- Trzeba zrobić wszystko, aby radykalnie zmienić na lepsze relacje między Rosją a Zjednoczonymi a Rosją. Trzeba zrozumieć, że istnieją dwa tak potężne kraje, które mogą się wzajemnie zniszczyć, które mogą zniszczyć świat swoim potencjałem militarnym. W żadnym wypadku nie można dopuścić do wielkiej wojny, i to był temat naszej rozmowy z papieżem Franciszkiem – mówił dla Russia Today po spotkaniu w Hawanie patriarcha Moskwy i Wszechrusi. Cyryl podkreślał także, że już w czasach Związku Sowieckiego Rosyjska Cerkiew Prawosławna miała świetne relacje z chrześcijanami w USA i wypracowywała wraz z nimi „chrześcijańskie stanowisko” wobec problemów dzielących ZSRS i USA.

Ta krótka wypowiedź niestety, po raz kolejny potwierdza, że nie myliłem się w kwestii oceny spotkania w Hawanie. Jego miejsce i treść została napisana przez Putina, i nawiązuje do najgorszych tradycji politycznego wykorzystania Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej przez władze sowieckie. Od momentu, gdy Stalin pozwolił na ponowne rozpoczęcie działania prawosławia, a później skłonił je do zaangażowania w ruch ekumeniczny i dialog z Kościołem katolickim, Cerkiew wykorzystywana była do chrześcijańskiego usprawiedliwiania polityki Moskwy, do umacniania antyzachodnich resentymentów w społecznościach Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych i do utrudniania potępienia komunizmu. Polityka ta sprawdzała się świetnie także w odniesieniu do Kościoła katolickiego, który za czasów Casarolego był niezwykle podatny na moskiewską propagandę. Kierunek ten odrzucił dopiero zdecydowanie św. Jan Paweł II, i to on doprowadził – skuteczną polityką, współpracą z Ronaldem Reaganem, ale także oddaniem Rosji i świata Niepokalanemu Sercu Maryi, do upadku komunizmu, a później odbudowy Kościoła katolickiego w Rosji. Niestety już Benedykt XVI zaczął łagodzić kurs wobec Rosji, a Franciszek powrócił w istocie do polityki Casarolego, czyli pełnych i stuprocentowych ustępstw wobec Rosji. Spotkanie w Hawanie, a szczególnie opublikowana tam deklaracja, jest właśnie przykładem takich ustępstw.

Słowa Cyryla są też elementem zmasowanej kampanii Rosji, która buduje atmosferę nowej zimnej wojny i próbuje przekonać Zachód, że jeśli nie zacznie on ustępować wobec jej działań, to grozić to może nie tylko zimną, ale jak najbardziej gorącą wojną. Szkoda tylko, że Watykan włącza się w takie działania i pozwala rozgrywać mistrzom propagandy i brutalnej dyplomacji z Kremla, powracając do linii Casarolego, która nic Kościołowi nigdy nie dała, a pomagała przez lata prowadzić politykę Związkowi Sowieckiemu. W tej sprawie (jak w wielu innych) rację miał św. Jan Paweł II, i jest błędem odchodzenie od jego linii.

Tomasz P. Terlikowski