Ks. Jacek Międlar CM otrzymał całkowity zakaz aktywności w mediach elektronicznych. Będzie musiał wybierać między posłuszeństwem a rosnącą popularnością w kręgach narodowych.

To kubeł zimnej wody na głowę kapłana uwielbianego w środowiskach patriotycznych. Trzeba powiedzieć, że ks. Jacek dobrze wywiązuje się ze swojego powołania. Celem zgromadzenia Księży Misjonarzy jest ewangelizacja ubogich. Kapłan wybrał ubogich duchem w środowiskach skrajnie nacjonalistycznych.

Czasami można było odnieść wrażenie, że stara im się przypodobać. Stąd częste radykalne wypowiedzi pod publiczkę. Trudno jednak oskarżyć młodego księdza o jakieś spektakularne nadużycia. Nawet w cytatach opisujących ostatnie sprzeczki między nim a Tomaszem Lisem czy posłanką Nowoczesnej Scheuring-Wielgus, która doniosła nań do prokuratury.

Ks. Jacek podczas manifestacji patriotycznych wypowiadał się przeciwko przymusowemu przyjmowaniu fundamentalistów islamskich narzucanemu przez Unię Europejską. Innym razem przypomniał, że wobec kolaborantek z obcymi reżimami stosowano surowe kary. Wdał się też w pyskówkę ze znanym dziennikarzem.

Istotnie być może forma i język dyskusji nie przystaje do godności kapłana. Stąd jednoznaczna reakcja wizytatora polskiej prowincji Zgromadzenia Księży Misjonarzy, zakazująca wszelkiej aktywności w mass mediach.

Ks. Jacek będzie musiał wybierać: albo posłuszeństwo zakonnika wobec przełożonych, albo poza męczennika i – znając inne historie tego typu – dalsza radykalizacja poglądów.  

Tomasz Teluk