważny krok w stronę nowych środowisk rodzinnych. Bywa, że odniesienia synowej do teściowej są bliższe niż do matki, podobnie jest z zięciem, który na pytanie kolegów, dlaczego tak spieszysz do domu, odpowiedział: gdybyście mieli teściową taką jak ja, to też śpieszylibyście do domu. Ona mnie bardziej szanuje niż żona.
Tragedie rozgrywają się, gdy syn lub córka nie są w stanie odciąć swej pępowiny od matki. Matka wówczas rządzi ich małżeństwem i chce być w nim pierwsza. To przyczyna wielu rozwodów. Ma to miejsce wówczas, gdy młodzi nie realizują jednego z ważnych wskazań, jakie Bóg podał: „Mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i złączy się ze swoją żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem” (Rdz 2,24). Wychowanie w domu zmierza do tego, aby syn lub córka mając około 20 lat byli samodzielni i mieli już za sobą odciętą pępowinę. Jeśli tego nie ma, to o udanym małżeństwie nie ma co nawet marzyć.
Teściowie to bardzo cenni wychowawcy wnuków. Rodzice często, zapracowani, nie mają dla nich czasu. Takim czasem dysponują teściowie. Ich wkład w wychowanie jest cenny, ponieważ wnuki wchodzą w łańcuch pokoleniowy i mogą przejąć mądrość dziadka i babci. Wielu wnuków potrafi głośno powiedzieć: kocham bardziej babcię i dziadka, bo mają dla mnie wiele więcej czasu, niż mama i tata. Refleksja nad ewangelicznym domem winna uwzględniać miejsce, jakie w nim mają teściowie - pisze ks. prof. Staniek.
Całość: Źrodło
JW/www.zrodło.krakow.pl