Jeśli wspomniany wywiad abp Jozefa De Kesela ma być rzeczywiście jego programem duszpasterskim, to trzeba ten program nazwać jasno: planem wygaszania Kościoła. - Marzę o Kościele, który zgodzi się na to, że staje się coraz mniejszy - mówił w wywiadzie. Arcybiskup nie uznaje też za problem spadającej liczby powołań kapłańskich, bo przecież „nawet mały Kościół musi być Kościołem otwartym i liczącym się w społeczeństwie”.

Ale najgorsza jest chyba wypowiedź dotycząca miłosierdzia. Arcybiskup nie jest zadowolony z uwydatniania miłosierdzia w podejściu do innych ludzi. - Dla mnie jest to ważne słowo, ale tak czy inaczej jest ono jednak dość protekcjonalne – podkreśla belgijski hierarcha. Jego zdaniem lepszym punktem wyjścia jest szacunek i uznanie. Jest to wartość, która może być wspólna nam chrześcijanom i dominującej kulturze – mówi nowy arcybiskup Brukseli.

Kłopot z tą wypowiedzią jest tylko taki, że o ile wiadomo Jezus nigdy nie głosił, że Bóg jest szacunkiem i uznaniem, a że jest Miłosierny już tak. Ze świecą też szukać wizjonerów, którzy przybliżaliby nam prawdę o Bożym szacunku i uznaniu. I wreszcie nie wiem jak inni, ale ja potrzebuje przebaczenia grzechów, miłosierdzia Bożego, a nie szacunku i uznania dla moich grzechów. Nie mam ochoty w nich pomrzeć, i wybieram Boże Miłosierdzie. I mam nieodparte wrażenie, że z Belgami jest podobnie. Trudno więc im się dziwić, że odchodząc z Kościoła, który nie głosi tego, co ważne, a zamiast tego serwuje im liberalne popłuczyny.

Tomasz P. Terlikowski