Gdy czyta się historię skrzywdzonego wielokrotnie przez starszych dziecka, które zgwałcone przez brata, któremu ufało, urodziło inne dziecko; gdy dowiaduje się, co działo się z nią później łzy same cisną się do oczu. A jednocześnie rośnie podziw wobec kobiety, która zmaga się obecnie z depresją i uzależnieniami, a która jest – niezależnie od wszystkiego – bohaterką. Prawdziwą bohaterką, od której uczyć człowieczeństwa mogą dorośli mężczyźni i kobiety.

Dlaczego? Bo gdy dowiedziała się, że jest w ciąży, nawet przez moment nie pomyślała o zabiciu dziecka. I to w kraju, gdzie przekonuje się dziewczynki, że aborcja jest zabiegiem, który ułatwi im życie, i o którym nie muszą nawet informować rodziców. Ona jednak, jak prawdziwa bohaterka, zdecydowała się dać życie, ofiarować możliwość narodzin dziecku, które niczemu nie było winne, a które było także jej, i przede wszystkim Bożym dzieckiem. Później oddała je do adopcji, obdarowując jakąś parę ogromnym darem. A teraz tęskni za swoim dzieckiem. „Zawsze jesteś w moich myślach. Jesteś ostatnią osobą, o której myślę, zanim pójdę spać, i pierwszą, o której myślę zaraz po przebudzeniu” – napisała w książce do swojej córki. „Jesteś bijącym sercem mojego życia. Do tej pory mam w szafie Twoje ubranka, które nosiłaś jako maleńka dziewczynka” – dodała.

Ta historia daje nadzieję, pokazuje, że nawet w Sodomie zawsze znajduje się sprawiedliwy w swoim pokoleniu, człowiek, który niezależnie od własnych upadków, potrafi pokazać czym jest człowieczeństwo, czy jest (w tym przypadku) macierzyństwo, na czym zawsze można budować. Tress jest – w pewnym sensie – Noem naszych czasów, kimś, kto przez morze krwi przetransportował w arce swojego ciała swoje dziecko ku życiu. Nie ma większego daru dla dziecka, niż to, co zrobiła dla niego Tress. Nie ma większego daru dla świata i Boga niż to, co ona zrobiła. I dlatego wierzę, głęboko wierzę, że spotka się ze swoją córką, jeśli nie tu, to po drugiej stronie, i rzucą się sobie w ramiona.

Tomasz P. Terlikowski

Czytaj także 

Dziewczyna zgwałcona przez brata: nigdy nie myślałam o aborcji