Biskup Tadeusz Pieronek, tylko po to, by bronić swoich politycznych przyjaciół zdecydował się na rozmywanie jasnego stanowiska Kościoła, wyrażonego w dokumentach Kongregacji Nauki Wiary. Odnosząc się do propozycji premiera biskup w rozmowie z portalem Fronda.pl uznał, że propozycji PO legalizacji związków partnerskich nie sposób uznać za jakąś rewolucję. Za taką uznać można dopiero legalizację „małżeństw osób tej samej płci” lub konkubinatów. Słowem premier i jego drużyna nie robią nic złego, nic czego nie dałoby się pogodzić z dobrem rodziny.


I trudno nie dostrzec w tej wypowiedzi skandalu. Biskup Tadeusz Pieronek ujmując sprawę w ten sposób pozostaje bowiem w jaskrawej sprzeczności z nauczaniem Kościoła, którego jest biskupem. Kongregacja Nauki Wiary w „Uwagach dotyczących projektów legalizacji związków między osobami tej samej płci” jasno i zdecydowanie występuje przeciwko przyznawaniu jakichkolwiek uprawnień małżeńskich osobom tej samej płci, i zdecydowanie odrzuca możliwość wprowadzenia jednopłciowych konkubinatów (pod jakąkolwiek nazwą) do prawa stanowionego. „Kościół naucza, że szacunek dla osób homoseksualnych nie może w żadnym wypadku prowadzić do aprobowania zachowania homoseksualnego albo do zalegalizowania związków homoseksualnych. Wspólne dobro wymaga, aby prawa uznawały, popierały i chroniły związki małżeńskie jako podstawę rodziny, pierwszej komórki społeczeństwa. Prawne uznanie związków homoseksualnych albo zrównanie ich z małżeństwem oznaczałoby nie tylko aprobatę zachowania wewnętrznie nieuporządkowanego i w konsekwencji uczynienie go modelem dla aktualnego społeczeństwa, ale też zagubienie podstawowych wartości, należących do wspólnego dziedzictwa ludzkości. Kościół nie może nie bronić tych wartości ze względu na dobro ludzi i całej społeczności” - napisała Kongregacja Nauki Wiary.


Dokument ten jasno i zdecydowanie odnosi się także do obowiązków zarówno polityków, jak i świeckich. I nakazuje im mocny sprzeciw wobec jakichkolwiek prób przyznawania uprawnień związkom partnerskim osób tej samej płci. „W wypadku prawnego zalegalizowania związków homoseksualnych, bądź zrównania prawnego związków homoseksualnych i małżeństw wraz z przyznaniem im praw, które są właściwe temu ostatniemu, konieczne jest przeciwstawienie się w sposób jasny i wyrazisty. Należy wstrzymać się od jakiejkolwiek formalnej współpracy w promowaniu i wprowadzaniu w życie praw tak wyraźnie niesprawiedliwych, a także, jeśli to możliwe, od działania na poziomie wykonawczym. W tej materii każdy może odwołać się do prawa odmowy posłuszeństwa z pobudek sumienia” - wyjaśnia Kongregacja Nauki Wiary. A słowa te odnoszą się nie tylko do małżeństwa, ale do każdej formy zalegalizowania związków partnerskich osób tej samej płci.


Powód jest zaś oczywisty. I w przejrzysty sposób przedstawia go Kongregacja Nauki Wiary. „Formy życia i wzory w nich wyrażone nie tylko kształtują zewnętrznie życie społeczne, ale prowadzą do modyfikowania w nowych pokoleniach zrozumienia i oceny zachowań. Zalegalizowanie związków homoseksualnych powodowałoby zatem przysłonięcie niektórych fundamentalnych wartości moralnych i dewaluację instytucji małżeństwa” - możemy przeczytać w omawianym już dokumencie.


Starczy cytatów. Jednoznacznie pokazują one, jaka powinna być postawa katolika w omawianej sprawie. I niestety trzeba to z bólem powiedzieć, postawa biskupa Tadeusza Pieronka taka nie jest. Nad wierność nauczaniu Kościoła przedłożone zostają sympatie polityczne emerytowanego hierarchy. A może zwyczajnie biskup Pieronek nie wiedział, jakie jest nauczanie Kościoła lub zwyczajnie się przejęzyczył. Jeśli tak, to mam nadzieję, że szybko odwoła swoje poglądy. Jeśli nie, to liczę na to, że polscy biskupi jasno przypomną, jakie jest nauczanie Kościoła w tej kwestii i poproszą swojego emerytowanego kolegę, by nie wprowadzał wiernych w błąd, narażając na szwank zadanie Kościoła.

 

Tomasz P. Terlikowski